Blokujące przekonania, nieprzyjemne doświadczenia z lekcji plastyki, perfekcjonizm – to one mogą blokować nas przed odkryciem radości z tworzenia. A przecież hobby, takie jak malowanie akwarelami, świetnie odstresowuje, a także zwiększa naszą pewność siebie. Jak jeszcze kreatywne hobby przydaje się w biznesie? Czy potrzeba do tego specjalnych talentów? Czy każdy jest kreatywny? O tym rozmawiam z moją gościnią.

Anna Grabowska-Krupa jest mamą trójki dzieci w edukacji domowej. Maluje akwarelami, kredkami, ogólnie tak zwanymi “mix mediami”. To jej wielka pasja, którą z powodzeniem zaraża też innych – kobiety i dzieci. (Bądź uważna! Ten bakcyl może powędrować również do Ciebie!:-)) Przynosi jej to ogrom radości. Swój talent artystyczny z powodzeniem przeniosła na rozwój swojego biznesu, świadcząc ofertę tworzenia niebanalnych stron i sklepów internetowych.


Notatki do odcinka

Spodobało się? Pomogłam Ci?
Postaw mi kawę, bym mogła tworzyć więcej treści! 🙂
Wypiję za Twoje zdrowie 🙂


Transkrypcja – podcast do czytania

Cześć, z tej strony Emilia Wojciechowska. Jestem trenerką mentalną biznesów online i prowadzę dla Ciebie podcast „Niezarobiona jestem”, w którym uczę, jak osiągać więcej, stresując się mniej.

Odcinek 42: Radość tworzenia. Rozmowa z Anną Grabowską-Krupą.

Blokujące przekonania, nieprzyjemne doświadczenia z lekcji plastyki, perfekcjonizm – to one mogą blokować nas przed odkryciem radości z tworzenia. A przecież hobby, takie jak malowanie, świetnie odstresowuje, a także zwiększa naszą pewność siebie. Jak jeszcze kreatywne hobby przydaje się w biznesie? Czy potrzeba do tego specjalnych talentów? Czy każdy jest kreatywny? O tym rozmawiam z moją gościnią.

Moja dzisiejsza gościni, Anna Grabowska-Krupa, to mama trójki dzieci w edukacji domowej. Maluje akwarelami, kredkami, ogólnie tak zwanymi “mix mediami”. To jej wielka pasja, którą z powodzeniem zaraża też innych – kobiety i dzieci. (Bądź uważna! Ten bakcyl może powędrować również do Ciebie!:-)) Przynosi jej to ogrom radości. Swój talent artystyczny z powodzeniem przeniosła na rozwój swojego biznesu, świadcząc ofertę tworzenia niebanalnych stron i sklepów internetowych.

Zapraszam do wysłuchania naszej rozmowy.

EW: Cześć Aniu, Bardzo mi miło Cię gościć w moim podcaście

AGK: Cześć, Emilio. Mi również jest bardzo miło dzisiaj z Tobą rozmawiać!

EW: No i dzisiaj będziemy mieć taki przyjemny temat. Ale zanim do niego przejdziemy, jak być może wiesz, jeśli słuchasz mojego podcastu, zawsze na początku zapraszam słuchaczy do takiego krótkiego zatrzymania, żeby wziąć jeden głęboki oddech, ale taki świadomy, z pełnym skupieniem na tym, co się dzieje z naszym ciałem, gdy oddychamy. Więc i Ciebie zapraszam, tak, żeby się rozluźnić i skupić lepiej na rozmowie, do takiego jednego głębokiego, pełnego oddechu.

[wdech, wydech]

Dzięki wielkie. No właśnie, mamy bardzo, bardzo przyjemny temat, bo będziemy mówić o twórczości, o malowaniu, o kreatywności. No ale właśnie, czy to jest taki przyjemny temat? Bo tak naprawdę z tym tematem u wielu osób wiążą się jakieś kompleksy albo przekonania o tym, że one nie potrafią, że to musi być coś specjalnego, wręcz jakiś taki wrodzony talent, żeby móc tworzyć, żeby móc cokolwiek namalować czy występować, czy coś innego stworzyć. Jak Ty ze swojej strony na to patrzysz? Czy faktycznie  trzeba się z tym urodzić, żeby móc cokolwiek tworzyć?

AGK: Jak ja na to patrzę? Z perspektywy mojego doświadczenia wiem, że wcale tak nie jest. To znaczy nie trzeba się urodzić z talentem, żeby móc rysować i co najważniejsze: czerpać z tego radość. Bo my nie musimy malować perfekcyjnie, żeby sprawiało nam to radość. A bardzo dużo osób wychodzi z założenia, tak jak pisałam zresztą w ostatnim newsletterze, że wszystko albo nic. Że albo malujemy super i te nasze prace są genialne, albo nie malujemy wcale i po prostu chowamy te farby do szafy. I wydaje mi się, że to co nas blokuje, to tak jak ze wszystkim: po prostu nasze poczucie perfekcyjności, że to musi być doskonałe.

To co na pewno pomaga to – talent to jest jedno, ale większość osób mówi, że tak naprawdę 90% to jest praca własna, że możesz urodzić się nawet bez talentu, a i tak dojdziesz do pewnego jakiegoś zadowalającego cię etapu. I tutaj też warto zadać sobie pytanie: czy my chcemy być artystą, który sprzedaje swoje prace, czy po prostu czerpać z tego rzeczy dla nas? Przez to mam na myśli, że taki kontakt ze sztuką daje nam bardzo dużo pewności siebie, bo coś nam wychodzi.

Widzimy, że to jest fajne, widzimy reakcje otoczenia, więc bardzo to mocno nas buduje od środka. Daje nam to też właśnie radość i spełnienie. Dzięki temu poniekąd zabezpieczamy się, bo ja się śmieję, że dla mnie akwarele to jest taki wentyl bezpieczeństwa, który pomaga. Przepraszam, jak będę skakać z tematu na temat, bo ja tak mam.

EW: [śmiech] Spoko, kreatywna dusza!

