Czy wpadasz czasem w kołowrotek kupowania kolejnych kursów, bo jest jakaś promocja? A może czujesz, że ciągle wiesz niewystarczająco, by oferować swoje usługi? Jak pokonywać blokady w nauce języka i innych kompetencji? O tym posłuchasz w tym odcinku podcastu.
Katarzyna Piernikarczyk jest mentorką języka angielskiego. Angielskim zajmuje się od 20 lat. Propaguje holistyczne podejście do uczenia się w zgodzie ze sobą i we własnym tempie. Odchodzi od szkolnego podejścia, skupia się na procesie i czerpaniu z niego przyjemności. Pracuje z osobami dorosłymi w formie spotkań 1:1. Prowadzi także program mentoringowy z partnerem produktywności oraz jest autorką transformującego 10 tygodniowego programu More Than English. Prowadzi newsletter, gdzie dzieli się cennymi wskazówkami jak działać z angielskim. Moderuje stronę morenglish.com, gdzie umieszcza inspirujące/ciekawe materiały do otaczania się językiem by jej klienci i osoby, które chcą obcować z angielskim, miały do niego łatwiejszy dostęp.
Notatki do odcinka
- strona Kasi
- zapisz się na newsletter Kasi i obejrzyj webinar o językowym flow!
- Instagram Kasi
- książka Esencjalista
- książka Ultralearning
Spodobało się? Pomogłam Ci?
Postaw mi kawę, bym mogła tworzyć więcej treści! 🙂
Wypiję za Twoje zdrowie 🙂
Transkrypcja – podcast do czytania
EW: Cześć, z tej strony Emilia Wojciechowska. Jestem trenerką mentalną biznesów online i prowadzę dla Ciebie podcast „Niezarobiona jestem”, w którym uczę, jak osiągać więcej, stresując się mniej.
Odcinek 47: Świadoma edukacja. Rozmowa z Katarzyną Piernikarczyk.
Czy wpadasz czasem w kołowrotek kupowania kolejnych kursów, bo jest jakaś promocja? A może czujesz, że ciągle wiesz niewystarczająco, by oferować swoje usługi? Jak pokonywać blokady w nauce języka i innych kompetencji? O tym posłuchasz w tym odcinku podcastu.
Moja dzisiejsza gościni, Katarzyna Piernikarczyk, jest mentorką języka angielskiego. Angielskim zajmuje się od 20 lat. Propaguje holistyczne podejście do uczenia się w zgodzie ze sobą i we własnym tempie. Odchodzi od szkolnego podejścia, skupia się na procesie i czerpaniu z niego przyjemności. Pracuje z osobami dorosłymi w formie spotkań 1:1. Prowadzi także program mentoringowy z partnerem produktywności oraz jest autorką transformującego 10 tygodniowego programu More Than English. Prowadzi newsletter, gdzie dzieli się cennymi wskazówkami jak działać z angielskim.
Moderuje stronę morenglish.com, gdzie umieszcza inspirujące/ciekawe materiały do otaczania się językiem by jej klienci i osoby, które chcą obcować z angielskim, miały do niego łatwiejszy dostęp. Zapraszam serdecznie do wysłuchania naszej rozmowy.
EW: Cześć Kasiu, Witam Cię serdecznie. Bardzo się cieszę, że napisałaś do mnie i zaproponowałeś swój udział w moim podcaście. No i cieszę się, że w końcu możemy porozmawiać.
KP: Też się bardzo cieszę. Tak naprawdę widzę Cię i Twoje działania na Twoim profilu oraz miałyśmy szansę się poznać na spotkaniu networkingowym i dzięki temu poczułam, że rezonujemy ze sobą. I pomyślałam, że to jest fajny pomysł, żebyśmy mogły porozmawiać na tematy związane z edukacją i właśnie takim puszczaniem blokad związanym z uczeniem się.
EW: Świetnie! Właśnie, słuchajcie, bierzcie przykład z Kasi, jeśli uważacie, że macie coś ciekawego do powiedzenia dla mojej grupy odbiorców (są to przedsiębiorcy, którzy chcą zwolnić, którzy chcą puścić blokady, którzy chcą odważnie działać), to koniecznie się zgłoście. A jeśli znajdziemy wspólny grunt, to spotkamy się w moim podcaście Niezarobiona jestem. Kasiu, mam taką tradycję na początku każdego odcinka, że zarówno dla Ciebie, dla mnie, jak i dla słuchaczy robię taką chwilę uspokojenia, skupienia po to, żebyśmy gładko weszły w rozmowę, żebyśmy się może trochę odstresowały i żebyśmy się wyluzowały.
Dlatego i Ciebie, i słuchaczy zapraszam do tego, żebyście wzięli jeden głęboki oddech. Nic więcej. Po prostu skup się tylko i wyłącznie na swoim oddechu. Jeśli możesz, to zamknij oczy. Jeśli np. prowadzisz samochód, to proszę nie rób tego, ale weź jeden głęboki, skupiony oddech. Dzięki wielkie i teraz możemy zaczynać (śmiech). Kasiu, przedstawiłaś się jako mentorka języka angielskiego. Nie nauczycielka, nie lektorka. Zastanawiam się, jaka jest dla Ciebie ta różnica? Dlaczego właśnie mentorka?
KP: Przyznam, że długo poszukiwałam takiego dobrego określenia. To nauczanie kojarzy mi się z narzucaniem czy z tym, że ja wykładam coś. W pewnym momencie nazywałam się trenerką, ale było to dla mnie takie bardzo mocno patrzeniem z góry i narzucaniem, i byciem takim batem, co też czasami jest konieczne, ale nie to widzę w sobie, w swoich działaniach jako główne moje zadania. A mentor czy mentorka – najbardziej się z tym utożsamiam, bo czuję, że jeśli chodzi o nauczanie, to jest pewna droga, która dla każdego jest inna. I ja pokazuję pewne narzędzia, pokazuję pewne ścieżki, pewne sposoby działania.
