Czy męskie i kobiece biznesy się różnią?
Tak – i to znacznie!
Posłuchaj mojego strumienia świadomości na ten temat w odcinku zupełnie innym niż wszystkie.


Notatki do odcinka

  • Odcinek 13 – Co mnie wkurza w rozwoju osobistym?
  • książka Tony Robbins – Obudź w sobie olbrzyma (nie polecam, ale notatki to notatki)
  • Komiks o „mental load” i różnicach u kobiet i mężczyzn w zajmowaniu się obowiązkami domowymi, wersja polska*
    * W komiksie autorka pisze, że te różnice nie wynikają z genetyki, tylko wychowania. Gdy w podkaście mówię, że „tak jest skonstruowany kobiecy mózg, że nam bardzo ciężko jest odpuścić to martwienie się tymi wszystkimi domowymi sprawami”, mam na myśli inny, bardziej zadaniowy sposób postrzegania obowiązków przez mężczyzn, a także większą empatię kobiet i lepsze rozpoznawanie przez nie pojedynczych obiektów vs widzenie przestrzeni jako całości u mężczyzn (dlatego nie widzą tej jednej skarpetki na podłodze!).
    Ciekawa rozmowa o „płci mózgu” z prof. dr. hab. n. med. Piotrem Gałeckim
  • Odcinki o porównywaniu się z innymi: odcinek 9 oraz  odcinek 26

Spodobało się? Pomogłam Ci?
Postaw mi kawę, bym mogła tworzyć więcej treści! 🙂
Wypiję za Twoje zdrowie 🙂


Transkrypcja – podcast do czytania

EW: Cześć, z tej strony Emilia Wojciechowska. Jestem trenerką mentalną biznesów online i prowadzę dla Ciebie podcast „Niezarobiona jestem”, w którym uczę, jak osiągać więcej, stresując się mniej.

Odcinek 48 Być kobietą w biznesie.

Czy męskie i kobiece biznesy się różnią? Tak i to znacznie. Posłuchaj mojego strumienia świadomości na ten temat w odcinku zupełnie innym niż wszystkie.

Standardowo, jak na początku każdego odcinka, zapraszam Cię do wspólnego, głębokiego, świadomego oddechu, w którym całą swoją uwagę skupiasz właśnie na tym momencie oddychania. Możesz sobie zamknąć oczy, chyba, że prowadzisz pojazd, to proszę, pozostaw je otwarte, ale w przeciwnym razie, jeśli tylko możesz, daj sobie taką chwilę wytchnienia.

[wdech, wydech]

Pięknie Ci dziękuję i witam Cię w odcinku bardzo nietypowym, bo nagrywam go zupełnie inaczej niż każdy inny wcześniej, a jest już ich prawie 50. W sumie to z bonusem i z pilotem to już jest 50! Tylko nie ma odcinka nr 50. Ale powiem Ci jak ja pracuję nad podcastem, jak to wygląda. Jest tak, że najpierw planuję sobie temat, następnie ten temat…

Już przygotowując się do podkastu robię sobie risercz, rozpisuję tematy, rozpisuję to o czym chcę powiedzieć. Czasami, jak mi przyjdzie do głowy jakieś takie zdanie, które jest piękne i koniecznie musi wybrzmieć w ten sposób, to sobie zapisuję te konkretne zdanie. Natomiast nie przygotowuję tekstu, tylko właśnie plan, konspekt, żeby wiedziała, o czym chcę mówić i żeby to było w miarę poukładane.

I ponieważ wiem, o czym będę mówić, to od razu zapisuję sobie tekst do intro i tekst do podsumowania – outro. I to są właśnie jedyne takie zdania, które faktycznie zapisuję i które odczytuję. I tak właśnie nagrywam, że po prostu idę od góry. Zaczynam od wstępu, następnie środek – jest po prostu konspekt – i to moje zakończenie. I to nagrywam jako całość, gdy nagrywam solo.

Natomiast dzisiaj nie mam nic, nawet nie mam tytułu. Mam tylko jakiś taki ogromny temat i mam w sobie emocje, które są ze mną od zakończenia obozu mentalnego dla przedsiębiorczyń „Niezarobiona jestem”. Ja to nagrywam w środę, obóz zakończył się oficjalnie w poniedziałek, chociaż wiele dziewczyn już w niedzielę się musiało pożegnać, więc takie pożegnania to była bardziej niedziela i wtedy też zamknęła się taka część merytoryczna.