AGK: Że to jest taki wentyl bezpieczeństwa, który zabezpiecza Cię przed wypaleniem zawodowym. Bo tak naprawdę, jeśli pracujesz cały czas dla klienta, robisz jakieś tematy dla klienta i często są to rzeczy, które może nie do końca Ci się podobają, bo po prostu musisz się pod klienta dostosować, to posiadanie takiego własnego projektu, który robisz tylko dla siebie i dla własnej przyjemności jest bardzo ważne. Po to właśnie, żeby tego wypalenia zawodowego nie mieć albo nie doświadczyć go. Więc dla mnie to jest bardzo ważne pod tym kątem, bo widzę, że moja branża doświadcza tego wypalenia zawodowego.

Ostatnio na treningu (ogólnie na mój trening teakwondo chodzą osoby z mojej branży, czyli najczęściej są to informatycy i osoby z kręgu takich właśnie dziedzin technicznych) kumpel zniknął na 3 miesiące i po tym jak wrócił to się nam zwierzył, że zdiagnozowano u niego wypalenie zawodowe. Zwolnił się sam z pracy, bo stwierdził, że ma wystarczającą ilość budżetu, który pozwala mu przeżyć dalej, ma tą poduszkę bezpieczeństwa finansową, która pozwala mu poświęcić czas tylko na przemyślenie, co dalej chcę robić i znalezienie sobie jakiejś alternatywy.

To, co też ważne jest moim zdaniem, jeśli chodzi o to, czy talent jest potrzebny, to musimy mieć też dużo samozaparcia i nie poddawać się, gdy coś nam nie wychodzi. Jak pracowałam w drukarni, pamiętam, że ja chciałam bardzo wrócić do rysunku, ale nie mogłam się za to zabrać. Tak jak wszyscy miałam te blokady w głowie, że to musi być perfekcyjne, musi być od razu świetne. I to mnie blokowało. I nie zaczynałam w ogóle nawet, nie podchodziłam do tego. Robiłam tylko tyle, co musiałam zrobić w drukarni, a w drukarni pracowałam jako grafik. Pamiętam, że dla mnie takim przełomem było, jak kolega pokazał mi blog gościa, który postanowił dokumentować swoją drogę artystyczną i on prowadził blog z dnia na dzień, co dzień i malował codziennie przez pół godziny. I pierwsze jego prace to były takie, że on nie potrafił nawet koła poprawnie narysować. Kwadrat był totalnie koślawy jak narysował, a ostatnio praca po roku, to były po prostu tak genialne prace, gdzie on po prostu został po tym roku wykładowcą na uniwersytecie sztuki!

Więc to pokazuje, że samozaparcie i niepoddawanie się też jest bardzo ważne. Niepoddawanie się, że ktoś Cię krytykuje, pisze Ci. Ja często też się z tym spotykam, że ktoś mi pisze na przykład: liście stokrotki nie wyglądają tak jak Ty rysujesz. Ale to nie o to w tym chodzi. Bo tak naprawdę to co ja rysuję, to jest moja wizja świata, a Twoja wizja może być kompletnie inna. I to jest ok. I warto zdać sobie z tego sprawę, że każdy może widzieć to zupełnie inaczej i to jest ok. Więc jeśli chodzi o talent to też fajnie jest mieć wspierające środowisko, czyli albo grupę ludzi, którzy się tym samym zajmują, albo tak jak ja zapraszam na warsztaty online albo stacjonarne, gdzie jest to zawsze taka grupa wspierająca, gdzie mamy te same zainteresowania i nie ma miejsca na krytykę, bo wszyscy jesteśmy w tym samym miejscu. Przechodzimy w myślach to samo, to znaczy mierzymy się z tymi samymi demonami dotyczącymi malowania i korzystania z tej naszej artystycznej strony, że tutaj mamy tylko wsparcie, a nie ma tego hejtu, z którym czasami w internecie możemy się spotkać.

I to widzę też wśród moich klientów, że oni boją się pokazywać swoje prace albo rodzinie, albo w internecie, bo boją się po prostu krytyki i pomimo, że czerpią z tego malowania radość, to boją się – ten strach przed wyjściem i pokazaniem jest często silniejszy. Kolejną taką rzeczą, jeśli chodzi o to, czy talent jest ważniejszy, czy można to sobie wypracować, to jest też znalezienie odpowiedniej tematyki, która nas kręci. Bo pamiętam, że ja tak bardzo chciałam wrócić do rysunku w pierwszej ciąży i miałam kupę wolnego czasu jeszcze, bo siedziałam w domu. Postanowiłam, że zacznę malować portrety i chciałam malować je na takim poziomie, jak widziałam w internecie. Kiedyś bardzo popularnym portalem był DeviantArt. Ja tam nawet jeszcze mam jakieś stare konto z moimi starymi grafikami. I to były też początki digital paintingu i pamiętam, że te prace były po prostu świetne. Zarąbiste po prostu. Ja chciałam malować w taki sam sposób.

Próbowałam 8 miesięcy i zamalowałam chyba 2 albo 3 szkicowniki i nie byłam w stanie dobić do podstawowego poziomu. I się tak bardzo zniechęciłam, że po prostu znowu na jakiś czas odrzuciłam kredki, farby, ołówek, szkicownik do szafy, zamknęłam je na trzy spusty i stwierdziłam, że po prostu nie mam talentu. Tak jak wszyscy mówią, że „nie mam talentu, nie potrafię”. I to było właśnie wtedy, kiedy kolega mi pokazał ten blog. I wtedy się jeszcze raz odblokowałam i znalazłam sobie zupełnie inny temat. To były wtedy właśnie akwarele. Wtedy odkryłam akwarele i sposób malowania – nie realistyczny, tylko taki bardziej luźny. Czyli po angielsku mówi się na to loose florals (nie ma polskiego odpowiednika jeszcze). I to sprawiło, że ja się w to wkręciłam. Zaczęłam zauważać efekty, że po prostu każda praca z obejrzanego kursu na kurs robi się coraz fajniejsza. Dostaję jakiś pozytywny feedback i dzięki temu nie porzuciłam wszystkiego, tylko zaczęłam się wkręcać dalej. I tak się zaczęło jakby. Podsumowując: czy talent, czy można to sobie wypracować? Można to sobie wypracować, ale tutaj jest po prostu potrzebne przerobienie sobie w głowie i pozwolenie sobie na eksperymenty.

