Wkurza Cię, że Twoja konkurencja robi kolejny webinar, a Ty nawet nie zrobiłaś jednego lajwa? Obserwowanie niektórych osób w social media sprawia Ci ból, bo Ty nie potrafisz czegoś, co robią one? To odcinek dla Ciebie. Przestań się zadręczać, dowiedz się, jak przestać oglądać się na innych i działaj po swojemu!

Spodobało się? Pomogłam Ci?
Postaw mi kawę, bym mogła tworzyć więcej treści! 🙂
Wypiję za Twoje zdrowie 🙂


Transkrypcja – podcast do czytania

Cześć, z tej strony Emilia Wojciechowska. Jestem coachem, trenerką mentalną i prowadzę dla Ciebie podcast „Niezarobiona jestem”, w którym uczę, jak osiągać więcej, stresując się mniej. Odcinek dziewiąty – Jak przestać oglądać się na innych i działać po swojemu.

Wkurza Cię, że Twoja konkurencja robi kolejny webinar, a Ty nawet nie zrobiłaś jednego live’a? Obserwowanie niektórych osób w social mediach sprawia Ci ból, bo Ty nie potrafisz czegoś, co robią one? To odcinek dla Ciebie. Przestań się zadręczać i działaj po swojemu!

Na początek zapraszam Cię serdecznie do wzięcia głębokiego uspokajającego oddechu i proszę Cię, abyś całą swoją uwagę skupiła/skupił wyłącznie na oddychaniu, na tym, co się dzieje w Twoim ciele, gdy bierzesz głęboki wdech, i co się dzieje, gdy długo, długo wydychasz powietrze. Wdech, wydech. Dziękuję Ci.

Jeszcze zanim przejdę do rozwinięcia tematu, mam dla Ciebie jedną szybką wskazówkę. Może masz czas tylko na kilka minut podcastu, a chcę, by to była dla Ciebie najważniejsza lekcja, a jednocześnie bardzo prosta wskazówka, o której, niestety, mało kto pamięta. Ta wskazówka, to: uwaga! możesz przestać obserwować konta, których obserwowanie sprawia Ci ból. Mentalny, choć dla niektórych to wręcz też ból fizyczny. Skąd taka wskazówka? Dlaczego to jest najważniejsza rzecz, o której mówię?

Dość często zdarza się, że rozmawiam z klientami i oni mi opowiadają, o tych wszystkich osobach, które potrafią, a oni nie potrafią, o tych spójnych feedach, których oni nie mają, o tej zazdrości, takiej pozytywnej, ale jednak z negatywnymi skutkami, bo frustracją. Ja mówię krótko: unfollow. Przestań obserwować te osoby. I to jest dla moich klientów i klientek jak objawienie, że moją tak po prostu się odciąć od tego, co im przeszkadza, co im nie służy, co nie pomaga, drażni, frustruje, denerwuje i stresuje. Można po prostu od tego się dociąć.

Nagrywam ten odcinek kilka dni po Tłustym Czwartku. W moich social mediach było pełno grafik albo tekstów: jeśli nie chcesz jeść pączka, to nie jedz. Jeśli nie masz ochoty na pączka, to nie musisz go jeść. Pomimo tego, że jest Tłusty Czwartek, że jest tradycja. Jeśli nie chcesz jeść pączka, to nie musisz. I z tym jest bardzo podobnie. Jeśli nie chcesz się wkurzać za każdym razem, gdy widzisz posta osoby A, jeśli nie chcesz się frustrować za każdym razem, gdy wyskakuje Ci uśmiechnięta mordka osoby B, jeśli nie chcesz wkurzać się, że Ty tak nie potrafisz jak osoba C, to możesz te osoby przestać obserwować i przestać sobie wstrzykiwać truciznę. Widzę to jakby dzień po dniu, post po poście wstrzykiwać sobie truciznę w żyły. Dosłownie. I po co to sobie robisz?

