mysl-i-mow-o-sobie-dobrze

Boże, co za debil. Jestem beznadziejna. Znowu mi się nie udało, do niczego się nie nadaję! – jak często prowadzisz ze sobą taki dialog? I myślisz, że to nie ma żadnego wpływu na to, jak bardzo w siebie wierzysz, jak jesteś pewny siebie, jak osiągasz lub nie osiągasz celów?

To, co myślisz o sobie, jest prawdą

Jeśli powiem, że nasze myśli mogą kształtować rzeczywistość, to pewnie od razu zaprzeczysz, wyobrażając sobie wyginanie łyżek siłą woli… O ile telepatia nie istnieje (choć bardzo przydałaby mi się umiejętność przywoływania myślami kubka kawy z kuchni, kiedy już zdążyłam się rozsiąść przy biurku!), o tyle wpływ na to, jacy jesteśmy i co robimy nasze myśli mają ogromne.

Po prostu nie jest możliwe, żeby po potoku tego typu myśli wyjść z uniesioną głową i z łatwością wygrać mecz, przeprowadzić udane spotkanie, przejść z powodzeniem rozmowę kwalifikacyjną czy zachwycić kogoś na randce (chyba że ktoś wyjątkowo mocno lubi niepewne siebie szare myszki). Myślę, że fajnie oddają to słowa Henry’ego Forda:

Jeśli myślisz, że potrafisz – masz rację. Jeśli myślisz, że nie potrafisz – też masz rację.

To, co mówisz o sobie, wpływa na postrzeganie Ciebie przez innych

– Piękna sukienka! – A daj spokój, stara, z wyprzedaży.

– Świetne przemówienie! – No co Ty, pomyliłem się chyba z 5 razy.

To Twoje reakcje?

A może sam podpowiadasz innym, co mają o Tobie myśleć?

– Słuchaj jaka ja głupia jestem…

– Nic mi się nigdy nie udaje…

– Ja to po prostu jestem spóźnialski…

Żeby przypadkiem ktoś Cię nie pochwalił, nie pomyślał, że jesteś spoko. Komplementy tak bardzo bolą, prawda?

Po pierwsze: naucz się przyjmować komplementy (Polecam: „Dziękuję, też to u siebie zauważam”)

Po drugie: nie deprecjonuj samego siebie w oczach innych! Nie chodzi o to, żeby się nie przyznawać do błędów, co to to nie. Ale mów o nich inaczej:

Nie: jestem głupia, ale: zrobiłam coś głupiego.

Nie: nigdy mi się nic nie udaje, tylko: ta konkretna rzecz mi się nie udała.

Pierwszy krok

Bywa tak, że pozytywne myślenie o sobie może nie przychodzić Ci łatwo – w zależności od tego, czy już coś robiłeś w tym kierunku, z jakiego poziomu samoakceptacji zaczynasz itp.

Niektórym pozytywne słowa na swój temat po prostu nie przechodzą przed gardło. Dlatego, jeśli to dla Ciebie za trudne, polecam Ci zacząć od tego… żeby nie myśleć o sobie źle.

Postanów po prostu, że takie myśli będziesz ograniczać. Możesz nawet założyć sobie gumkę recepturkę na nadgarstek i strzelać sobie w rękę za każdym razem, gdy przyłapiesz się na myśleniu o sobie źle. Na niektórych to działa, sprawdź, jak będzie u Ciebie 🙂

Myślenie o sobie dobrze, a przynajmniej niemyślenie o sobie źle, to ważny krok w drodze do pokochania siebie i samoakceptacji. Mówiłam o tym na pierwszym z serii 3 webinarów „3 kroki do samoakceptacji”. Jeśli go przegapiłeś, nagrania możesz zakupić na mojej platformie kursów.