EW: Oo, to jest takie hasło klucz, pozwolenie sobie na eksperymenty.

AGK: I popełnianie błędów.

EW: Taaaak, i popełnianie błędów. Porażki. Bo ja sobie myślę, że dużo osób, podchodząc do tworzenia czegokolwiek, czy to malowania, czy to jakiejkolwiek innej techniki, że musi być jakiś cel. Czyli np. ja stworzę dzieło, dzieło sztuki najlepiej, albo jakąś konkretną, praktyczną rzecz, której będę używać, albo stworzę jakąś sobie ozdobę na ścianę, a nie patrzą na to pod tym kątem, że ja po prostu mogę spędzić czas, że aa mogę sobie pomaziać cokolwiek na tej kartce i już ta sama radość takiego tworzenia bez celu jest już ogromną wartością.

AGK: Tak, dokładnie. Miałam ostatnio takie przemyślenia, że dzieci fajnie się uczą, bo one tworzą bez konkretnego celu. One tworzą tylko dla samej radości tworzenia i też wyciągają często z tego wnioski i na tej bazie się uczą. My jako dorośli uważamy zabawę za stratę czasu i tak samo malowanie podchodzi pod tą kategorię, że to jest strata czasu, no bo przecież dorośli nie powinni już malować, bo to jest dobre dla dzieci, że my powinniśmy tylko skupiać się albo na zadaniach takich codziennych, albo na pracy, na czymś, co przynosi nam pieniądze. I często nie dostrzegamy tego, że malowanie daje nam niewymierne korzyści, których nie widać na pierwszy rzut oka, ale które jednak bardzo mocno poprawiają jakość naszego życia. To znaczy: nie czujemy się tak przytłoczeni, nie potrafimy odstresować się momentami, nawet przez pół godziny rysowania czy nawet 15 minut. Tak jak ostatnio piszę o tym w newsletterach, że tak naprawdę te 15 minut takiego czasu tylko dla Ciebie. Włącz sobie muzykę, weź kredki, weź szkicownik. To nie musi być nic wielkiego, to mogą być nawet bazgrołki, bylebyś tylko się odstresowała przy tym i byleby Ci to sprawiło radość. Więc tak, mam takie wrażenie, że my jako dorośli po prostu nie pozwalamy sobie na to, bo nie widzimy w tym celu po prostu. Ale ten cel jest, tylko taki bardziej ukryty.

EW: Tak. Ja powiem Ci, że właśnie rękodzieło to dla mnie tak jak mówisz też taki wentyl bezpieczeństwa! Bo ja się mogę w tym tak totalnie zatracić. Nie dość, że jeszcze zajmuję swoje ręce. To czasem jak potrzebuję totalnie wyłączyć głowę, to szukam czegoś nowego, bo np. szydełkuję już od paru lat i jeśli mam po prostu jakiś wzór, gdzie mam powtarzać ciągle te same półsłupki, to wtedy nie skupiam się na tym i moje myśli mogą wrócić do jakiś tam stresujących rzeczy. Wtedy, gdy potrzebuję czegoś takiego bardziej, żeby wyjść z tych różnych myśli, obowiązków i tak dalej, to szukam sobie nowej techniki czy nowych… Jak to się mówi… Nie wzorów… No w każdym razie jakiejś nowej techniki, żebym musiała się nauczyć nowych ruchów albo pilnować i liczyć i to bardzo fajnie zajmuje głowę. Wtedy nie ma miejsca na „Boooże, czy ja z tego będę miała jakieś pieniądze albo jakieś wymierne korzyści”, tylko jest skupienie na tym: „Dobra, ja muszę teraz wyliczyć, to musi być np. dokładnie 10 oczek w rzędzie, bo później będę miała coś nierówno”. Więc to jest naprawdę bardzo, bardzo fajne. I też wpadłam kiedyś w coś takiego, że no dobra, po co ja robię tą kolejną rzecz? Mam już na przykład torebkę,  kilka maskotek, bo ja bardzo lubię maskotki szydełkować, i po co ja te kolejne rzecz robię, już nie zmieszczę jej w domu, już nie będzie mi potrzebna! A przecież mogę to po prostu sobie robić dla samego robienia, a potem nawet spruć.

AGK: Albo podarować komuś.

EW: Albo podarować.

AGK: To też jest pomysł, że możesz sobie podarować. Wydaje mi się, że problem tylko się zaczyna w momencie, kiedy zaczynamy przekuwać naszą pasję już na taki stricte zarobek. Bo to znowu zaczyna być takie przejście z tego, że „mogę i chcę” na „muszę i muszę tego coraz więcej robić”. Ja też zauważam to u siebie, że jak maluję, tak, ja to nazywam „pod Instagram”, bo chcę potrzebuję pracy, żeby wrzucić i pokazać coś na Instagramie, to czuję bardzo duże spięcie i lęk, że to musi być perfekcyjne, bo to musi być wow, bo inaczej nikt na to nie zwróci uwagę. A jak sobie odpuszczam i mówię sobie ok, tylko tak pomażę sobie coś, albo coś nowego spróbuję, jakąś nową technikę, albo zobaczmy czy to będzie działało. Albo mam nowe kredki i chcę przetestować. To jest zupełnie inaczej, to jest zupełnie inna jakość odpoczynku.

Ostatnio czytałam książkę Austina Kleona „Rób swoje” i on tam mówi właśnie o tym też dużo, że kiedy ktoś podaruje Ci fajny, ręcznie robiony szalik, to nie powiemy mu: „łał, ale super, piękny szalik zrobiłeś”, tylko najczęściej mówimy: „łał, mogłabyś na tym zarabiać”. Że od razu próbujemy nasze pasje przekuwać w biznesy, a to nie zawsze musi być sposobem na zarobek. Może być po prostu czymś, co robimy tylko dla przyjemności. Właśnie dlatego, że sprawia nam to fun i dzięki temu też nas relaksuje. Bo ludzie ostatnio… hm, ostatnio – ogólnie ludzie są bardzo zestresowani. To, że jesteśmy zestresowani, ja widzę po sobie, że potem to mi się przekłada też na relacje rodzinne. Więc takie rzeczy, gdy poświęcamy czas dla siebie i że odstresujemy się w jakiś sposób, no to potem może się de facto przełożyć też właśnie na nasze relacje międzyludzkie też.