I każda z osób, każdy z moich klientów wybiera sobie to, co jest dla niego odpowiednie. I to nie znaczy, że to co ja powiem, to to jest najlepsza metoda. Ja bardzo często zachęcam do tego: spróbuj, zobacz, pytaj się siebie, jak się z tym czujesz i potem ewentualnie ja pokażę Ci inną drogę. Powiesz mi, że to Cię uwiera. Bardzo w tym procesie obserwujemy, pytamy się siebie i w tym momencie działamy w różny sposób, z różnymi klientami, bo mają różne potrzeby. W tym czuję się tak bardzo dobrze. I dlatego tak zaczęłam się nazywać.
EW: Czyli taka partnerska relacja.
KP: Tak, bardzo! I też budowanie takiej odpowiedzialności, że to nie tylko ja, która nakłada na moich klientów kursantów zadania, tylko oni też biorą w tym procesie udział. I czują tą odpowiedzialność. I dzięki temu mogą nim zarządzać. I jak już czują się na tyle pewnie, mogą nawet zacząć iść tą drogą sami, bo nabierali takiej pewności i stabilności, że już mnie nie potrzebują. I to jest chyba największa nagroda wtedy.
EW: Tak, czyli wypuszczasz spod swoich skrzydeł. Ja mówię czasem, że jestem „matką kaczką”, która wypuszcza kaczątka spod skrzydeł (śmiech).
KP: Trochę tak to wygląda rzeczywiście! I powiem szczerze, że to jest najcudowniejsze, kiedy osoby robią to, czują się już pewne i potrafią to zrobić. Te rozstania najczęściej są trudne, bo zżyliśmy się ze sobą. Natomiast są takie budujące, że rzeczywiście te działania, które podejmujemy, które proponuję, mają sens.
EW: I to jest bardzo fajne właśnie, że mówisz o tej partnerskiej relacji, że tak naprawdę naprowadzasz kogoś na pewne ścieżki, a później wypuszczasz, żeby też mógł działać samodzielnie. Często spotykam się z takimi zosiami samosiami, że one na przykład decydują, że „ja chcę się samodzielnie nauczyć” czy to języka, czy czegokolwiek. No i niekoniecznie im to wychodzi. Jak myślisz, jak zachęcić kogoś do skorzystania z pomocy, nauki jakiejkolwiek, czy to języka, czy jakichś innych umiejętności? Co jest takiego szczególnego właśnie w tym, że jest jakiś nauczyciel, mentor, ktoś, kto prowadzi przez tę ścieżkę?
KP: Jasne, że można samemu i to nie jest nic złego, tylko ważne jest też dlaczego chcemy to zrobić. I jeżeli chcemy działać sami, ważne, żebyśmy poznali, dlaczego, mieli taką jasność tego celu i efektu, bo wtedy te działania nasze będą bardziej ukierunkowane. Bardzo często właśnie moi klienci mają problem – i tutaj pewnie mogą powstać te nie zahamowania – ale raczej właśnie te problemy, które powodują, że ta motywacja spada, że nie wiadomo od czego zacząć, nie wiadomo, gdzie się poruszać z tym i co zrobić.
No i wtedy ten mentor czy osoba wspierająca, siedząca w tym tak naprawdę, która zdarła już tak buty na tym temacie, potrafi jasno określić czy zaproponować rozwiązania. I moim zdaniem jeżeli chcesz widzieć efekty, jeżeli chcesz świadomie działać, to wtedy właśnie ta praca z mentorem bardziej się sprawdza, bo on szybciej zauważy pewne niuanse czy rzeczy, które nie działają, czy zaproponuje coś, co jest efektywniejsze. A my bierzemy książkę i robimy zadania, np. jakieś gramatyczne, a chcemy tak naprawdę gadać czy swobodnie rozmawiać po angielsku.
To nie bardzo przyniesie rezultaty. Albo tkwimy cały czas w robieniu jakichś testów, cały czas robieniu kursów, a nie wychodzimy z tej naszej strefy komfortu, żeby to wykorzystać, żeby to gdzieś użyć i na każdym poziomie tak naprawdę, czy to biznesowym, czy to językowym. Zauważyłam, że czasami mamy takie FOMO, takie tkwienie po prostu w tym, żeby cały czas coś robić i się szkolić, bo ja jeszcze nie wiem wszystkiego, czytać, natomiast musimy w pewnym momencie właśnie wyjść o krok dalej. Tak się mówi, że bój się i rób.
Bo ten strach będzie, bo robimy coś pierwszy raz, bo nie czujemy się jeszcze w tym komfortowo. Ale kiedy to zrobimy, ten krok, w końcu to poczucie naszej wartość wzrasta drastycznie. I te kroki potem robimy śmielej, więcej. Z mentorem możemy to robić świadomie i będzie nami mógł pokierować. Pokaże nam, jakie te kroki mogą być na początku, takie mikrokroki. Możemy to robić tak bezboleśnie i tak w naszym tempie, na naszych zasadach. A sami, działając po omacku, nie wiemy za bardzo co robić.
I tak chodzimy we mgle i przez to potem te działania nasze nie są na tyle efektywne. I niestety nie osiągamy tych efektów, które byśmy chcieli. Ja nawet tą bolączkę widzę u siebie, także w różnych działaniach niejęzykowych akurat, ale gdzie chcę, mam się szkolić, gdzie mi brakuje właśnie tego doświadczenia czy wiedzy, to praca z osobą, która wie więcej, przynosiła o wiele lepsze rezultaty. I to nie znaczy, że sami nie dojdziemy do tego, ale musimy założyć, że to może być troszeczkę dłuższy proces, bo nie jesteśmy ekspertami. Na ile mamy czasu, żeby doczytać, dowiedzieć się, żeby rzeczywiście świadomie działać?