I od tego czasu właśnie są we mnie takie różne przemyślenia i emocje związane z tym, o czym między innymi rozmawiałyśmy, czyli o byciu kobietą w biznesie, szczególnie w takich typowo męskich branżach (ale nie tylko), o różnych rolach, jakie pełnimy w życiu i jak to pogodzić właśnie z życiem przedsiębiorczyni. I właśnie o tym chciałam porozmawiać. Opowiedzieć, bo nie mamy tutaj dialogu.

Dlatego jest to odcinek wyjątkowy. Nie mam planu, wiem tylko, o czym chcę powiedzieć. Nie mam zapisanych żadnych punktów, będzie to totalny spontan. Przepraszam, jeśli będzie jakiś bałagan, albo jeśli będę powtarzać pewne wątki, bo mam do tego tendencję, jeśli nie mam przygotowanego planu.

Czasem jak ktoś mnie zaprasza do podcastu, to zdarza się, że usłyszę jakieś pytanie, i na koniec powtarzam często to, co powiedziałam na początku, tylko może trochę innymi słowami. Więc tutaj też ostrzegam, że coś takiego może nastąpić, bo właśnie chciałam spróbować, jak to jest po pierwsze tak spontanicznie, a po drugie to nie chciałam hamować tego, co jest gdzieś tam we mnie, takiego jakiegoś naturalnego, dzikiego czegoś, co się właśnie urodziło we mnie i tych moich przemyśleń i emocji, które po spotkaniu właśnie ze wspaniałymi przedsiębiorczyniami zostało we mnie po obozie.

Więc jest to odcinek, który kieruję głównie do kobiet. Natomiast zachęcam Panów, albo inaczej – nie zniechęcam do słuchania, dlatego, że może będzie fajnie poznać po prostu tę naszą kobiecą perspektywę tego, jak wygląda prowadzenie biznesu z naszej strony. Tym bardziej, że wydaje mi się, że prowadzenie biznesu jako kobieta ma takie trochę inne podłoże.

I od razu mówię, że nie mówię, że tak jest zawsze, że męskie biznesy są zawsze inne i że nie ma punktów wspólnych, absolutnie. Natomiast jest po prostu coś, co obserwuję, to, z czym ja się spotykam, czyli to, co ja dzisiaj przedstawię, to z mojego punktu widzenia. 

Ja widzę jakiś ograniczony wycinek rzeczywistości i też jakby nie patrzeć, ja siedzę w jakiejś swojej bańce i w tej bańce są też głównie kobiety, jeśli chodzi o prowadzenie biznesu. Większość moich klientek to są też kobiety, aczkolwiek z panami również pracuję. Dlatego to, co ja tutaj mówię, to nie jest jakby taki prawdziwy i totalnie obiektywny obraz świata.

Nie, to jest to, co ja obserwuję. Więc jeśli się czymś oburzysz, że to wcale nieprawda, że ja też coś, a ja w ogóle nie, no to po prostu wiedz, że jasne, tak może być. I nie twierdzę, że że tak nie może być, albo że jesteś jakiś nienormalny czy nienormalna, bo nie wpisujesz się w to, co ja tutaj mówię.

Natomiast co ja często obserwuję, to że kobiece biznesy często biorą się z pasji i najpierw jest pasja albo jakaś taka potrzeba pomocy innym, a potem pojawia się pomysł, żeby może z tego zrobić biznes. Tym bardziej, że często ten pomysł się pojawia w momencie np. gdy kobiety spodziewają się dziecka albo jakaś inna ważna zmiana w ich życiu następuje.

I nagle zdają sobie sprawę, że chcą mieć więcej czasu dla siebie czy dla dziecka, czy ogólnie dla rodziny. I myślą sobie, jak to połączyć z życiem zawodowym, bo nie chcą z tego życia zawodowego rezygnować. I często biznes przychodzi jako takie rozwiązanie. Czyli jest jakaś pasja, jest jakiś temat, którym się bardzo zajawiamy i po prostu szukamy sposobu, jak to do swojego życia wprowadzić. I często właśnie odpowiedzią jest po prostu założenie własnego biznesu.