EW: I tak, to właśnie trudno jest zaakceptować dorosłym ludziom, że można coś robić dla totalnej radości, odstresowania, dla zabawy. Pierwsze co przychodzi: a może to sprzedasz, a może i będziesz innych uczyć, jak to robić? Nie, to jest moje hobby i hobby jest po to, żeby wydawać na nie pieniądze, a nie zarabiać!

AGK: Wbrew pozorom akwarela (może poza papierem) nie jest takim drogim hobby. Pod warunkiem, że nauczysz się mieszać kolory i wykorzystywać to, co masz. Tak jak ja mówię na swoich warsztatach, też złapałam się kiedyś sama na tym, że widziałam na Instagramie, jak ludzie malują jakimiś ogromniastymi paletami i sama marzyłam, żeby to mieć. Do momentu jak się nie nauczyłam mieszać kolory i stwierdziłam, że wystarczy mi to co mam, tak naprawdę nie muszę nic więcej dokupywać. No chyba, że mi się skończy to wtedy tak. Większość artystów też ma tak, że mają ulubione kolory i oni po prostu tylko tymi kolorami ulubionymi malują, więc fajnie jest znaleźć po prostu własne kolory. Najpierw potestować sobie, załóżmy pochodzić na warsztaty, zobaczyć kto czego używa, czy to nam się podoba czy nie i potem stworzyć sobie własny zestaw. No więc z moich hobby jakich do tej pory miałam, to chyba jest najtańsze ze wszystkich.

EW: A jakie jeszcze były?

AGK: Kiedyś fotografowałam makro, głównie makro albo ptaki, i mąż się ze mnie śmiał zawsze, że mam drogie hobby, bo chciałam np. Kupić sobie nowy obiektyw czy nowy aparat, bo stare już mi nie wystarczą. No to jednak tutaj trzeba było inwestować tysiącami w zasadzie w sprzęt. I nigdy nie było dosyć, bo zawsze coś się znalazło, co można by było sobie dokupić: statyw, to jakieś nakładki, filtry do obiektywu itd. No więc to, potem się zajmowałam scrapbookingiem, to też, przydasi nigdy dość. Nigdy się tego do końca nie wykorzystywało. To zaczynało wylewać z szafy wręcz. Ale wiesz, idziesz do sklepu, widzisz kolejne nowe i po prostu aż masz ochotę kupić to, bo być może Ci się to przyda. I też na to szło. Też make-upem się zajmowałam, to też. Ogólnie u mnie wszystko się łączyło zawsze z kolorem, jakby teraz akwarele. Z takim skupieniem się już tylko na jednym, bo na resztę rzeczy nie mam już aż tak dużo czasu, ale też jest to jakby zabawa kolorem.

EW: A to ciekawe, w jaki sposób ten blog, o którym wspominałaś, był właśnie momentem przełomowym. Zobaczyłaś tego artystę, który codziennie dodaje posty, dodaje rysunki i to zmieniło Twoje myślenie czy sprawiło, że Ty też chciałaś tak codziennie ćwiczyć?

AGK: Nie, wiesz co? Zdałam sobie sprawę, że każdy z nas też tak może, że skoro chłopak, który zaczynał od poziomu, że nie potrafił narysować nawet kreski prosto, doszedł do poziomu takiego, że jest cenionym artystą, to zdałam sobie sprawę, że każdy z nas tak może, tylko musi być odpowiednio zaprzeć się, uprzeć na to, że chcę, że chcę, będę próbować, będę systematyczny. I on nie siedział nad tym całymi dniami, wystarczy piętnaście minut do pół godziny dziennie, ale systematycznie. Bo to też jest tak, jak z nauką. Mówi się, że jak usiądziesz raz w tygodniu, ale na dużą część materiału, to nie ma to takiego samego efektu, jak gdy robisz coś codziennie, nawet po 15-20 minut. I tutaj jest moim zdaniem z malowaniem tak samo. I też wracając do mojego doświadczenia, ja tak mam, że jak robię sobie dłuższą przerwę i siadam do rysunku, to boję się białej kartki. W sensie nie mam już pomysłu, co bym chciała namalować. Najpierw szarpię się ze swoimi myślami, jaki temat byłby najfajniejszy, a wtedy płynie czas tak i tego czasu jest coraz mniej na rysowanie. Ale po prostu boję się, że już nie potrafię, że coś mi nie wyjdzie. Ten strach jest większy, niż jak siadasz codziennie i ćwiczysz sobie rękę. Bo wtedy jesteś przyzwyczajona, że ok, dzisiaj usiądę, namaluję sobie 15 minut, jutro znowu i nie ma takiego strachu.

EW: A to jest ciekawe, że i Ciebie ten strach dotyczy. Tyle lat, tyle już różnych rzeczy próbowałaś i jest to część Ciebie. A nadal się pojawia ten strach przed białą kartką.

