Kocham to co robię. To przychodzi mi tak łatwo! To moja misja. Pomagam innym! Chyba nie powinnam brać za to pieniędzy… – jestem przekonana, że każda osoba, która zaczynała biznes polegający na pomaganiu innym (szczególnie indywidualnie), napotkała kiedyś takie myśli w swojej głowie. Czy zarabianie na pomaganiu faktycznie jest złe?
W tym wpisie...
Wstyd, bo zarabiam na tym, co lubię?
W listopadzie 2018 byłam w Gdańsku na Zlocie Latającej Szkoły (jeśli jeszcze nie słyszałaś o niej, zapoznaj się z jej działalnością). Na sali kilkaset kobiet, głównie właścicielek małych biznesów. Wiele z nich to tzw. biznesy z duszą, oparte na pasji i głębokim poczuciu misji.
Jednym z punktów programu był panel dyskusyjny – twórczyni Szkoły i głównodowodząca Zlotu, Agata Dutkowska, zaprosiła do niego biznesmenki, które zarabiają więcej niż 10 tysięcy złotych miesięcznie. Skąd taka kwota? To kwota, którą uczennice Szkoły najczęściej wskazywały jako kwotę marzeń, zarobek z biznesu, który by je satysfakcjonował, a jednocześnie wydawał się trochę nieosiągalny.
Jedna z uczestniczek panelu, architekt wnętrz, utalentowana, pełna pasji kobieta, powiedziała coś, co wspominam do tej pory:
Nigdy nie powiedziałam swoim rodzicom, jak dużo zarabiam.
Nie pamiętam dokładnych słów, ale tłumaczyła to mniej-więcej w ten sposób: oni całe życie pracowali ciężko i nigdy nie widzieli takiej kwoty naraz na oczy, a ja robię to co kocham i zarabiam tyle z lekkością. Trochę tak, jakby było jej głupio, że otrzymuje godne wynagrodzenie za swoją pracę, którą – tak się przy okazji składa – bardzo lubi.
Trochę tak, jakby się tego wstydziła.
Skąd się biorą te wątpliwości na temat zarabiania na pomaganiu?
Pierwsza rzecz: społeczeństwo, w jakim żyjemy.
Jeśli chodzi o pomaganie, to zachodzi w naszym kraju pewien paradoks. Z jednej strony chwalimy tych, którzy pomagają; jako autorytety wskazujemy Jurka Owsiaka, Janinę Ochojską czy Matkę Teresę. Według badań TNS OBOP Dzieląc się, pomagasz Raport o dobroczynności Polaków z grudnia 2015, aż 75% Polaków angażuje się w jakieś działania charytatywne.
Jednocześnie jeśli w pomaganie wplątane są pieniądze, podchodzimy do tego bardzo sceptycznie – wystarczy tylko wspomnieć coroczne wypominanie Owsiakowi o tym, że wypycha sobie portfel kasą z puszek (jak dla mnie, Owsiak mógłby brać do kieszeni nawet i połowę tego, co zbierze – w zamian za to, co robi, nadal byłoby to dla mnie ok!).
Bo przecież jeśli pomagasz, to powinieneś żyć ascetycznie, niczym św. Augustyn. Robić to wszystko bezinteresownie (swoją drogą, we wspomnianym wyżej badaniu większość pomaga “dla własnej satysfakcji” albo “bo liczą na to, że ktoś kiedyś pomoże im”. Wielce mi to bezinteresowność).
Dlatego wiele osób reaguje oburzeniem, że ktoś zarabia, pracując w fundacji czy innej organizacji pozarządowej. No bo jak to? To chcesz pomagać czy zarabiać? Bardzo ciekawie ten problem opisała Małgorzata Mroczek na portalu NGO.pl.
Druga rzecz, wynikająca często z tej pierwszej: przekonania.
Przekonania to takie wrośnięte w nas myśli, które w uproszczony sposób tłumaczą nam świat. Jesteśmy… no właśnie, przekonani, że są prawdą. Część z nich sobie uświadamiamy, część nie. Bardzo często przekonania są z nami od dzieciństwa – słyszeliśmy je powtarzane przez naszych rodziców i dziadków.
W kontekście tego nieprzyjemnego uczucia, które pojawia się na przykład wtedy, gdy chcesz wydusić z siebie swoją stawkę za pomoc, szczególnie przychodzi mi do głowy takie przekonanie:
Jedyna wartościowa praca to ta w trudzie i znoju (ewentualnie: jak nie pobrudzisz sobie rąk, to znaczy, że nie pracowałeś).
Znasz je? Słyszałaś je w domu?
Ja akurat nie, ale pracowałam z wieloma osobami, które podobne słowa słyszały od swoich ojców czy dziadków (co ciekawe, raczej nie od kobiet). Przypomina mi się od razu jeden z moich ulubionych tekstów w całym internecie – Felieton o bezsensownej pracy po polsku z Noizz. Koniecznie go przeczytaj.
Przyszło mi do głowy też takie pytanie:
Czy sytuacja wyglądałaby inaczej, gdybyś robiła to samo, tylko pracując dla kogoś (na etacie)?