Przyznam się, że miałam kilka takich kont, które jak widziałam, to po prostu czułam takie ukłucie – ukłucie zazdrości – i wbijałam sobie szpilę. Na przykład mogę tak powiedzieć o koncie Kamili Rowińskiej, którą znam właściwie odkąd byłam nastolatką i której karierę obserwowałam od tego czasu, i którą podziwiam, podziwiam jej wyniki, podziwiam to, co robi, kibicuję jej jak najbardziej, ale w pewnym momencie, kiedy budowałam swój biznes, obserwowanie jej spektakularnych sukcesów było szpikulcem wbitym w serce, że zobacz, ona już ma setki tysięcy obserwatorów, ona już ma miliony przychodów miesięcznie, a ty kim jesteś? Tak też wewnętrzny krytyk się do mnie odzywał. I w pewnym momencie zrozumiałam, że nie muszę tego oglądać, mogę dać unfollow, po tym, jak mi przejdzie, to sobie wrócę. I faktycznie przeszło. Znowu zaczęłam obserwować Rowińską i jest okej, już nie ma efektu frustrującego, gdy oglądam jej posty, bardziej to już przeszło w inspirację. Tak samo miałam np. z Panią Swojego Czasu – obserwowałam, obserwowałam, potem przestałam, teraz znowu obserwuję, bo już mnie to nie razi. Nie razi w takim sensie, że ja nic nie mam do tego, że ona się chwali, chwali to złe słowo, że mówi o swoich przychodach, jakich ma ludzi w zespole, jakie ma nowe produkty, to jest super-mega-inspirujące dla mnie teraz. Ale był taki moment, kiedy generalnie się źle czułam, i wtedy patrzenie na sukcesy innych było dla mnie dołujące. Więc co zrobiłam? Przestałam obserwować, unfollow. Teraz z powrotem mogę obserwować i już nie mam takiego efektu.

I gdy tylko widzę kogoś, kto w jakiś sposób negatywnie na mnie działa, jeśli patrzę na jakieś konto i tak mi nie wygodnie jest, niekomfortowo, gdy patrzę na te zdjęcia, to po prostu nie obserwuję. To może być np. kiedy ktoś wrzuca jakieś zdjęcie spod palmy, z jakichś Zanzibarów czy innych Galapagosów, z pięknych miejsc, do których no wiem, że kiedyś pojadę, ale nie teraz z różnych względów. I czasem nie mogę na to patrzeć, więc daję unfollow, ale nie mam absolutnie pretensji do tej osoby, że to wrzuca, bo ona sobie może wrzucać wszystko, na co ma ochotę, bo na tym polegają social media, tylko jeśli mnie to drażni, to robię sobie tak, że na to nie patrzę.

Jeśli nie mam ochoty czytać postów wychwalających aktualnie rządzącą partię, to wyrzucam osoby, które takie posty piszą ze znajomych, i heja, i nie muszę na to patrzeć. Mam wrażenie, że niektóre osoby mają takie poczucie, że mają obowiązek np. posiadania w znajomych wszystkich osób, które znają, bo może się obrażą, kiedy odkryją, że nie ma ich w znajomych albo obserwowania niektórych w social mediach, bo oni ich obserwują, więc trzeba follow za follow. I wtedy właśnie tak mówię – Droga moja Klientko, weź telefon do ręki i przestań obserwować te wszystkie konta, które Cię frustrują – to jest taki opór z drugiej strony, że ano jak to, a może się dowie, może się obrazi. Tu chodzi o Twoje zdrowie psychiczne! I niech Cię nie obchodzi, że ktoś się obrazi, bo to tej osoby brocha, że ją obrazi to, że przestaniesz ją obserwować w social mediach. Mało tego to, że kogoś przestaniesz obserwować to nie znaczy, że przestajesz go szanować, uważać za wartościową osobę, po prostu w danej chwili jest ci niekomfortowo z tymi postami, więc nie chcesz ich widzieć. Dobra już, to taka przedłużona pierwsza wskazówka, ale musiałam się tym podzielić.

Lubię sobie życie upraszczać, jeśli coś mi przeszkadza w życiu, to to ucinam, jeśli czuję, że coś mnie boli, to idę do lekarza. Proste rzeczy, proste rozwiązania. Nie komplikuję sobie – a pochodzę jeszcze kilka miesięcy, może mnie coś innego zacznie boleć. Nie, boli – idę. Wkurza – nie obserwuję, wkurza – wyrzucam ze znajomych. Proste rozwiązania. Czasami radykalne, bo np. kończyłam znajomości, które stawały się dla mnie toksyczne z dnia na dzień, bez tłumaczeń, bez ceremonii pożegnalnych. Koniec. Nie podoba mi się, nie ma to dla mnie wartości, odcinam się. Kończąc tę wstępną wskazówkę, bo to tylko jeden z aspektów działania po swojemu (o tym jest ten odcinek – jak działać po swojemu) to odcinanie się jest tylko jednym z aspektów, chciałam dać jedną wskazówkę dla tych z Was, którzy mają tylko jedną tylko jedną chwilę na podcast, więc jeśli musisz już uciekać, to sobie zapauzuj, a reszta słucha dalej.