AGK: Tak się śmieję, bo ostatnio jak sprzedawałam na wiosnę dostęp do Spotkań z akwarelą, i przed spotkaniami też prowadziłam webinar i dokładnie dostałam te same opinie co Ty właśnie przed chwilą powiedziałeś. Że wow! Nie spodziewałam się, że Ty (w sensie Ania), że pomimo, że z zewnątrz, obserwując Cię na Instagramie, wyglądasz na taką super pewną, że też mierzysz się z tymi samymi strachami, lękami i myślami, co my wszyscy. Mi się wydaje, że tak to jest. Nieważne na jakim poziomie jesteś, zawsze i tak jest ktoś, kto jest wyżej od Ciebie i zawsze będzie ten strach, że nie namaluję tak jak mam obraz w głowie, to mi tak nie wyjdzie, bo cały czas myślę, że wciąż nie mam tych umiejętności. Wydaje mi się, że te myśli zawsze będą, tylko trzeba się nauczyć się akceptować i nauczyć się akceptować swoje błędy. To, że błędy to nie jest nic strasznego. I to też jest taka kolejna myśl, która ostatnio do mnie przyszła, że my nie traktujemy popełniania błędów czy to w naszym biznesie, czy to właśnie w takim malowaniu jako coś strasznego. To trochę się wynosi ze szkoły, że w szkole jest taka kultura błędu, że nauczyciel nam wytyka błędy, a nie pokazuje nam naszych pozytywnych stron, co możemy dalej rozwijać. Więc tutaj warto doceniać to, że tylko dzięki błędom jesteśmy w stanie się uczyć. Bo jeśli praca jest genialna, to tak naprawdę nic na niej się nie nauczymy, bo tylko błędy sprawiają, że jesteś w stanie rozwijać się dalej. I tak samo jest, jeśli uczysz się rysować czy malować, i tak samo jest w prowadzeniu swojego biznesu.

EW: Tak, pięknie to się łączy. Ja też często mówię swoim klientkom, że nieważne jest to, że się boisz czy że masz jakieś blokady. Ważne co z tym dalej zrobisz. Bo nawet ja się czasem boję. Czasem brakuje mi pewności siebie, ale ważne, co z tym dalej zrobię. Ok. Widzę, słyszę te myśli, które mnie blokują. Odstawiam je na półeczkę. Robię to. Bardzo pięknie mi się to łączy z takimi różnymi tematami biznesowymi. To, co powiedziałaś, że nawet osoby bardziej doświadczone też się z tym mierzą. I to jest prawda, prawda, prawda.

AGK: Zgadzam się.

EW: Właśnie tak jak już w biznesie jesteśmy. To właśnie Ty prowadzisz własny biznes. Ale z tego co mówisz, to sztuka jako element rozrywki, hobby, pojawiła się wcześniej, jeszcze przed założeniem biznesu.

AGK: Ja od zawsze lubiłam malować. Jako dziecko bardzo dużo malowałam. Pamiętam, że jak miałam np. usuwane zęby, bo ja zawsze miałam problem z zębami i musiałam wyrywać jakieś tam siódemki czy coś takiego przed założeniem aparaciku. No to mama w nagrodę za to, że byłam dzielna u dentysty albo u chirurga, no to kupowała mi malowanki. To jeszcze były czasy PRL-u, gdzie nie było dużo gier w sklepach. Kredki to też -największy zestaw miał 12 kolorów wtedy, ale ja uwielbiałam malować i to ze mną cały czas zostało. Tylko, że potem przyszło liceum. W liceum już nie było plastyki, bo plastyka się kończyła po 1 roku, a potem była ta walka o oceny i o to, żeby dostać się gdzieś na dobre studia. I moi rodzice, pamiętam, że stwierdzili, że ja po prostu z grafiki (tak się teraz z tego śmieję) nie wyżyje. Więc poszłam na informatykę, bo informatyka to było coś, co też mnie kręciło. I skończyłam studia, myśląc, że będę programistą. Ale los chciał, że do pierwszej pracy, do jakiej trafiłam, to było przy projektowaniu stron internetowych. Pracowałam pół roku za darmo w firmie, która chyba już nie istnieje, ale bardzo dużo się wtedy nauczyłam od dziewczyny, która była moją kierowniczką i która bardzo dobrze się tą grafiką posługiwała. To było tak na początku. Potem dłuższy przebój był w drukarni, gdzie pracowałam jako grafik/DTP-owiec, ale dorabiałam sobie cały czas robieniem właśnie już projektów graficznych i stron internetowych dla klientów albo dla takich agencji, więc to jeszcze nie był mój biznes. Tak naprawdę prace, które pokazywałam w międzyczasie, właśnie te, które robiłam na boku, sprawiły, że jedna z moich koleżanek zaproponowała mi poprowadzenie warsztatów z fotografii typu flat lay w Białymstoku. Ona mi zabrała grupę i te warsztaty były takim hiciorem, że po prostu cała grupa zapisała mi się na drugą edycję warsztatów. A że już w tym momencie przekroczyłam próg działalności nierejestrowanej (potem jak się wszyscy przepisali, a to nie były dość tanie warsztaty), więc już musiałam założyć swoją działalność. I tak to się potem zaczęło po prostu kręcić. Potem dostałam jedno zlecenie na stronę internetową, potem kolejne. Potem było tak, że każdy zadowolony klient podsyłał mi kolejnych. I tak naprawdę ja tych klientów mam głównie z polecenia, głównie też z dziedziny coachingowej. Myślę, że to też bierze się stąd, że ja dużo takich treści na Instagram i na social media wrzucam, które są właśnie związane z mindsetem, z edukacją i z własnym biznesem. I po prostu takich klientów najczęściej przyciągam, takich związanych z branżą właśnie coachingową, edukacji alternatywnej też i ekologii, czyli jakieś typu ogrodnictwo, bo też w tym siedzę, więc dobrze tę branżę czuję. I tak to się u mnie potoczyło.

EW: Ciekawe, że to wszystko było związane z jakąś twórczością: projektowanie, kolory też. Jak wspominałaś, to mówiłaś o tym wentylu bezpieczeństwa, szczególnie dla Twojej branży, że w swojej pracy tworzysz dla innych czy to projekty graficzne, czy projekty stron internetowych. Akwarele to są takie, że możesz sobie stworzyć coś swojego, coś własnego. No ale też akwarela to jest w ogóle fajny sposób na relaks też dla innych branż, dla osób prowadzących biznesy w innych branżach. Więc co takie malowanie akwarelami może dawać innym, nawet tym, które nie są nie są w branżach kreatywnych?