Odpowiedz sobie na to pytanie. Być może Twoje wątpliwości nie wynikają z samego zarabiania pieniędzy, ale z formy, w jakiej to robisz – może negatywne skojarzenia masz właśnie z prowadzeniem firmy?
Na przykład takie:
Przedsiębiorcy (prywaciarze) to wyzyskiwacze i tylko patrzą jakby tu zarobić.
Powiem wprost: jeśli przedsiębiorca nie patrzy, jakby tu zarobić (nie szuka nowych sposobów na rozwinięcie biznesu), to jest dupa, a nie przedsiębiorca. Ale nie zawsze łączy się to z wyzyskiem! Ciężko mówić o wyzysku, kiedy nie zatrudniasz nikogo, a po prostu oczekujesz zapłaty rynkowej ceny za swoje usługi/produkty.
Przyjrzyj się swoim przekonaniom, czyli tym myślom, które pojawiają się gdy rozmawiasz z kimś o pieniądzach, zapłacie, pracy. Żeby przestać czuć dyskomfort związany z zarabianiem na pomaganiu innym, musisz poradzić sobie właśnie z tego typu przekonaniami (chcesz o nich porozmawiać? Przekonania to mój zawodowy konik 🙂 Zapraszam Cię na gratisową sesję).
Jak sobie poradzić z wątpliwościami na temat zarabiania na pomaganiu?
Już wiesz, skąd te wątpliwości mogą się w ogóle u Ciebie pojawiać. Czas teraz na rozprawienie się z nimi! 🙂 Żeby rozprawić się z przekonaniami, warto je z kimś rozpracować. Możesz jednak spróbować też pracy własnej.
Uświadom sobie, że nie bierzesz po prostu pieniędzy tylko i wyłącznie za to, że robisz to, co kochasz lub za pomaganie samo w sobie. Bierzesz pieniądze za:
- swój czas (bezpośrednio, jeśli oferujesz usługi, lub czas pracy nad produktem; a także czas poświęcony na obsługę klienta, marketing, księgowość i inne działania wokół biznesu)
- swoją wiedzę (tę, którą bezpośrednio przekazujesz klientom lub tę, którą wykorzystujesz, by produkt/usługa były jak najwyższej jakości)
- swoje wykształcenie (policz, ile wydałaś na wszystkie kursy i szkolenia, które pozwalają Ci pomagać innym na takim poziomie, na którym jesteś w stanie to teraz robić)
- swoje doświadczenie (które pomogło Ci popełnić już trochę błędów, dzięki czemu teraz jesteś coraz lepsza i działasz szybciej/skuteczniej)
A przede wszystkim za:
- wartość, jaką dostarczasz klientom i wpływ, jaki Twój produkt/usługa ma na ich życie (Oszczędzają? Zarabiają więcej? Oszczędzają czas? Czują się świetnie? Są zdrowsi? Mają więcej odwagi? Potrafią się obronić? Potrafią obsługiwać swoją stronę internetową?…)
To, że kochasz to co robisz i działasz w zgodzie ze swoją życiową misją, to miły dodatek. Benefit. Jak karta Multisport na etacie 🙂 I super, że tak masz! Bo tak naprawdę niewiele osób może z ręką na sercu powiedzieć, że kochają to co robią i czerpią z tego satysfakcję.
Jeśli trudno Ci przestawić się na takie “biznesowe” myślenie, być może pomoże Ci taki sposób – ustal sobie, ile godzin/produktów miesięcznie możesz oddać bezpłatnie. Tylko nie przesadzaj! Pamiętaj, że to jest jednak Twój sposób na utrzymanie. Wybrałaś taki, a nie inny sposób – nie jest on ani gorszy, ani lepszy od innych, jeśli tylko nikogo przy okazji nie krzywdzisz (trudno nazwać krzywdą wymianę: uczciwe pieniądze za uczciwą pracę). Ustal też warunki, na jakich będziesz pracować bezpłatnie (np. możesz oferować bezpłatną pomoc tylko fundacjom).
Zarabianie na pomaganiu a poczucie własnej wartości
Bardzo silnie gra mi teraz w duszy takie przeczucie, że ten problem z zarabianiem na pomaganiu czy na tym, co się lubi, może mieć ogromny związek z poczuciem własnej wartości. Tak z ręką na sercu, zastanów się: czy głęboko wierzysz w to, że zasługujesz na taki sposób zarabiania?
Jestem pewna, że większość osób czytających ten artykuł będzie skłaniać się ku nieśmiałej, cichej odpowiedzi: nie. To nic złego, to dość częste. Dobrze, że już to sobie uświadamiasz. Pytanie, czy zaczniesz coś z tym robić? Poczytaj więcej o tym, jak wpływa na Ciebie niskie poczucie własnej wartości.
Nie sabotuj samej siebie. Masz w sobie mnóstwo wspaniałych umiejętności, których inni poszukują. Czas w końcu wysoko cenić swoje umiejętności, swój czas i swoje kompetencje. Zarabianie na pomaganiu to nic złego! To wspaniała ścieżka życiowa. Doceń to, że możesz nią kroczyć i pomagać innym!
Jeśli chcesz porozmawiać o swoich wyzwaniach – umów się już teraz na gratisową sesję.