Natomiast u mężczyzn częściej jest tak, że pasją jest biznes sam w sobie albo zarabianie pieniędzy samo w sobie. I znowu absolutnie tego nie oceniam i nie mówię, że to jest podejście, jest to po prostu inne. I ja to tak obserwuję, że jakby u mężczyzn pierwsze co, to jest na przykład „jeśli mam pasję, to jak by tu ją spieniężyć?” Albo: „zauważam jakąś lukę czy niszę w rynku i chcę ją wypełnić”, albo: „czuję, że jestem przedsiębiorczy i chcę się w ten sposób realizować”. I prowadzenie biznesu z tymi dwoma zupełnie różnymi podejściami też wygląda inaczej.

Ten obóz wydarzył się też pod dzień po tym, dzień po tym dosłownie, jak natrafiłam na Facebooku na jeden post z cyklu „nie prowadzisz biznesu, jeśli nie robisz czegoś tam, jeśli nie masz pracowników, jeśli bla bla bla bla bla”. Czyli taki gatekeeping, takie „pilnowanie bramy” (dosłowne tłumaczenie z angielskiego), bardzo lubię to słówko.

To jest po prostu trzymanie się jakiejś jednej konkretnej, wąskiej definicji, kogo możemy nazwać… Np. fanem Nirvany. Np. kupujesz sobie koszulkę Nirvany, bo Ci się podoba logo, a ktoś kto uprawia gatekeeping spyta Cię: „Tak? To wymień co najmniej trzy płyty albo po kolei, jakie piosenki się na In Utero pojawiają”. Oo, wymieniłam jeden album, może się do tych fanów Nirvany prawdziwych mogę zaliczyć (śmiech).

Właśnie to często widzę w biznesie i jeszcze nigdy nie zdarzyło się, że zobaczyłam taki post od kobiety. Że nie jesteś prawdziwą przedsiębiorczynią, że jeśli masz tylko tam, nie wiem, jednego klienta to nie możesz się nazywać przedsiębiorczynią. To, co ja widziałam, to były zawsze właśnie posty od mężczyzn. 

I to jest bardzo szkodliwe, również dla innych mężczyzn, żeby nie było. Bo to jest tak jak np. „prawdziwy mężczyzna nie nosi różowego koloru”. Albo: „prawdziwy mężczyzna sam idzie upolować jedzenie dla rodziny, a nie kupuje sojowe latte”, whatever. I to jest taki element toksycznej męskości, czyli właśnie definiowanie czegoś, również definiowanie biznesu.

Moim zdaniem, jeśli tylko czujesz, że masz własny biznes i założyłaś swoją działalność, masz klientów, masz jakąś ofertę, to niezależnie od tego, jak duży ten biznes jest, niezależnie od tego, ilu masz klientów, niezależnie od tego, czy masz pracowników czy nie, czy masz jakiś park maszynowy, czy masz jakąś ideę, której jeszcze nie było na rynku, czy robisz coś inaczej, czy masz plan na ekspansję międzynarodową… Niezależnie od tego, czy to masz czy nie, to masz biznes, jeśli po prostu nazywasz to swoim biznesem.

Jeśli na przykład zatrudniasz się u jakiegoś pracodawcy i wybierasz kontrakt B2B zamiast umowy o pracę, to jeśli nie masz zamiaru innych klientów szukać, to jest jedyny przypadek, kiedy bym powiedziała, że to nie jest biznes. To po prostu praca u kogoś na takiej, a nie innej umowie. Natomiast wielokrotnie spotykałam się z tym, że moje klientki są krytykowane za to, że np. dołączyły do jakiejś grupy biznesowej w swojej branży i nie są tam w ogóle szanowane, bo one mają jakiś tam mały obrót albo mało klientów.

Dlatego właśnie nie lubię tego męskiego podejścia, że Coś musi być jakieś, żebyśmy mogli to nazwać Tym. Oczywiście wiadomo, że zając jest zającem, więc zając nie będzie kotem. Natomiast… Co jest potrzebne w biznesie? No masz jakąś ofertę, masz klientów, masz jakąś strategię no i to realizujesz. I to już jest biznes, niezależnie od tych wszystkich czynników, które już wymieniłam.

A tam właśnie w tym poście i w komentarzach było tak zasugerowane, że to jednak potrzebne jest coś więcej, żeby w ogóle powiedzieć, że to jest Biznes. Bo jeśli nie, to nie wiem. to jest biznesik, to jest hobby, z którego masz jakieś może pieniądze na boku.