AGK: To chyba tak jak już wspomniałam, takie malowanie daje bardzo dużo pewności siebie, bo po prostu widzisz, że coś Ci wychodzi, że to jest fajne, że sprawia Ci radość. Ostatnio w Warszawie dostałam zlecenie na poprowadzenie cyklu warsztatów w ogrodach polsko-niemieckich. Bardzo się bałam na początku, że grupa, która przyjdzie będzie taka sztywna, bo to miały być warsztaty dla osób wspierających ogrody. Co do czego przyszło, miałam po prostu rewelacyjną grupę i widzę, że część z dziewczyn maluje ze względów terapeutycznych właśnie, z tego względu, że potrzebują się odstresować, po prostu puścić negatywne emocje. Ja jestem mamą, która edukuje domowo, więc przez cały dzień przebywam z własnymi dziećmi. A kto ma dzieci w domu, ten wie, jaki to jest hałas i jakie to może być obciążenie. Dla mnie jest obciążeniem dla umysłu przebywanie w takim ciągłym hałasie, więc ja po prostu potrzebuję takiego wyciszenia się. I najczęściej robię to w ten sposób, że idę na działkę i tam siedzę, i mogę sobie ptaków posłuchać. Albo w ten sposób, że zakładam słuchawki, włączam ulubioną muzykę, biorę sobie kubek herbaty albo kawy i po prostu odcinam się na godzinę. Najczęściej, bo mam też słuchawki wyciszające, dzięki Bogu, nie słychać hałasu z zewnątrz i po prostu maluję i maluję dla siebie. I to daje właśnie daje mi takie poczucie spełnienia. Przed prowadzeniem webinaru, przed sprzedażą Spotkań z akwarelą, przez tydzień nie malowałam nic i bardzo się stresowałam tym webinarem, bo to był mój pierwszy webinar w życiu i pamiętam, że dzień wcześniej czułam się już tak zmęczona i to po prostu tak, że aż nadgarstki mnie bolały. Myślę, że to trochę ze stresu i z przemęczenia i stwierdziłam wieczorem, że po prostu muszę usiąść, pomalować, bo po prostu muszę, muszę coś z tym zrobić. Nie będę dalej dopinać tego webinaru, chociaż mogłabym. Wolę jednak usiąść i poświęcić sobie to pół godziny. I powiem Ci, że po pół godziny po prostu ból nadgarstków mi przeszedł! Więc dla mnie to było też takie wow, kurczę, to co mówię działa też na innych poziomach, ale myślę, że po prostu stres mi odszedł. Stres, plus inne rozluźnienie ręki. Przy pracy, szczególnie takiej biurowej, gdzie cały czas trzymasz myszkę i ona jest w jednej pozycji i bardzo dużo osób potem cierpi na zespół cieśni nadgarstka, to trzymanie pędzla w innej pozycji, bo to jest wtedy bardziej taka pionowa, też sprawia, że ręka zupełnie inaczej pracuje, ona się odstresowuje. Ja wszystkie takie stresujące sytuacje w swoim biznesie czy we współpracy z klientami, bo nie zawsze, umówmy się, współprace są idealne, ale potrafiłam odchorować, na zasadzie, że potrafiło mi ścinać po prostu kręgosłup i potem leżałam np. przez trzy dni, bo nie byłam w stanie się podnieść, tak mnie kręgosłup bolał. Po drugiej takiej sytuacji, gdzie mnie ścięło stwierdziłam, że ja po prostu muszę mieć taki wentyl bezpieczeństwa, że jak czuję, że już ten stres jest, już poziom po prostu wychodzi mi uszami, że muszę mieć coś, co pozwoli mi się tego pozbyć. I stąd też te akwarele. Ale to nie muszą być akwarele. Właśnie tak jak mówisz, to mogą być robótki, to może być jakiś rysunek. Jeśli lubisz z książką usiąść, to też usiądź, poświęć sobie czas i nie czytaj branżowej literatury, tylko coś, co Ci sprawia radość i faktycznie podnosi Twój – tak jak w Simsach – jak widzisz, że wskaźnik Twojej postaci opada do dołu, to musisz go jakoś tam sobie podnieść. Ja widzę to po prostu odbicie na moim zdrowiu, że każda sytuacja stresowa to jest po prostu odcięcie mnie na parę dni. Więc dla mnie jest to taki wentyl, który pozwala po prostu utrzymać się cały czas na tym samym poziomie energetycznym i na tym samym poziomie spokoju. Więc to jest coś, co dla mnie osobiście jest bardzo ważne i o tym często też mówię na warsztatach, że to jakby weźcie pod uwagę, że nie robicie tego dla kogoś, tylko robicie to dla siebie i warto jest mieć coś takiego. I nieważne w jakim zawodzie pracujesz, to warto jest robić coś dla siebie codziennie przez nawet tylko przez to pół godziny czy 15 minut.

EW: Super, Świetnie. Chciałabym coś takiego dodać. Pamiętam pracę z jedną klientką, która też uwielbiała malować, i to ją też odstresowywało. No ale jakoś nie mogła się do tego zabrać. No ja ją spytałam: a gdzie masz farby? Gdzie masz cały sprzęt? Okazało się, że gdzieś tam na dnie szafy. I powiedziałam jej: Dobra, to po prostu wyjmij to na wierzch, żeby to było dostępne, żeby było łatwo dostępne, żeby mózg to widział, że to jest, że w każdej chwili po to sięgnąć. A nie, że potrzebujesz jeszcze dodatkowego wysiłku wyciągania tego z dna szafy. Czy Ty masz też takie jakieś lifehacki, triki na to, żeby sobie ułatwiać korzystanie z tej formy odstresowania się?