Skąd w ogóle pomysł na taki odcinek poza tą sprawą z obserwowaniem innych? Ekspertów w sieci jest milion, milion na każdy temat, i każdy z nich ma swoje zdanie, zazwyczaj jest to zdanie różne. Ba! Eksperci od marki osobistej powiedzą Ci, żebyś publikował/publikowała treści inne niż wszyscy tak, żeby pokazać swoje odmienne zdanie, żeby się wyróżnić na tle specjalistów ze swojej branży, żeby napisać coś wbrew temu, co mówi cała Twoja branża, żeby się wyróżnić, żeby się jakoś pokazać. I słuchajcie, nie dziwię się, że trudno jest w tym wszystkim połapać, jeśli jeden ekspert mówi A, drugi mówi B, a trzeci mówi Z, bo musi się pokazać inaczej. I ciężko się w tym połapać i znaleźć swój system, swój styl działania, kiedy się tyle wszystkiego słyszy dookoła. A te wszystkie wskazówki ekspertów mam wrażenie, że są po to, żeby sprzedać, nałapać leadów, wrzucić leady w lejek i doprowadzić do sprzedaży oczywiście tego najdroższego produktu. A co, jeśli ja nie chcę traktować ludzi jak leady? Bo nie chcę. Nie chcę, żeby Kasia, Ania, Zosia były leadami w moim CRM-ie, leadami w moim lejku. Oczywiście, że ta wiedza jest ważna, bo musisz w biznesie masz pojęcie jak sprowadzać do niego nowych klientów, jak prowadzić, jaką ścieżką, żeby Ci zaufali, żeby od Ciebie kupili. Bez sprzedaży nie ma biznesu, to oczywiste!

Nie neguję tutaj całej teorii marketingu, ale to w jaki sposób się prezentujesz, sprzedajesz czy budujesz swoją markę, w jaki sposób właśnie pozyskujesz uwagę Twoich potencjalnych klientów, w jaki sposób ich prowadzisz później tą ścieżką klienta, w jaki sposób ich potem obsługujesz już jako klientów, to powinno być zgodne z Tobą. Bo inaczej:

  1. Zwariujesz od nadmiaru sprzecznych wskazówek. Totalnie zwariujesz. Ja tak miałam na początku: jeden mówi to, drugi mówi to i co mam zrobić? Co jest prawidłowe? No przecież każdy mówi, że ma rację, tak?
  2. Jeśli robisz coś wbrew sobie, tylko dlatego że jakiś tam guru marketingu coś tam powiedział, to zbierzesz wokół siebie ludzi, którzy nie są twoimi wymarzonymi i klientami.
  3. Wypalisz się i będziesz się frustrować.

A tak jak już mówiłam w poprzednim odcinku – Biznesu nie buduje się po to, żeby się stresować i frustrować tylko, żeby dawał Ci przyjemność, tak?

No to co to w ogóle znaczy – działać po swojemu, w zgodzie ze sobą? To też są takie dość popularne hasła, a co to właściwie znaczy?

Co znaczy dla mnie działanie po swojemu i w zgodzie ze sobą:

  1. To jest działanie w zgodzie ze swoimi wartościami, czyli takimi najważniejszymi zasadami w życiu. To, co jest dla Ciebie ważne, to, co Cię prowadzi jak kompas w życiu. Mam kilka takich wyróżnionych wartości głównych, które jednocześnie są wartościami mojej firmy. No ale ja jestem swoją firmą, ja jestem marką osobistą, więc to jest oczywiste spójne. Są takie dwie wartości, które są nadrzędnymi i które stosuje do podejmowania decyzji, jeśli mam taki dylemat, że nie jestem w stanie podjąć tej decyzji tak na logikę, emocje też nie pomagają. Mam takie jedno pytanie: czy w dłuższej perspektywie to rozwiązanie albo to rozwiązanie przyniesie mi radość oraz spokój? To są te dwie nadrzędne moje wartości: radość i spokój. Jeśli coś ma przynieść święty spokój, ale mnie nie jara, to nie. To są naczynia połączone, musi być i radość, i spokój. Jeśli coś daje mi dużo, dużo radości, ale jakiś niepokój się pojawia, to nie jest to dla mnie. Muszą być oba warunki spełnione. Jeśli coś nie daje mi radości ani spokoju, to w to nie wchodzę.
  2. Jeśli chcesz działać po swojemu i w zgodzie ze sobą, weź pod uwagę swoje życiowe cele. Mówię życiowe nie biznesowe, dlatego że uważam, że cele biznesowe powinny wynikać z celów życiowych. Też mówiłam o tym w poprzednim odcinku o Twoim kodeksie pracy, że tak naprawdę to Twoje życie nie powinno się wokół biznesu kręcić, tylko Twój biznes wokół Twojego życia. Twój biznes powinien Ci umożliwiać realizację Twoich życiowych celów, Twoich wartości również. Czyli jeśli twoim celem życiowym jest to, żeby w wieku powiedzmy 40 lat przejść na emeryturę i sobie leżeć już do końca życia pod palmą na hamaku z koktajlem w ręce, który ciągle jest wymieniany przez obsługę wyspy Twojej prywatnej być może, to działasz tak, żeby ten cel spełnić. Jeśli Twoim celem życiowym jest to, żeby mieszkać w małej chatce w górach, ale jednocześnie pracować, to będziesz pracować tak, żeby budować biznes jak najbardziej online, jakiś taki niezależny od twojej lokalizacji, od twojego stacjonarnego pobytu, tak żebyś mogła/mógł prowadzić go właśnie z tego domku w górach. Czyli miej cele biznesowe wynikające z celów życiowych.
  3. Co to znaczy działać po swojemu? To znaczy działać w zgodzie ze swoimi talentami, a najlepiej w strefie geniuszu. Wszelkie kompetencje czy umiejętności na świecie można podzielić na takie trzy strefy:
    • strefa niekompetencji, czyli wszelkie te rzeczy, które nie wychodzą Ci dobrze;
    • strefa kompetencji, które wychodzą Ci dobrze, nie masz z nimi problemów, ale możesz znaleźć wiele osób, które wykonają je na podobnym poziomie.
    • strefa geniuszu – to są umiejętności, które potrafisz wykonać doskonale, z najwyższą jakością, z najwyższą łatwością i bardzo ciężko jest znaleźć kogoś, kto na podobnym poziomie to robi. Tak naprawdę to są Twoje talenty to, co wychodzi Ci dobrze, to, co przychodzi Ci z łatwością i chodzi o to, żeby jak najwięcej tych swoich talentów wykorzystywać we własnej firmie i żeby jak najwięcej czasu pracy to była praca właśnie w strefie geniuszu.

Jeśli tak nie jest, to czas poprzyglądać się, czy przypadkiem nie trzeba zmienić modelu biznesowego albo wydelegować część zadań tych spoza strefy geniuszu, a szczególnie spoza strefy kompetencji do kogoś, kto zajmie się tym lepiej.

Wiele osób czuje takie zaskoczenie, gdy zakłada własny biznes, bo myśleli, że oni teraz cały czas będą właśnie robić to, co potrafią najlepiej. A tu nagle się okazało, że trzeba robić marketing, że trzeba szukać klientów, trzeba obsługiwać klientów, trzeba odpisywać na maile, trzeba robić księgowość, dbać o finanse, dbać o systemy informatyczne i tak dalej, i tak dalej, a przecież oni na przykład chcieli sobie tylko dziergać sweterki. Dziergaj sobie sweterki, a resztę oddeleguj. Dziergaj sobie sobie sweterki, zajmij się swoim marketingiem i sprzedażą, a resztę wydeleguj. Zadbaj, żeby pracować w swojej strefie geniuszu, w zgodzie ze swoimi talentami.