Dlatego to jest ciekawe, że właśnie ten wątek prowadzenia biznesu jako kobieta też się pojawił na obozie. I taki wniosek fajny się pojawił, że my nie możemy udawać, że jesteśmy mężczyznami. I to jest coś takiego, co we mnie mocno zostało. Bo często chcemy to robić, często chcemy np. wierzyć w to, że możemy niezależnie np. od momentu cyklu podbijać świat.

My chcemy ignorować biologię, chcemy ignorować fizjologię i często czytamy np. książki napisane przez mężczyzn, jak np. wspomniana już przeze mnie bodajże w 13. Odcinku „Czego nie lubię w rozwoju osobistym” książka Tony’ego Robbinsa „Obudź w sobie olbrzyma”. 

No i on tam oczywiście mówi, że nie ma czegoś takiego jak zły dzień, że Ty po prostu sama o tym decydujesz i po prostu nie ma że masz złe samopoczucie. Ty po prostu masz mieć dobre samopoczucie i robić, działać. Tak? No tymczasem u nas po prostu nasz organizm tak nie działa i naprawdę nasze hormony mają wpływ na to, jak my się czujemy.

Mają wpływ na to, ile my jesteśmy w stanie zrobić w ciągu dnia, czy w ogóle jesteśmy w stanie zrobić, bo np. mamy tak ogromny ból brzucha związany z menstruacja, że nie jesteśmy w stanie wstać z łóżka nawet po dwóch no-spach, nawet po ketonalach. I szczerze, moim zdaniem właśnie ci wszyscy mężczyźni, którzy piszą te mądre książki, że po prostu musisz wziąć się w garść i działać, nie szukać wymówek, to nigdy nie byli w takiej sytuacji, że ich własny organizm po prostu mówi nie.

I to też łatwo mówić tym wszystkim hustlerom, że słuchaj, działaj po prostu bez przerwy. Nie ma czasu na sen, nie ma czasu na zatrzymywanie się, ty musisz iść do przodu, przeć, bo CZAS NA CIEBIE. To jest dobra droga do pierwszego zawału (śmiech). 

Nie śmieję się z takim czymś, że chcę ich wyśmiać, tylko śmieję się do siebie z takim współczuciem do osób, które hustlowały, ale coś tam się wydarzyło. Oczywiście nie śmieję się, że coś się wydarzyło. Tylko widzę np. post „Ostatnio musiałem spędzić dwa tygodnie w łóżku I zrozumiałem, że jednak czasem trzeba sobie odpuścić. Czasem trzeba odpocząć, czasem dać sobie przestrzeń”. Boże, chłopie, mówię to od zawsze, ale nie, Tobie musiało się coś stać, żeby to zrozumieć. Nie? 

Więc absolutnie nie udawaj, droga kobieto, że jesteś mężczyzną, że możesz być mężczyzną i że masz takie same warunki jak mężczyzna. Szczególnie jeśli na przykład masz rodzinę, masz dzieci. I nagle wchodzimy w dyskusję o rolach społecznych, ale nie chodzi mi nawet tutaj o role społeczne, tylko też o dostosowanie się naszych organizmów do przejmowania się swoimi dziećmi.

Nasz mózg jest tak skonstruowany, żeby te dzieci stanowiły naprawdę dla nas priorytet. I czasem mamy pretensje – tzn. ja nie mówię o sobie, bo ja nie mam dzieci i nie chcę mieć – natomiast widzę to wśród moich klientek, że mają pretensje np. do swoich mężów, że one się przejmują wszystkim, co tam dziecko musi do szkoły przynieść, że ma teatrzyk, że ma wizytę u lekarza. I nawet jeśli na wizytę do lekarza idzie ojciec, to i tak matka o tym pamięta i będzie mu przypominać. 

No ale tak jest skonstruowany kobiecy mózg, że nam bardzo ciężko jest odpuścić to martwienie się tymi wszystkimi domowymi sprawami. Jest taki fajny komiks. Znajdę go i wrzucę w notatki.

On pokazuje tak zwany mental load, czyli taką listę obowiązków, którą my mamy w głowie, same sobie narzucając, ale to też wynika właśnie z naszej biologii, że idzie np. kobieta i chce coś zrobić w kuchni, ale po drodze zobaczy, że leży jakiś papierek, to pójdzie wyrzucić ten papierek, ale w drodze do śmietnika zobaczy, że niepoukładane jest coś na stoliku, więc poukłada na tym stoliku, a w sumie to pod tym stolikiem leży szmatka, którą trzeba dać do prania.