EW: Jezu, podpisuję się pod tym, ile ja np. nazamawiałam jakichś e-booków czy kursów, żeby czegoś się samodzielnie nauczyć, a potem i tak albo to zlecałam, albo z kimś się spotykałam, jeśli potrzebowałam konsultacji, bo stwierdziłam, że albo nie mam czasu na to, żeby to wszystko przerobić, albo i tak nie dojdę do takiego poziomu eksperckości, bo nie mam takiej potrzeby, a przydałoby się coś tam wiedzieć.
Więc jak najbardziej, już teraz wolę zainwestować więcej w spotkanie z jakimś specjalistą albo w delegowanie jakiegoś zadania, niż samemu przy tym siedzieć, co wcale nie musi być tańsze – biorąc pod uwagę czas, biorąc pod uwagę wszystkie jakieś kursy, ebooki, które które kupujemy. Więc jak najbardziej.
KP: Mhm, bo jest coś takiego jak wcześniej wspomniałam jak FOMO – czyli fear of missing out. I to tak samo jest w edukacji teraz – bo wcześniej bardziej o social media się mówiło. W edukacji to wygląda tak, że ciągle jest bardzo dużo kursów, szkoleń, które są oferowane cały czas, jakieś oferty, super promocje i stoimy przed takimi wyborami, że jak tego nie wezmę, to stracę. Albo będę do tyłu. I rzeczywiście wtedy kupujemy, kupujemy, a może się okazać nawet tak, że wcale tego nie potrzebujemy.
Albo tak jak mówisz, że ta wiedza jest na tyle specjalistyczna, że siedzenie w tym i zgłębianie zajmuje tyle czasu, że nie osiągniemy tego efektu, który chcemy. I dlatego mówiłam o tym „why”, żeby na początku zadać sobie pytanie: po co? Jaki chcemy efekt? Bo jeżeli ten efekt ma być taki uśredniony, taki nieperfekcyjny i czytanie, i zrobienie tego samamu wystarczy, no to to jest okay, ale kluczem jest ta odpowiedzieć na początku, bo wtedy te działania są świadome.
EW: Właśnie, jak możemy się rozwijać świadomie, jak możemy uniknąć tego wpadania w promocje, w jakieś ograniczenia czasowe, bo trzeba kupić, bo jest promocja, bo na przykład lubię jakiegoś twórcę. Zaczynamy od why. Co dalej?
KP: No wtedy warto sprawdzić, czy są tematy, które tak naprawdę już znasz, podstawy już masz. Jak ja kupowałam np. ebook, to już tak zaczęłam się zagłębiać w agendę danego kursu czy jakiegoś masterclassu czy właśnie ebooka, żeby spojrzeć czy rzeczywiście tam jest coś, czego ja nie wiem. Bo może być tak, że my mamy już ten poziom trochę wyżej i utknęliśmy na jakimś poziomie i potrzebujemy albo właśnie spotkania z ekspertami, bo ta wiedza nie jest już tak ogólnie dostępna.
Albo jeżeli utknęliśmy i chcemy mieć jeszcze wyższy poziom wykonania, no to outsourcing. Także tutaj warto sobie zadać pytania i zrobić risercz. Czy to spełni moje oczekiwania? Czy ja dostanę tam coś więcej niż ja już wiem. Taką refleksyjność na temat tego, co jest. Sprawdzanie tego, żeby nie utknąć znowu gdzieś, co będzie ogólne, co ma mnie rozwijać, ale tak naprawdę nie daje mi tych efektów, które bym chciał finalnie.
EW: Czyli why – gdzie chcę być, ale też gdzie jestem teraz.
KP: Tak, tak, dokładnie, żeby nie robić czegoś… żeby nie dreptać w miejscu.
EW: OK, dobra, trochę teraz zmieniamy temat. Od kiedy prowadzisz swój własny biznes?
KP: Ja założyłam moją działalność w 2009 roku. Z językiem pracuję dużo dłużej, bo i przez sama edukacja plus nieformalna praca gdzieś tam z klientami była jeszcze przed założeniem działalności i w ciągu tych wszystkich lat ta działalność zmieniała swoją formę i różnie to wyglądało. I obecnie, będąc po testowaniu już tych różnych form, tak świadomie działam online z klientami dorosłymi, takimi świadomymi, właśnie nastawionymi na rozwój, na to czego chcą, co chcą osiągnąć, gdzie są i dokąd zmierzają. Bo wtedy możemy tą ścieżkę naszych działań świadomie prowadzić i oni wtedy osiągają efekty i są zadowoleni.
EW: Super! No to już jesteś taka zaprawiona w bojach przedsiębiorcy, już kilkanaście lat. Domyślam się, że Ty sama rozwijając swoje kompetencje trafiłaś na jakieś takie blokady w swojej głowie, że no nie wiem jakie. Co się pojawiało na Twojej drodze rozwoju? Że czegoś nie chciałaś, czegoś się bałaś?
KP: Ja myślę, że przez całe moje życie walczyłam z takim wewnętrznym sabotażystą, który przez cały czas mi mówił, że jestem niewystarczająca, że wszyscy są lepsi naokoło i na pewno to zjadało mi bardzo dużo energii. Ale żyłam w takim przekonaniu, że jak nie zrobię, to się nic nie zmieni. Czyli tak jak Ola Budzyńska mawiała: „nie ma zmian bez zmian”. I to bardzo mocno ze mną rezonuje. Zauważyłam, że mimo tego, że czułam, że może nie jestem wystarczająca, że tutaj nie pasuję, że tam są lepsi ode mnie, to działałam, wychodziłam z tej strefy komfortu.
I taka jeszcze jedna, nie wiem czy to była blokada, ale jak zaczynałam tą działalność i pracowałam ileś lat, to poczułam taką blokadę, bo żyliśmy trochę w innym świecie. I czułam się taka osamotniona w tych moich działaniach, bo nie miałam wokół siebie żadnych takich przedsiębiorców czy osób, które działałyby na własną rękę, a internet nie był tak rozwinięty jak teraz. I przez to właśnie czułam się osamotniona. Bardzo mocno czułam, że się nie mogę rozwijać, bo nie wiedziałam gdzie mogę, co mogę zrobić ze sobą, bo nie było takich możliwości.