  1. Weź pod uwagę cykle. Po pierwsze cykl dobowy, czyli to, kiedy najlepiej pracujesz, w jakich godzinach. Kiedy najlepiej Ci zasypiać, kiedy się budzić. Oczywiście nie wszyscy, niestety nie wszyscy mogą sobie pozwolić na to, żeby sobie wstawać o tej godzinie, która jest dla nich najlepsza i kłaść się spać o tej godzinie, dlatego że cały świat jest przystosowany do osób, które powstają wcześnie, większość prac, większość urzędów, większość różnych instytucji, sklepów jest czynna tak naprawdę od 8:00 do 16:00. Czyli jeśli ktoś chce odprowadzić dziecko do przedszkola, to musi to zrobić rano, nie możesz sobie wstać o 12:00 i dziecka zaprowadzić o 13:00, bo teraz się przedszkole zamyka. Cały świat właśnie nastawiony na tych, którzy wstają wcześnie, a ta reszta, która niestety nie jest w swojej intelektualnej i samopoczuciowej pełni z samego rana, tylko musi poczekać parę godzin, aż się w pełni rozbudzi, na tym cierpi. Ale jeśli tylko możesz, masz pełną kontrolę nad tym, o której wstajesz, o której kładziesz się spać – jeśli nie masz dzieci albo masz już odchowane to szczególnie będzie łatwe, z dziećmi trochę trudniej – ale jeśli możesz kontrolować to, o której wstajesz, o której kładziesz się spać, o której zaczynasz pracę, o której kończysz pracę czy robisz sobie przerwę w trakcie pracy jakąś dłuższą i wracasz do niej później, jeśli masz nad tym pełną kontrolę, to zacznij się sobie przyglądać i sprawdzać, kiedy właśnie najlepiej Ci się pracuje, kiedy najlepiej Ci się wstaje, kiedy najlepiej Ci się myśli, kiedy najlepiej Ci się zasypia i tak dalej, i tak dalej.

U mnie ten ten cykl dobowy łączy się z cyklem rocznym. W cyklu rocznym chodzi pory roku i ja na przykład w tym okresie jesienno-zimowym to najchętniej bym późno zasypiała i późno się obudziła. Śpiąca się już robię wiadomo 15-16, bo się robi ciemno, ale jestem jeszcze na chodzie, i gdy takie pierwsze symptomy zasypiania miną, to zasypiam nawet dopiero o północy i też w związku z tym dłużej śpię. Natomiast już się cieszę, ponieważ jest połowa lutego, gdy to nagrywam, a idzie marzec i już jest coraz lepiej, już coraz wcześniej wstaję, co też będzie się wiązać z tym, że będę szybciej chodzić spać i będę wcześniej wstawać. I to półrocze, które się zaczyna w marcu, jest dla mnie takie bardziej energetyczne, weselsze, łatwiej wstaję z łóżka, mam więcej energii i też biorę to pod uwagę, planując różne projekty.

No właśnie! Co mi to daje – oprócz tego, że działam w zgodzie ze sobą – że ja wiem, że wstaję raz wcześniej, raz później. Właśnie to, że mogę sobie planować pracę w ciągu całego roku taką intensywniejszą wtedy, kiedy wiem, że mam więcej energii, a mniej intensywną, bardziej refleksyjną, kreatywną, strategiczną wtedy, kiedy ja wiem, że mam tej energii mniej. I co to jest szczególnie ważne dla osób miesiączkujących to też cykl miesięczny. Warto się tym zainteresować i zobaczyć właśnie, z jednej strony dowiedzieć się w ogóle naukowo, ale też zaobserwować u siebie, jak poszczególne fazy cyklu miesięcznego wpływają na Twoje samopoczucie, na Twoją energię, na Twoją kreatywność. Przyznam się, że gdy pracowałam na etacie i ten cykl zarówno dobowy, jaki miesięczny, jak i roczny był tak naprawdę narzucony mi z góry, to w ogóle tego nie zauważyłam. Ale jak zaczęłam pracować na swoim i miałam pełną kontrolę właśnie nad tym, jak wygląda moja doba, jak wygląda mój tydzień, jak wygląda mój miesiąc i tak dalej, to zaczęłam zauważać, jak silny wpływ ma na mnie cykl miesięczny. Nagle się okazuje, że to nie jest tak, że cały miesiąc mogę być na haju – działam, jest super, podbijam świat. Nie, bo są takie dni, że ledwo wstaję z łóżka, że wszystko jest beznadziejne i w ogóle to tylko się schować pod kołderką, ale to jest naturalne i najważniejsze jest to, że trzeba sobie pozwolić na to, żeby tak pobyć w tym, żeby to przeżyć, nie żeby na siłę wtedy być superwoman czy superman, czy superosobą, tylko po prostu dać temu przestrzeń. I to jest okej. Tylko też właśnie musisz mieć taką łagodność do siebie i się pogodzić, że okej teraz mam takie dni, ja wiem, że wtedy spadam mi energia i to jest okej, i nie biczować siebie, że teraz nie podbijam świata. Podbijam świat w innej fazie cyklu, kiedy pomagają mi w tym hormony. Okej czyli cykle: dobowy, miesięczny, roczny.