AGK: Zgadzam się z tym, co powiedziałaś. Ja np. jak kiedyś zajmowałam się scrapbookingiem, to mnie wkurzało to, że muszę to wszystko najpierw wyjąć, a potem schować. Akwarele są o tyle proste, że wszystko mam w szufladzie pod biurkiem, więc ja tylko odsuwam komputer, wyciągam farby i ustawiam sobie po prostu na biurku. A czasami też zamiast farb używam po prostu kredek akwarelowych. Wtedy jak siedzę na placu zabaw i mam chwilę, nie mam z kim pogadać, a muszę siedzieć, no bo pilnuję najmłodszej. No to mam taki bardzo mały przenośny notatnik, szkicownik, który mieści mi się w torebce i zestaw kredek akwarelowych. Można do tego wziąć jeszcze taki pędzelek wodny, który się napełnia tylko wodą i możesz nim sobie malować. Ale w jednym z newsletterów kiedyś napisałam, że apropo tego właśnie wyciągnięcia farb i braku czasu. Czy tak samo jak umawiasz się na randkę na przykład ze swoim facetem, to cieszysz się, na to się przygotowujesz? Wiesz, że ta randka sprawia Ci przyjemność, więc się do niej przygotowujesz. Zakładasz jakieś fajne ubranie czy ciuch i po prostu rezerwujesz sobie ten czas. Dlaczego nie jest tak samo z akwarelami, które też ci sprawiają radość? Też są dla Ciebie potrzebne? To może być taka randka. Austin Kleon nazywa to randką z samą sobą. I chyba to też było w Drodze artysty. W książce Droga artysty Julii Cameron. Po prostu umów się na randkę z samą sobą i zarezerwuj sobie ten czas. Czy przy śniadaniu, masz te 15 minut. To nie musi być naprawdę nic wielkiego. Po warsztatach w ogrodach polsko-niemieckich jedna z dziewczyn powiedziała mi, że ona sobie zrobiła mini miejsce w kuchni, że tam ma rozłożony od razu blok akwarelowy, ma farby i ona tylko jak ma 15 minut to do tej pracy, którą już ma zaczętą, przychodzi i sobie domalowuje jakiś jeden kwiatek. I po całym dniu albo po dwóch dniach (bo tak naprawdę pracy nie musisz kończyć jednego dnia, jeśli nie masz na to czasu) ma całą pracę zrobioną. Ja swoje prace często też maluję etapami. To też właśnie trzeba sobie pozwolić na to, że nie musisz czegoś dokończyć dzisiaj. To tak jak załóżmy jak miałam wpisany kiedyś w planner projekt do zrobienia na zasadzie: strona internetowa. Nigdy się za to nie zabrałam, bo zawsze był to dla mnie tak wielki słoń, że stwierdziłam kurde, no, nie mam aż tyle czasu, żeby to dziś zrobić. Do momentu jak nie rozpisałam sobie tego na takie malutkie bloczki do łyknięcia w 15 minut. Z akwarelami może być podobnie. Jak masz jakąś pracę do namalowania, to możesz zrobić tylko tło, zostawić żeby wyschło. Następnego dnia przyjść, domalować do tego kwiaty. Zostawić, żeby wyschło i następnego dnia jeszcze coś z tym zrobić. To nie musi być praca, która jest gotowa jednego dnia. Możesz poświęcić na to kilka dni, dać sobie przyzwolenie na to, że pracujesz nad tym kilka dni.

EW: Super! Bardzo ważna też w kontekście projektów biznesowych. Bardzo dużo tutaj odnajduję takich fajnych smaczków, gdzie można to do różnych życiowych obszarów wprowadzić, a takie tylko malowane akwarelami, jak mogłoby się wydawać. Ania, rozmawiałyśmy już o tym, czy trzeba być superutalentowanym, czy trzeba mieć jakieś niesamowite umiejętności, żeby tworzyć. A jak to jest z kreatywnością? Czy każdy z nas jest kreatywny i może wykorzystać ją w tworzeniu?

AGK: Wiesz co? Wydaje mi się, że tak. Problem tylko w tym, ja tak to widzę, w ilości czasu spędzanego na social mediach. Wydaje mi się, że im więcej łykamy postów i prac czyichś, tym trudniej jest nam się zabrać za nasze własne, bo my się automatycznie zaczynamy porównywać z tym, co widzimy w internecie. No i wydaje nam się, że pomysły, które mamy, to one już były, albo już są czyjeś i że one są niewarte zrobienia. A tak naprawdę każdy pomysł można zrobić na kilka różnych sposobów. To, że ja coś widziałam w internecie, to nie znaczy, że nie zrobię tego po swojemu. Tak więc kreatywności też można się nauczyć. Są jakieś techniki, takie, które pozwalają nauczyć się kreatywności, ale to też wymaga czasu i wymaga poświęcenia na to czasu. Tak jak ze wszystkim. Jak chcesz się czegoś nauczyć, to musisz poświęcić na to czas. Tak samo jak ten gościu co tego bloga prowadził. On robił to codziennie po jakiś tam krótkim elemencie i tutaj wydaje mi się, że jest tak samo. Jedyna jest ta sprawa z tymi social mediami. I to samo pisał właśnie Austin Kleon, że fajnie jest dać sobie taki czas wolny od social mediów. Na przykład załóżmy 1-2 dni, wyjść sobie na spacer, gdzieś zaczerpnąć inspiracji. Albo pozwolić się inspirować, nie bombardować się cały czas rzeczami, które widzimy, tylko pozwolić naszej głowie wędrować od myśli do myśli. I bardzo często, tak jak się mówi też, że jak pozwolisz dzieciom się nudzić, to one bardzo często na jakiś pomysł wpadną i coś sobie znajdą. I z nami, dorosłymi jest podobnie. Po prostu musimy sobie dać czas na tak zwane nicnierobienie, co wiem, że jest trudne, bo my dorośli musimy być cały czas czymś zajęci. Jak nie obowiązki domowe, to dzieci, to praca, to coś tam jeszcze, to pranie, to gotowanie itd. Ale właśnie takie nicnierobienie często sprawia, że coś nam przychodzi do głowy. Albo tak jak się śmiałam kiedyś z dziewczynami po fachu, że najfajniejsze pomysły zawsze przychodzą pod prysznicem.

EW: No i wtedy nie mamy nic do roboty tylko się umyć.