Albo były mocniej ograniczane, niż teraz. Był taki moment nawet w mojej działalności, że chciałam przejść do korporacji czy takiej większej firmy, żeby złapać społeczność, żeby tam móc się szkolić, rozwijać i mieć takiego mentora. To wszystko było po to. Finalnie to się nie stało, ale pamiętam, że mi też brakowało i myślę, że bardzo dużo przedsiębiorców może czuć się osamotnionych.
W dobie dzisiejszych czasów myślę, że te soc media, grupy czy nawet te onlinowe różne szkolenia pozwalają na to, że nie czujemy się tak osamotnieni. Nawet ten coworking Natalii [Dołżyckiej] jest takim miejscem, gdzie możemy poczuć taką siłę grupy zrozumienia i wsparcie, co jest rzeczywiście istotne. Także myślę, że to. Ale generalnie długo, długo walczyłam z tym wewnętrznym krytykiem i sabotażystą (śmiech).
EW: Czyli on nie pozwalał się rozwijać, raczej wpadałaś w taki kołowrót, że muszę kolejny kurs kupić, kolejny e-book, kolejny jakiś certyfikat zdobyć.
KP: Ja myślę, że tkwiłam w takim trochę kołowrotku ciągłego szkolenia się, trochę takiego FOMO, takiego bycia lepszym cały czas. Nie wiem komu, co ja chciałam udowodnić tak naprawdę. Ale tak, ja myślę, że trochę teraz dalej chcę się szkolić, bo ja w teście Gallupa mam bardzo wysoko w swojej piątce Intelektualistę i to szkolenie, tenże samorozwój we mnie tkwi. Ale troszeczkę wyluzowałam, jeśli chodzi o łapanie jakichś certyfikatów i udowadnianie komuś czegoś.
Raczej teraz robię to w zgodzie ze sobą i robię to też po to, żeby pomóc moim klientom, bo sięgam, powiedzmy, po rozwojowe materiały po angielsku, które potem wykorzystuję na moich zajęciach. I to jest ciekawe. Wykorzystuję tego Intelektualistę też w realizowaniu mojej misji. I ten sabotażysta teraz już mnie tak nie dotyka. Mam takie poczucie, że te działania, które robię, są świadome i wiem, co robię i wiem, gdzie jestem i po co. I to jest fajne. I w momencie, kiedy ktoś takie coś poczuje, to działania innych nie mają takiego znaczenia i nie podcinają skrzydeł.
Nawet jeśli ktoś tam robi coś tak widzisz to myślisz sobie ok, ale ja robię to tak czy robię coś w ten sposób i czuję się z tym komfortowo. I myślę, że są momenty, kiedy dopada ten wewnętrzny krytyk. Nie znika zupełnie, ale już jakby da się go skapitulować.
EW: Mhm, czyli świadomy rozwój, rozwój w zgodzie ze sobą pomaga też rozwijać pewność siebie, bo już się nie muszę oglądać na innych, tylko mogę prosto iść w swoją stronę.
KP: Tak, mnie się wydaje w ogóle, że taka samoświadomość tego, czego Ty chcesz – i w swojej działalności czy dla swoich klientów, bo zależności jak się działa, ta świadomość… Czy właśnie nawet dotykając mojej branży, czyli gdzie chcesz być z językiem, to pozwala na to, że łapiesz taki spokój. Spokój wewnętrzny. I w tym momencie to też wyniosłam z Esencjalisty, że masz taką świadomość tego, gdzie chcesz być i w momencie kiedy jeszcze nie ma ok.
Ale jak idziesz to nie łapiesz się jakichś działań, które Cię od tego odciągają, bo masz świadomość gdzie, no to nie chwytasz się jakiegoś kolejnego szkolenia, bo wiesz, że to szkolenie akurat nie jest Ci potrzebne. Mimo, że Twoja koleżanka, która też ma business to robi. I Ty tego nie robisz, bo wiesz, że Tobie to nie jest potrzebne, bo Ty chcesz być tam i tam. Albo nie godzisz się na pracę z klientami wieczorem. Tak, bo ustawiłeś sobie, że pracujesz tylko wtedy, jakby tutaj mówił też o tych granicach.
Ale ta świadomość po prostu jak chcesz działać i to w szkoleniu, potem jest taka klarowność co chcesz czytać, jakie chcesz szkolenia robić. I naprawdę ja pytam siebie dwa razy: po co mi to i co ja potem chcę mieć czy osiągnąć I jeżeli nie mam takiej klarowności. Bo fajnie powiedział właśnie ten Greg Mckeown, że jeśli nie mówisz takiego mocnego tak, to znaczy, że nie.
EW: Super, super.
KP: I nie ma co się już więcej zastanawiać nad tym. I niestety nie da się robić wszystkiego. I to jest też odpowiedź na to, żeby złapać tą klarowność. Jak masz ją to wtedy masz szansę osiągnąć to i działać świadomie. Dodam tutaj jeszcze jedną rzecz. To powiedział Tim Ferris, że żeby osiągnąć, żeby zostać ekspertem w swojej dziedzinie, być w tych 10 procentach najlepszych, to trzeba przede wszystkim wypisać sobie 5 umiejętności, które przybliżą Cię do tego, żeby być ekspertem w swojej dziedzinie i każdą tą umiejętność osiągnąć tak w 100%, na maksa ile się da, czytać na ten temat, szkolić się w tym temacie i robić to na 100%.
Oczywiście nie w jednym czasie – i teraz jest to: najpierw wybrać jedną i wyszkolić się na maksa w tej dziedzinie i od razu poczujesz różnicę. Oczywiście nie będziesz jeszcze tym ekspertem, ale już będziesz działać inaczej, bo ta umiejętność pozwoli Ci wejść w poziom wyżej. I potem kolejna, kolejna, kolejna I tak naprawdę uświadomienie sobie tego pozwoli osiągnąć to, co chcesz. I wtedy, jeśli mówimy o tych szkoleniach, mentorach itd.