  1. Sposób pracy. I tutaj mam na myśli w czym się najlepiej odnajduję – na przykład, że wolę pisać, a nie mówić albo mówić zamiast pisać, albo wolę audio zamiast wideo itd. Nie zmuszaj się do nagrywania wideo, jeśli tego nienawidzisz. Jeśli nie chcesz się pokazywać, jeśli uważasz, że nie potrafisz do kamery mówić i jest Ci z tym totalnie niewygodnie i wiesz, że nawet jeśli się tego nauczysz, to wciąż będzie dla Ciebie niekomfortowe. Nie zmuszaj się do tego, tylko postaraj się wyciągnąć jak najwięcej z tego, co najlepiej potrafisz i z tego, w czym najlepiej się czujesz. Nie słuchaj, że trzeba nagrywać wideo, bo wszyscy teraz oglądają wideo, więc Ty też musisz. Nie, ja na przykład nie lubię oglądać wideo, wolę posłuchać podcast. A najlepiej to wolę sobie coś przeczytać, bo wtedy najszybciej przyswajam informację.
  2. Ważny element pracy w zgodzie ze sobą to intuicja. Intuicja, czyli taki głos, który nam podpowiada decyzje, pomysły, który mówi nam, że coś jest nie w porządku albo że właśnie powinniśmy iść w coś, bo aż krzyczy, że to jest nasze. Właśnie w tej sytuacji, gdy ekspertów jest 1000000, każdy ma swoje zdanie i jeszcze są tacy, którzy mają zdanie odmienne, bo tak im kazali eksperci od marki osobistej, szczególnie ważna jest wtedy ta intuicja, żeby po prostu posłuchać: A co Ty o tym myślisz? A co uważasz, że u Ciebie zadziała, a co uważasz, że dla Ciebie będzie dobre. A w czym Ty się najlepiej czujesz? Co Ci podpowiada intuicja? Czasami naprawdę dużo lepiej jest posłuchać tego, co Ty sam/sama na podstawie wiadomości, które przez całe życie przyswoiłaś, co ty samemu sobie lub samej sobie podpowiesz niż po prostu słuchać ślepo jakichś ekspertów, którzy może nie mają pojęcia w ogóle, co Ty lubisz, w czym się sprawdzasz, a w czym nie, tylko po prostu ex catedra mówią, że tylko to i to jest wartościowe i skuteczne.
  3. Kolejna rzecz, którą mam dla Ciebie jako taką podpowiedź, co to znaczy działać ze sobą to spotykanie się na przecięciu tego, co jest ważne dla Ciebie z tym, co jest ważne dla Twojej grupy docelowej. I co tutaj mam na myśli. Kolejne podpowiedzi ekspertów są takie, że teksty musisz pisać pod klienta, żeby rozwiązywać jego problemy, pisać o tym, co jest dla niego ważne. A jednocześnie przecież to jest Twój biznes, więc są rzeczy, które są też ważne dla Ciebie i dlaczego by nie pisać artykułów, o tym, co jest ważne dla Ciebie i nie patrząc zawsze na to, czy to na pewno jest gdzieś tam w badaniach rynku stwierdzone, że Twoja grupa docelowa też uważa to za ważne. Oczywiście że jeśli chcesz się pokazać jako specjalista w danej dziedzinie, to rozwiązujesz problemy z swojej grupy docelowej, na przykład w artykułach, webinarach czy już w konkretnych produktach, ale pomyśl też o tym, co jest ważne dla Ciebie, co Ciebie jara, co możesz dać od siebie. I nie zawsze tak w 100% kieruj się tym, co Twoja grupa docelowa od Ciebie chce. Nie mówię o tym, że sobie wymyślisz na przykład nagle kurs online, zakładania skarpetki na lewą nogę i pomyślisz, że to dla ciebie ważne i ciekawe i chcesz o tym opowiedzieć, i nikt tego nie kupi, bo nikogo to prawdopodobnie nie interesuje. Nie o to mi chodzi. Chodzi mi o to, żeby nie skupiać się tylko i wyłącznie na odpowiadaniu na pytania Twojej publiczności, ale też na mówieniu o tym, co jest ważne dla Ciebie, co Ty lubisz, co Ciebie interesuje, żeby też pokazywać siebie.
  4. Fajnie by było znaleźć jakiś taki wyróżnik, wyróżnik dla Ciebie, wyróżnik też dla Twojej społeczności – czymś takim na przykład jest foka u Janiny Bąk, wszyscy wiedzą, że Janina lubi foki, Janina wspiera foki, jej społeczność regularnie wpłaca na foki do Fokarium; takim wyróżnikiem jest panda u Jadzi Korzeniewskiej, takim wyróżnikiem jest na przykład kawa u Andrzeja Tucholskiego, czyli coś takiego, taki totem, który jest zawsze Twój, do którego możesz się często odwoływać i z którym też się utożsamiają Twoi odbiorcy, czyli jakiś taki wyróżnik, totem jak to nazywa Paweł Tkaczyk, którego wyróżnikiem jest na przykład koszulka z Batmanem.