Idzie do prania i zobaczy, że w sumie kosz jest pełny, więc weźmie ten kosz i pójdzie do pralki, nastawi pranie, no i zaraz to pranie się wypierze, więc trzeba będzie je wywiesić albo wysuszyć i wyprasować. Ale w międzyczasie trzeba nastawić obiad. 

I nie chodzi mi tu o podział obowiązków. Chodzi mi o takie wewnętrzne nastawienie, że jak ja coś widzę, że coś jest nie tak, to muszę to naprawić. Ja dyskutowałam z wieloma kobietami i to jest po prostu sposób, w jaki my funkcjonujemy. Jeśli np. mężczyźnie się powie zrób rzecz X, to on zrobi rzecz X, bo o to został poproszony.

I szczerze to trochę zazdroszczę mężczyznom tego typu działania zadaniowego, bo są nastawieni na wynik w tym konkretnym zadaniu, kiedy my jak np. same wpadniemy na to: idę zrobić X, to po drodze zobaczymy właśnie, że jest do zrobienia jeszcze Y, Z, Ź, Ż. I często się rozpraszamy i tego X nawet nie zrobimy. To jest coś, czego mężczyznom zazdroszczę, ale to jest też coś, co nam utrudnia np. działania biznesowe, dlatego że te działania biznesowe po prostu mają niższy priorytet. 

I to nie jest absolutnie nic złego, bo ja też nie będę takim hustlerem i nie powiem ci, że absolutnie twój biznes musi być na pierwszym miejscu. To Ty decydujesz, jakie miejsce w Twoim życiu zajmuje Twój biznes i gorąco wierzę w to i też uczę tego moje klientki i pracuję z nimi w ten sposób, żeby ułożyły sobie biznes pod swoje życie, a nie na odwrót.

I żeby nie miały z tego powodu wyrzutów sumienia. Bo to jest niestety bardzo częsta rzecz, że próbujemy żonglować tymi różnymi rolami, w których jesteśmy w życiu i jednocześnie wiemy, że biznes jest dla nas ważny i kiedy nie dajemy mu wystarczająco dużo czasu, albo inaczej czasu, którym myślimy, że powinnyśmy mu dawać, to mamy ogromne wyrzuty sumienia i taki żal do siebie.

Bo może gdybyśmy faktycznie dawały więcej czasu na ten biznes, to byłybyśmy już dalej. I patrzymy na inne osoby albo na inne kobiety, ale też na mężczyzn, że oni są już tak daleko, te osoby z naszej branży, a my ciągle gdzieś tam jesteśmy z tyłu. Ale niezależnie od tego, czy to kobieta, czy mężczyzna, Ty nie wiesz jak wygląda życie tej osoby. Ty nie wiesz, jakie są jej priorytety. Ty nie wiesz, czy ona być może nie musi poświęcić czegoś ważnego, żeby móc poświęcić ten czas na biznes.

Dlatego ja już nagrałam kilka odcinków o nieporównywaniu się, ale myślę, że to jest takie największe coś, z czego trzeba sobie zdać sprawę: że ja nie wiem, jaka jest strategia tej osoby. Ja nie wiem, jakie są marzenia tej osoby. Ja nie wiem, jakie są priorytety życiowe tej osoby, nie wiem jakie są wartości tej osoby. Ja nie wiem w jakich warunkach ona funkcjonuje, dlatego ja absolutnie nie mogę się z tą osobą porównywać. Koniec, kropka.

Jeszcze z takich innych wątków, które tak we mnie mocno siedzą po obozie. To jest właśnie taka potrzeba spotkań w kobiecym gronie. Szczególnie stacjonarnie. Natomiast jeśli nie ma takiej opcji, to online też wystarczy. Chodzi po prostu o to, żeby mieć takie swoje kobiece wsparcie w prowadzeniu biznesu, taką swoją grupę albo chociaż jedną zaufaną osobę, z którą mogę porozmawiać o byciu kobietą w biznesie, o tym właśnie, że mam takie, a nie inne problemy, że znowu chciałam zrobić coś super, no ale mój organizm powiedział mi „nie, teraz trzeba Ciebie ukarać za to, że nie poczęłaś dziecka” (śmiech).