Wiesz do kogo masz się zwrócić, jak masz działać, jakie szkolenia robić, bo masz tą klarowność. Wiesz co Ci jest potrzebne z tych 5 umiejętności i np. tego nie wiem, tu muszę się podszkolić i szukam takiego szkolenia i robię to.
EW: To jest zadziwiające – tylko 5 umiejętności! A najchętniej to byśmy chcieli wiedzieć wszystko. A tak naprawdę żeby właśnie osiągnąć ten poziom eksperta w swojej dziedzinie to właśnie warto się wyspecjalizować w tej dziedzinie. Ja na przykład jeśli nie uczę angielskiego, to ja nie muszę jednocześnie wiedzieć jak montować filmiki, chociaż pomoże mi to w marketingu, ale mogę mieć kogoś od tego. Ja wolę się uczyć metodyki nauczania, jakiejś zaawansowanej gramatyki, może jakiegoś slangu, żeby też uczyć takiego codziennego języka.
A wcale nie muszę tych wszystkich pobocznych rzeczy, nie muszę się w tym specjalizować. Myślę, że to bardzo ważne, żeby podkreślić.
KP: Dokładnie, że na przykład jak mówisz o tym języku i np. może to być tak, że to jest jedna z umiejętności, która blokuje do tego, żeby na przykład sięgać po takich klientów, albo wyjść na rynek zagraniczny ze swoją stroną, bo się tego boją. I właśnie tutaj może być tak, że wystarczy ukierunkować się na to, żeby teraz skupić się i podszkolić w tej umiejętności. I nagle się okaże to łatwe, nagle w ogóle ta blokada zupełnie zniknie, bo była tylko ta jedna rzecz i to może być kwestia kilku miesięcy.
Bo jeżeli mamy już jakąś bazę tak często, to do mnie trafiają klienci, którzy znają język, Ale mówił no właśnie, czułem się zblokowany właśnie, bo boją się, że popełniam błędy, że powiedzą coś głupiego, czy zaczną się, czy nie. Ten czas użyją. I wystarczy je sobie wyznaczyć. Dobra, poświęcam teraz ten czas. Nie biorę innych kursów. Tak, tutaj na tym się skupiłam i całą moją energię, cały wolny czas.
W sensie to nie chodzi o to, że nie mamy życia i po prostu ja siedzę tylko nad książkami, ale to, co mówiłam wcześniej, ta intencjonalność, wszystkie możliwe działania, które mogę, ale w strefie takiego komfortu życia, to tak jak mówię, nie chodzi o to, żeby zatracić się w tym zupełnie, bo właśnie też w książce „Ultralearning” – to jest tak zwane szybkie uczenie się – i tam ciekawą rzecz powiedzieli właśnie, że to właśnie jest kwestia, bo mówimy tyle lat już się uczę, tyle lat i w ogóle nie ma efektu, od podstawówki, dalej ciągle nie wiem.
I teraz pytanie jest OK, ale co robisz teraz? Co robisz? No i się okazuje, że no nic. Albo raz na jakiś czas coś tam przeczytam. I to właśnie mówią o tym, że można w krótkim czasie osiągnąć ekspercki poziom, ale musimy się na tym skupić bardzo mocno. Ja tu właśnie zachęcam bardzo mocno do otaczania się językiem, do wprowadzania takich mikro zmian w swoim życiu, ale przebywania w tym języku cały czas tak i tutaj. Bo nasz mózg tak naprawdę jak czegoś nie używasz, nie montowałaś filmów, nie używałaś języka, to ja to porównam do tego, że to jest tak jakby ozdoby świąteczne, które dziś masz tam na strychu.
No to trochę ciężko do nich się dostać. I w momencie kiedy nagle to chcesz to yyyyyy, gubimy totalnie język i nie wiemy co mamy powiedzieć. Żeby ten język był w zasięgu naszej ręki, to musimy pokazać naszemu mózgowi, że my potrzebujemy tego. A żeby pokazać, że potrzebujemy, musimy na co dzień z tym językiem przebywać. I do tego właśnie zachęcam, żeby takim mikro, takim pierwszym krokiem to może być właśnie. Nie że zaczynamy, bo my też po prostu od razu w wir wchodzimy, że chcemy na maksa.
I teraz jak nie robiłaś nic, to tak jak maraton – nagle chcesz pobiec maraton, no to sorry memory, ale nie da rady. No i tutaj tak samo. Jeżeli nic nie robiłeś, no to daj sobie czas i rób to na mikro krokach. I to może być zmiana, np. zmiana języka w telefonie albo w jakiejś aplikacji. To może być przy komputerze, to może być zrobienie listy zakupów po angielsku, to może być zauważanie tego języka, bo przecież on ciągle gdzieś tam się pojawia czy to w jakichś reklamach, czy to na metkach ubrań, czy to na produktach.
I tu może być ten taki mały kroczek, gdzie my pokażemy naszemu mózgowi. Aha, no tego potrzebuję. Dajemy bliżej. I dzięki temu potem jest nam potem coraz łatwiej z tym językiem, kiedy go potrzebujemy do niego sięgać. To jest oczywiście jeden ze sposobów małych rzeczy, które możemy robić. A tych działań może być dużo więcej.
EW: Taka dostępność tego gdzieś blisko. To mi się bardzo fajnie łączy z czymś takim, że często rozmawiam z klientkami o takim odcinaniu się od pracy, o tym, co mogą robić po pracy, żeby o niej nie myśleć. No i pada coś takiego, że no, mam takie hobby na przykład, że lubię malować, a tak dawno tego nie robiłam. No ja pytam Dobra, gdzie są twoje farby? Gdzie są twoje płótna? Czy tam blok do malowania? No gdzieś tam głęboko w szafie.