Czyli podsumowując, co to znaczy działać po swojemu i w zgodzie ze sobą? To jest działanie według swoich wartości, według swoich życiowych celów, ze swoimi talentami w strefie geniuszu, w zgodzie z cyklem dobowym, miesięcznym, rocznym, w zgodzie z tym, w czym lepiej się odnajdujesz, w odpowiednim sposobie pracy, w zgodzie z Twoją intuicją, to jest też spotykanie się na przecięciu tego, co jest ważne dla Ciebie i Twojej grupy docelowej i pokazywanie swoich wyróżników, coś takiego, co mówi coś o Tobie.

I kiedy tak sobie myślę o tym, dlaczego w ogóle założyłam biznes, jak to było, po co to robiłam, to zdałam sobie sprawę, że właśnie założyłam własny biznes po to, żeby działać po swojemu. I ja sobie świetnie radziłam na etacie szczególnie w korporacjach, generalnie lubiłam, może nie tyle lubiłam, co prostu znałam reguły gry, grałam zazwyczaj według nich. W pierwszej takiej pracy korporacyjnej moja ówczesna szefowa wróżyła mi świetlaną karierę, powiedziała mi coś takiego bardzo fajnego, że twój przyszły szef będzie miał w zespole talent, więc ja mogłabym siedzieć na tym etacie do emerytury i byłoby mi fajnie, prawdopodobnie mi zrobiłabym świetną karierę, ale tam było za mało takich moich elementów, takich możliwości do tego żebym ja robiła sobie po swojemu, żebym sobie pracowała w takich godzinach, które są dla mnie najbardziej wydajne, żebym wstawała, o której chce, żebym pracowała w dniach, w których chce, żebym realizowała swoje pomysły, żebym realizowała swoje wartości, żeby realizowała swoje cele. To wszystko daje mi własny biznes i właśnie dlatego przede wszystkim go założyłam.

Dobra to jedna część tytułu odcinka załatwiona jeszcze została druga, czyli jak przestać oglądać się na innych. Czyli co zrobić, żeby właśnie przestać się „inspirować”, bo ta inspiracja to często frustracja, a nie inspiracja.

Po pierwsze było na samym początku, czyli unfollow. Właśnie, jeśli nie potrafisz czerpać inspiracji, tylko czerpiesz frustracje z obserwowania jakiegoś konta, to po prostu przestań je obserwować. Takie proste, będę to będę to powtarzać, kiedy tylko mogę.