Więc to jest bardzo, bardzo przydatne i wielu kobietom, szczególnie działającym w takich branżach, typowo uznawanych za męskie np. szeroko pojęte IT, jest bardzo ciężko, bo one czują, że muszą dorównać mężczyznom. Często są krytykowane przez mężczyzn albo same po prostu odczuwają, że są gorsze, bo też niejednokrotnie były tak potraktowane.

Natomiast dobrze właśnie mieć taką swoją bezpieczną przystań wśród innych kobiet, gdzie można o tym porozmawiać. Bo nie możemy tego przyrównywać. 

Tzn. teraz na topie są te tematy równości i że nic nie ma płci. Ja oczywiście się zgadzam, że są takie rzeczy, których nie musimy na siłę płciować, genderować, np. ubrania, makijaż. Dla mnie to nie ma znaczenia, że coś jest stricte męskie, coś jest damskie, nie ma dla mnie znaczenia. Ale naprawdę różnimy się w sposobie w jaki podchodzimy do życia, do obowiązków i prowadzenia biznesu.

I nie ma co udawać, że jest inaczej. Nie ma co na siłę udawać, jeśli jestem kobietą, że ja mogę po prostu być mężczyzną. Zawsze będzie jakaś różnica i nie ma co sobie po prostu wyrzucać tego, że ja nie działam tak skutecznie jak on, że ja powinnam być dalej. Nie wiesz, czy tak naprawdę jesteś w stanie. A w ogóle to nie jesteś w stanie. Po prostu, inaczej podchodzimy do biznesu, inaczej w ogóle zaczynamy te biznesy.

Aczkolwiek fakt, są pewne rzeczy, których możemy się od mężczyzn uczyć i jakąś taką męską energię warto do swojego biznesu wprowadzić. Myślę, że bardzo to się łączy np. z zarabianiem pieniędzy. Warto pożyczyć sobie od mężczyzn właśnie tę część, że ja nie tylko pomagam innym, że ja mam misję, że realizuję siebie poprzez realizację innych, że ja naprawdę chcę zmieniać ten świat, albo chociaż pomóc zmienić świat innym, ale że ja też zarabiam. Że to jest jeden z silnych driverów w moim biznesie. Bo po to założyłam biznes też między innymi, żeby zarabiać. 

Więc to zdecydowanie możemy sobie pożyczyć i też taki fokus czasami się zdecydowanie przyda. Na przykład jeśli mam kampanię, no to nic się nie stanie, jeśli ja w tym czasie odmówię udziału w jakimś np. podcaście na zupełnie inny temat, którym w tej kampanii w tym momencie nie pomoże. Dlatego fokus i też takie nastawienie na zarabianie pieniędzy w biznesie, a nie tylko na misję, zdecydowanie, pożyczamy to od mężczyzn. Bierzemy sobie tę męską energię i pozwalamy też jej się rozsiąść w naszym biznesie, jak najbardziej.

Więc to jest chyba to. Zerkam jak to czasowo wyszło. Nie chciałam, żeby to był jakiś długi podkast i szczerze mówiąc nie wiem, co Słuchaczu, Słuchaczko, co wyniosłaś/eś dla siebie z tego odcinka? Trochę był to taki strumień świadomości, ale myślę, że taką najważniejszą rzecz, którą chciałam powiedzieć do kobiet, to właśnie przestań udawać, że możesz być mężczyzną.

To jest coś, co biorę sobie od Moniki Wrony, która się podzieliła tym na obozie. I dzięki Monika za to. I myślę, że warto to zapamiętać. Zapraszaj tę męską energię do swojego biznesu, jak najbardziej, ale pamiętaj, że się różnimy i że po prostu szkoda energii na to, żeby próbować udawać, że jest inaczej.

Kobiece prowadzenie biznesu różni się od męskiego punktu widzenia, Dlatego przestań udawać, że jest inaczej, nie trać energii na staranie się być mężczyzną, jeśli jesteś kobietą. Pamiętaj, że prowadzisz swój biznes niezależnie od tego, jaki on jest mały, czy masz pracowników, czy masz jakąś produkcję, czy po prostu oferujesz jakieś usługi. Bądź sobą. Bądź kobietą i nie wstydź się tego. Transkrypcję i notatki do tego odcinka znajdziesz na stronie emiliawojciechowska.com/48. Do usłyszenia już za dwa tygodnie.