I to jest to, że zanim ja, o jezu, muszę tą szafę i tam z czystej szafy 500 innych rzeczy wyjąć, żeby w końcu sięgnęła po te farby, to mózgowi się nie chce. Woli usiąść na kanapie i odpalić Netflixa. Tak? A rozmawiałam tutaj w podcaście z Anią Krupą o kreatywności i twórczości. Ona mówi, że ma pod biurkiem szufladę, gdzie są akwarele. I jak potrzebuje takiej chwili dla siebie, to po prostu otwiera szufladę i tam przez blok tam są farby. Nie potrzebuje nie wiadomo czego.
I też bardzo fajnie, że jeśli chcemy się otaczać językiem czy nowymi umiejętnościami to dobrze, żeby to było dostępne, a nie, że ja np. Książki do angielskiego mam gdzieś na najwyższej półce. Zanim ja tam dojdę, znajdę jakieś schodki w domu. Więc bardzo, bardzo fajnie.
KP: Ułatwiać to sobie. I jeżeli chcesz działać to bardzo fajnie. Ja to proponuję. Jeżeli nie robiłeś to powiedz sobie na początku, że niech to będzie 5 minut dziennie, a nie więcej. I ustawić sobie Rzeczywiście. Pomyśl sobie kiedy ja mam te 5 minut, ustawić sobie przypomnienia w telefonie. I ostatnia rzecz powiedzieć sobie co to będzie? Czyli nie że ja w trakcie tych 5 minut nagle muszę decydować, szukać, myśleć co masz zrobić przez te 5 minut. I naprawdę na początek to jest wystarczająco.
EW: Super, super! Zastanawiam się jak wygląda Twoja praca z klientami, czy też zaczynasz pierwsze spotkanie od tego pytania Po co Ci to?
KP: Tak w ogóle ja na początku spotykam się na takiej konsultacji i tam rozmawiamy właśnie o blokadach, o doświadczeniach z angielskim, bo czasami osoby mają bardzo negatywne doświadczenia, o tym, gdzie stykały się z angielskim, co robiły z tym angielskim oraz teraz właśnie czego oczekują, Po co to, po co chcą się spotykać? To pozwala mi ustalać nasze działania. A następne spotkania to jest też takie poznawania. Ja tak to buduję, że rozmawiamy o tym, co cię interesuje, jakie obszary ja wtedy te różne materiały dobieram.
W związku z tym zainteresowaniem moim takim kluczem jest to odczarowanie, czyli my już dawno szkołę skończyliśmy. I to już nie chodzi o to, żeby uczyć się na pamięć, wkuwać słówka, ale raczej szukać przyjemności w obcowaniu z językiem i takiego trochę zakochania się w tym procesie. Ja to tak bardzo mocno powiedziałam, ale takie rzeczywiście myślę sobie, że ja chcę do tego zajrzeć, bo to jest ciekawe, chcę się dowiedzieć, tak, po to ten artykuł, mogę potem te wskazówki, co tam są, wprowadzić w moje życie. Nawet tak. Jeżeli będzie taka szansa.
Także bardzo często sięgam po takie tematy, które są interesujące i dzięki temu chcę się na ten temat rzeczywiście rozmawiać. I tak te zajęcia i dodatkowo z takich technicznych rzeczy można powiedzieć. Daję ten materiał zawsze wcześniej, żeby ta osoba mogła się zaznajomić i dzięki temu już te słownictwo, które się tam pojawiło, może aktywizować podczas naszych spotkań. I to jest też takie bardzo fajne, bo nie chodzą tak we mgle, tak podczas tych zajęć, tylko czują się rzeczywiście ekspertami, mają coś do powiedzenia na ten temat, bo już przeczytali. Tak.
EW: Super, świetnie. Jakie są te blokady? Czy może przekonania, z którymi spotykasz się wśród swoich uczniów? Czy czegoś się boją, czy nie? Może właśnie ten brak dostępności jest dla nich taką przeszkodą? Co najczęściej się pojawia?
KP: Najczęściej się pojawia to, że znają już język, ale się ciągle boją mówić i ciągle myślą, że mówią źle, nieładnie, brakuje im słownictwa, używają złej gramatyki czy mają zły akcent. Często właśnie ja to widzę, że to jest na poziomie mentalnym, bo potem zaczynamy rozmawiać, to jest naprawdę okej. Naprawdę nie jest to takie złe. Wydaje mi się, że bardzo często wynika to z tego, że oni nie mieli szansy rozmawiać i czują, że rozmawiając, nie mają takiej lekkości.
Ja im wtedy pokazuję, jak się otaczać, w jaki sposób to robić. Też działamy właśnie na poziomie mentalnym, burzenia trochę tego perfekcjonizmu i tego, że to nie musi być idealnie, ale ważne jest, żeby się komunikować. I wtedy tak naprawdę z czasem nabierają tej pewności. I myślę, że dzięki temu otaczania się językiem też to powoduje, że łatwość tego dostępu do języka tak mówię, to szufladka jest tak w zasięgu ręki. To wtedy odkrywają, że przyjemnie im się mówi, że już mają taką lekkość.
I mam nawet taki przykład jednej z klientek, która była mocno poblokowana, pracowała w międzynarodowej firmie i tak naprawdę przez cały czas jak były spotkania, to siedziała cicho po prostu, żeby nikt nic nie zapytał. I było takie spotkanie, kiedy ona spontanicznie zabrała głos w jakimś temacie, bo temat ją dotknął i ona chciała zabrać głos. I ona mi o tym powiedziała i mówi, że po prostu sama była w szoku, że ona cokolwiek powiedziała.
I to było oczywiście po jakimś czasie obcowania z tym językiem, ona jeszcze mi powiedziała, że jej powiedziałam, że może popełniać błędy. I to wpłynęło na nią tak bardzo, że tak zeszła ta para. To jest właśnie to szkolne podejście, że nam te błędy są ciągle wytykane.