Po drugie słuchaj swojej intuicji. Być może nie zawsze musisz robić, to co każą eksperci. Jeśli czujesz, że Ty po swojemu zrobisz to lepiej, że będziesz mieć lepsze efekty: Go for it. Po trzecie każdą wskazówkę, nawet tę, przefiltruj przez siebie, bo zrozum, że nie zawsze inni mają rację, nawet dziś są specjalistami, nawet jeśli są ekspertami. Weźmy sobie taki przykład. Powiedzmy, że pojawia się gdzieś w sieci badanie, z którego wynika, że 80% użytkowników internetu woli konsumować treści wideo niż pisane. Niestety nie byłam w stanie tak na szybko znaleźć odpowiednich badań, które by coś takiego wskazywały, dlatego absolutnie nie cytujcie tego nigdy i nigdzie, to nie jest cytat prawdziwych badań, to jest tylko przykład (być może ktoś ma jakiś fajne tego typu badania, to może w komentarzu na mojej stronie wrzucić), ale wyobraź sobie, że pojawia się artykuł o tym, 80% użytkowników internetu woli treści wideo niż jakiekolwiek inne czy to pisane, czy audio. I teraz jakiś ekspert od marketingu na podstawie tych badań pisze artykuł i mówi Ci: ponieważ 80% użytkowników internetu woli treści wideo, to musisz zacząć nagrywać wideo, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś. I co ty robisz? Ty się frustrujesz, bo nie lubisz, nie chcesz, nie potrafisz, nie wychodzi Ci to, wolisz pisać albo wolisz nagrywać podcasty. No ale on Ci mówi, że trzeba nagrywać wideo, bo większość woli wideo. To, że większość woli wideo, wcale nie znaczy, że w tych 20% na przykład nie jest cała twoja grupa docelowa. Może tak być! Być może wszyscy członkowie Twojej grupy docelowej nienawidzą treści wideo i wolą czytać to, co jest napisane. Ja na przykład, jak widzę filmik jakiś nawet na bardzo ciekawy temat, ale nie ma on napisów i albo nie mogę gdzieś w szybko znaleźć odpowiedzi w zapowiedzi, w opisie odcinka na YouTubie odpowiedzi na pytanie zawarte w tytule, to nie oglądam. No nie mam czasu, żeby przez 15 minut oglądać jakiś filmik, który mi objaśnia jakiś problem, kiedy mogę znaleźć coś, co w 2 minuty czytania mi odpowie na ten sam problem. Tak, wiem, że generalnie wszyscy mówią, że trzeba iść wideo i nagrywać wideo i że wszyscy oglądają wideo i niedługo chyba znalazłam coś takiego, że niedługo 80% treści w internecie, to będzie wideo albo może już jest. To stąd mi się wzięło to 80%, ale to nie znaczy, że wszyscy tak robią. Ty musisz wiedzieć, co lubi Twoja grupa docelowa i w czym Ty się dobrze czujesz. Też nie rób na siłę wideo nawet jeśli twoja grupa docelowa uwielbia video, jeśli Ty się w tym źle czujesz, nie jesteś w stanie się tego nauczyć, żeby się z tym dobrze czuć, zamiast tego na przykład nagraj audio, jeśli wolisz, i jakieś ładne obrazki wstaw jako tło i już masz już masz wideo z tego. Albo po prostu pisz. Jestem pewna, że nawet ci, którzy wolą wideo, jeśli Ty będziesz dobrze piszesz, to będą woleli Ciebie czytać, niż oglądać kogoś, kto robi słabe wideo.

Na koniec chciałam powiedzieć, dlaczego taki temat odcinka, poza tym, że się tym zajmuję, czyli wspieram innych tak, by działali właśnie po swojemu, z miejscem na oddech, bez stresu, za to z radością i satysfakcją. Otóż ten odcinek i jest zapowiedzią serii wywiadów pod nazwą „Po swojemu”, w której będę rozmawiać z właścicielkami i właścicielami biznesów, które albo którzy bardzo wyraźnie działają po swojemu tak poza schematami. Jeśli znasz kogoś takiego, to zostaw komentarz pod tym odcinkiem na stronie, a pierwszy odcinek już za dwa tygodnie i co drugi odcinek podcastu to będzie właśnie taki wywiad, czyli co 4 tygodnie będzie wywiad z osobą, która prowadzi swój biznes totalnie po swojemu, wbrew jakimś wskazówkom, wbrew temu, co mówią eksperci, i osiąga w tym sukcesy.

Czy zainspirowałam się do działania po swojemu? To dopiero początek, bo już wkrótce zainspirują cię też moi goście i to już od następnego odcinka. Notatki do tego odcinka i transkrypcję znajdziesz pod adresem emiliawojciechowska.com/09 To jak, słyszymy się w kolejnym odcinku z gościem?

Spodobało się? Pomogłam Ci?
Postaw mi kawę, bym mogła tworzyć więcej treści! :)
Wypiję za Twoje zdrowie :)