Cały czas jakby żyjemy w tym. W ogóle jak mam wrażenie, że to jest taka polska, nasza domena, że my sobie tak mocno wytykam błędy, oceniamy siebie nawzajem bardzo mocno, jest to bardzo blokujące, a tak naprawdę osoby z zagranicy, jeżeli mamy potem kontakt, są pod wrażeniem, że mogą z nami porozmawiać, że tak dobrze mówisz po angielsku, a jeżeli mamy styczność z osobami z innego kraju się bardzo często okazuje, że naprawdę nasz poziom jest bardzo wysoki i bez problemu się potrafimy dogadać.
Często jest ta blokada z native’ami, nie rozumiemy co oni mówią, albo ciężko się z nimi dogadać. To jest dość zrozumiałe i potrzebujemy trochę czasu, żeby przywyknąć, bo oni niestety nie rozróżniają co jest trudniejsze, co jest łatwiejsze i po prostu lecimy z tym koksem, że tak powiem, ale wykorzystując techniki, może powiedzieć wolniej czy powtórzyć? To naprawdę działa. I pamiętajmy, że po drugiej stronie jest człowiek, który chce nas zrozumieć.
EW: Tak, właśnie to jest to! Tam jeszcze jest drugi człowiek. Mamy jakiś cel w tej komunikacji, chcemy się dogadać, więc on nie zrobi nam na złość i nie będzie „haha, ty nie umiesz nic do mnie powiedzieć w moim języku”, tylko będzie chciał nam pomóc, żebyśmy się dogadali. Bardzo fajnie, że o tym wspomniałaś, czyli perfekcjonizm, strach przed popełnieniem błędu. Jestem ciekawa jakie są takie blokady przed nauką, przed rozpoczęciem, kontynuowaniem angielskiego, nauki angielskiego czy czegokolwiek, co Ty słyszysz od swoich potencjalnych klientów. Chciałabym się uczyć angielskiego, ale…?
KP: Bardzo często osoby, które do mnie trafiają i z którymi rozmawiam to już są mocno zdecydowane. Ale mam też taki kurs, który jest bardzo wymagający. Spotykamy się 3 razy w tygodniu przez 10 tygodni i oni się odblokowują. I tu bardzo często jak rozmawiam z osobami i proponuje im to rozwiązanie, bo mówią właśnie, że to jest zbyt intensywnie, zbyt dużo czasu poświęca. To myślę, że ten brak czasu jest takim pierwszym czynnikiem, które może blokować.
Poza tymi blokadami, takimi językowymi, to to myślę, że jest takim głównym, że jesteśmy bardzo zabiegani, nie mamy na to czasu. Ja wtedy nawet jak klient się ze mną zaczynają współpracę i np. mówią jejku, mam wyrzuty sumienia, bo nie zrobiłam za dużo do naszego spotkania, a ja mówię OK i to jest ok, nie biczuj się z tego powodu, ale obiecaj, że teraz zrobisz to na następny raz, posłuchasz, czy przygotujesz materiał. Bo to, w jaki sposób mówimy o sobie, o swoim języku, też ma znaczenie.
To mentalne podejście, bo tak naprawdę to, co myślimy i mówimy sobie nawet w głowie. Nasz mózg nie odróżnia prawdy od fałszu. I w każdej dziedzinie. Ale to tak jakby językowo mówiąc pod kątem języka, to tak naprawdę budujemy blokadę, jeżeli mówimy sobie, że jesteśmy beznadziejni. Jeżeli powiemy sobie, że znowu nic nie zrobiłam. To tak naprawdę podcina skrzydła i blokują się wtedy działania. Motywacja spada. Dlatego ja mówiłam o tych pięciu minutach, żeby założyć sobie minimum.
A bardzo często jest tak, że jak usiądziesz na te 5 minut, to nagle zrobi się z tego piętnaście, jeżeli tylko masz czas. A jak zrobisz 5 albo np. miałaś bardzo zabiegane dzień, to może dasz radę jeszcze przed pójściem spać zrobić te 5 minut, przeczytać coś? Nie jest to nie do przeskoczenia. Naprawdę dawać sobie takie mikro zadania w jakiejkolwiek dziedzinie, żeby nie było to zbyt duże, bo mamy tendencję do dużych planów, a niestety realizacja powoduje, że jest to trudne.
Bo gdzieś tam kiedyś ktoś mi powiedział, że nie dostosowujemy życia do projektu, tylko projekt do życia. I chodzi o to, żeby wpleść tutaj angielski w życie, czyli zobaczyć gdzie ja mam tą przestrzeń. Niech to będzie 5 minut. To np. jeżeli pijesz kawę rano, no to usiądę sobie, zerknę czy przeczytam ten artykuł i tyle. Miałam mieć to przypomnienie i nie wymagać od siebie za dużo, bo myślę, że dzisiaj jeżeli masz jeszcze rodzinę i inne zobowiązania, pracę czy swój biznes, który wiadomo czasem to się wszystko rozciąga i ciężko nam wyjść z pracy i wszystko inne może poczekać.
Czy nasz rozwój to w tym momencie właśnie te mikro kroki zaprowadzą Cię czasem w dłuższym czasie dalej niż te wielkie plany i te godzinne ślęczenie nad jakąś książką powiedzmy, czy oglądanie filmu 1 raz w tygodniu.
EW: To chyba nam wyszło taki mini poradnik co do tego, jak sobie radzić z tymi blokadami przed nauką nowych rzeczy. Na pewno tak: wiedzieć po co to robię, wiedzieć gdzie jestem teraz, małe kroczki, dostępność, żeby nie musieć nie wiadomo ile czasu poświęcić na rozpoczęcie nauki. Co tam jeszcze? Dać sobie prawo do popełniania błędów. I planowanie tej nauki w stosunku do swojego życia, a nie podporządkowanie życia pod naukę. Czy coś jeszcze możemy dodać?
KP: Dodam jeszcze ostatnią rzecz, taką refleksyjność. Czyli w momencie, kiedy jesteśmy na wyższym poziomie ciężko nam zobaczyć progres i wydaje nam się, że dreptamy w miejscu. I fajnie jest sobie albo prowadzić taki dziennik. I nawet jeżeli codziennie działasz, to napisać sobie co zrobiłam czy jeżeli, czy zrobiłam. Może to być forma jednego zdania, nawet napisać po angielsku: przeczytałam o tym i o tym. Nie dość, że aktywizujemy angielski, to jeszcze pokazujemy sobie, jest namacalny punkt tak co zrobiłam czy zrobiłam, albo możemy jakieś słowo, które zapamiętałam, zapamiętałam.
Także ta refleksyjność bardzo pomaga, bo widzimy taką sprawczość, to, że idziemy do przodu.
EW: Super, świetny, świetny punkt Kasiu. Między słowami padło coś takiego, że znając angielski możemy np. swój biznes rozpocząć tak międzynarodowo, żeby wchodzić na inne rynki. A w jaki sposób znajomość angielskiego pomaga osobom, które decydują, że one chcą tylko obsługiwać osoby w języku polskim? Ale do czego wciąż angielski może im się przydać?
KP: Ja myślę po pierwsze szkolenia. Możemy na przykład sięgać do źródeł międzynarodowych, nie tylko polskich. I to może być ciekawe tak naprawdę. Druga rzecz: książki też możemy tutaj szukać, bo czasami nie są przetłumaczone. Jeżeli nas to interesuje, bo pracujemy w jakiejś niszy, to oryginały czy artykuły jakieś mogą być tylko w języku angielskim i to może nam pomóc. Dodatkowo w życiu prywatnym tak naprawdę język się bardzo przydaje, bo jakby nie było jesteśmy teraz taką globalną wioską.
Czy podróżujemy wakacyjnie, czy nawet mamy znajomych różnej narodowości, to możemy z nich z łatwością się komunikować. Czasem szkolenia są organizowane przez międzynarodowe osobistości i bardzo chcielibyśmy uczestniczyć tam. To blokuje, bo czujemy, że językowo nie damy rady.
EW: Super, super I też dodam trendy marketingowe można śledzić, bo zawsze i tak do nas z Ameryki wszystko przychodzi, a tak możemy być do przodu.
KP: Dokładnie. Czy profile tak jak na Instagramie czy social mediach też możemy nie szukać tylko osób czy firm polskich, tylko możemy sięgać po te zagraniczne. Bardzo często to jest wcześniej tam, a potem to przychodzi do nas. I kiedy już dowiadujemy się tego od Polaków, to już moglibyśmy działać w tym wcześniej czy wiedzieć to wcześniej, być nawet prekursorami.
EW: Okej, okej, dobra Kasia. Myślę, że bardzo dużo tej wskazówek, jeśli chodzi o edukację, naukę taką bez barier, bez blokad, podałaś. No to powiedz, gdzie można Cię znaleźć. Ja wiem, że Ty oferujesz taki fajny webinar, który pomaga złapać językowe flow. Opowiedz proszę więcej o nim i gdzie go znaleźć.
KP: Tak, jest webinar, gdzie jeszcze więcej takich wskazówek daję, krok po kroku, co możesz zrobić, żeby samodzielnie działać z językiem na swoich zasadach, w swoim tempie i żeby czuć się w tym dobrze. Webinar można dostać wchodząc na stronę morenglish.com. To jest moja strona, którą moderuje i tam też są różne materiały do tego, żeby obcować, otaczać się językiem. A ten webinar dostaniesz tam, zapisując się do mojego newslettera jako taki prezent i żebyś z moją pomocą zacząć działać. Także bardzo serdecznie zapraszam.
EW: Super! Zapraszamy serdecznie. Gdzie jeszcze możemy Cię spotkać, czy działasz w social mediach?
KP: Tak, w social mediach jestem i na Facebooku i na Instagramie. Jestem też na LinkedIn jako Katarzyna Piernikarczyk wszędzie. Tam można mnie znaleźć, bo też tam piszę różne inspirujące rzeczy. Zachęcam do obejrzenia czy przeczytania jakiegoś interesującego materiału. Więc jeżeli potrzebujesz osoby, która może Cię tak wspomóc w tych działaniach samodzielnych, to na pewno u mnie to znajdziesz.
Też w postaci newslettera, który regularnie wysyłam raz w miesiącu, ale są tam i linki do tego, żeby coś zobaczyć interesującego oraz też wskazówki jak się pozbywać blokad czy jak łapać taką lekkość mówienia, bo to jest taka moja główna misja.
EW: Super! Dzięki Ci Kasiu. Jakbyś mógł jeszcze tak jednym zdaniem zostawić naszych słuchaczy z czymś takim inspirującym jeśli chodzi właśnie o pokonywanie tych blokad w nauce czy to języka, czy ogólnie. Co byś takiego chciała przekazać?
KP: Ja myślę, że to się przewinęło tu wiele razy, ale podkreślę to jeszcze raz, że naprawdę małymi krokami, ale systematycznie i tak konsekwentnie działając jesteś w stanie osiągnąć bardzo dużo i do tego Cię bardzo gorąco zachęcam. Nie wymagaj od siebie zbyt dużo, bo w życiu codziennym, w tym biegu naprawdę są niepotrzebne dodatkowe biczowanie i punktowanie, a raczej docenianie i cieszenie się z tych małych rzeczy.
EW: Super! Piękna puenta i z tą puentą zostawmy naszych słuchaczy. Dzięki Ci piękne Kasiu za to, że podzieliłaś się swoją ekspercką wiedzą na temat edukacji. To cóż, do usłyszenia!
KP: Bardzo również dziękuję za to spotkanie i również do usłyszenia. Hej!
EW: Małe kroki w zgodzie ze sobą. To właśnie sprawia, że niezarobiona jestem – i Ty też możesz być! Wszystkie wspomniane w rozmowie książki, linki i transkrypcje znajdziesz na stronie EmiliaWojciechowska.com/47. Do usłyszenia już za dwa tygodnie!