AGK: Ale mi się wydaje, że szum wody swoje robi, że to są takie dźwięki, które pomagają, tak jak śpiew ptaków i dźwięki natury. I szum wody też jakoś tak może wpływa na nasz mózg, że on przychodzi na trochę inne działanie i wtedy więcej pomysłów nam się generuje. Oczywiście nie mamy jak zapisać, najczęściej wtedy. No i że po prostu ta kreatywność gdzieś jest w nas. Myślę, że w każdym z nas jest to gdzieś tam ukryte, mniej lub bardziej, po prostu pod naszymi wyobrażeniami i pod tym, co myślimy o sobie. Bo często ludzi też blokuje to, że oni uważają, że nie są kreatywni i to powtarzając cały czas po prostu zaczynamy w to wierzyć i nawet nie próbujemy być wtedy kreatywni.

EW: Ja miałam taki problem z kreatywnością, że kojarzyłam ją ze sztuką i ponieważ nie potrafiłam jakby sama coś stworzyć, (całkiem dobrze mi wychodzi odtwórczo patrzeć na coś i coś tam namalować, ale nie potrafiłam sama czegoś wymyślić, sama czegoś stworzyć ze swojej głowy), to myślałam, że nie jestem kreatywna i mi to bardzo przeszkadzało w rozwijaniu biznesu. No bo miałam przekonanie, że kreatywność jest niezbędna w rozwijaniu biznesu. Aż tak spojrzałam wstecz i kurde, wymyśliłaś całą markę, wymyślasz różne produkty, wymyślasz różne procesy dla klientów. No jak to? Nie jesteś kreatywna? Jesteś! Tylko po prostu kreatywność wykorzystujesz w inny sposób, niż po prostu tworzenie sztuki.

AGK: Dokładnie. Dokładnie tak jest. No bo kreatywność nie jest związana tylko ze sztuką. Kreatywnością można też nazwać rozwiązywanie problemów. Mnie bardzo mocno też otworzyło oczy, jak zrobiłam sobie talenty Gallupa i one pokazały mi, że rzeczy, których ja normalnie bym nie wzięła za talent, one faktycznie są talentami, bo one są tylko unikalne dla Ciebie i Twojego sposobu radzenia sobie z problemami albo z różnymi czy z klientami, czy z czymś innym. Tak więc kreatywność też pozwala odkrywać siebie. Na tej zasadzie to też jest jakieś oblicze kreatywności.

EW: Tak, ciekawe. Ok, wiesz co, tak przyszło mi do głowy. To jest druga rozmowa pod rząd, w której mówimy: zostaw social media i wsłuchaj się w siebie…

AGK: Bo to prawda! [śmiech]

EW: …wyjdź od tego, co jest w Tobie, a nie co widzisz na ekranie. Jak Ty sobie radzisz z czymś takim, że social media są pewnym źródłem inspiracji, że możesz podejrzeć czy to nowe techniki, czy jakieś fajne wzory, ale jednocześnie pojawia się takie porównywanie się z innymi. Jak to sobie zrównoważyć?

AGK: Ogranicz sobie czas przebywania na social mediach. Załóżmy, że jesteś tam tylko godzinę i po tej godzinie nie zaglądaj tam. Wyłącz powiadomienia, żeby Cię to nie rozpraszało cały czas. Dlatego np. lubię bardzo pracować albo z rana, albo wieczorem, jak już zakładam słuchawki wyciszające i nie słyszę żadnych rozpraszaczy. Że wtedy łatwiej jest Ci się skupić. Tak, te powiadomienia, które cały czas przychodzą, bo ktoś Ci dał serduszko, ktoś Ci skomentował, ktoś takiego posta napisał – to sprawia, że Ty nie jesteś w stanie się skupić. Nawet jeśli masz już jakiś fajny pomysł i zaczynasz go rozwijać, to nagle jest link i zaglądasz tam, i potem już jest Ci trudniej do tego wrócić. I kiedyś też słyszałam takie zdanie, że ludzie na Instagramie i ogólnie w social mediach dzielą się na dwie kategorie: na twórców treści i na konsumentów. I tu trzeba sobie zadać pytanie: do której grupy należysz? Czy jesteś twórcą, czy jesteś tylko tym pożeraczem tych treści? I ja na przykład jestem na Instagramie i na Facebooku. Na Facebooku trochę mniej. W związku z tym, że miałam włamanie w grudniu na Facebooka, to tam nie do końca odzyskałam wszystkie swoje profile. Ale ja raczej wchodzę w interakcje jeden na jeden. W sensie nie działam w komentarzach, tylko bardzo często (nie wiem, czy to jest kwestia tego, w jaki sposób piszę swoje posty) ludzie najczęściej do mnie piszą po prostu wiadomości prywatne i w ten sposób zaczynają się rozmowy, i w ten sposób zaczynają się najczęściej też współprace. Po prostu.

EW: Super, fajnie. Dobra, to teraz jak zacząć z akwarelami? Ktoś nas posłuchał i stwierdził, że chciałby spróbować tych akwareli, bo brzmi to bardzo fajnie, ciekawie i kreatywnie, i odstresowuje. No i można coś tam sobie stworzyć. Jak zacząć? Co byś polecała? I tak mrugam oczkiem, żebyś też poleciła siebie.

AGK: No właśnie o tym myślałam, że zapraszam Cię na warsztaty akwarelowe u mnie i to mogą być albo warsztaty stacjonarne, bo w Białymstoku ostatnio prowadzę warsztaty stacjonarne raz w miesiącu dla kobiet. Mówię dla kobiet, ponieważ głównie kobiety przychodzą i dzieci. I w Warszawie być może też ruszę. To jeszcze jest taki na 50% na razie projekt, może w Warszawie pociągniemy dalej te warsztaty, które się zaczęły warsztatami w ogrodach. Ale też w każdą ostatnią środę miesiąca prowadzę warsztaty online. Jeśli chcesz zacząć i nie wiesz, czy akwarele są dla Ciebie, to zapraszam Cię. Przyjdź do mnie na warsztaty, a zobaczysz, że na pewno zarazisz się malowaniem, chwycisz bakcyla i sprawi Ci to przyjemność, i zobaczysz, że to może być naprawdę fajne. Nawet takie online w małej grupie, kiedy możemy sobie usiąść, pogadać o naszych problemach, często też poradzić się, usłyszeć jakieś dobre słowo i po prostu nauczyć się też malować technikami różnymi.

EW: Czyli te warsztaty online w każdą ostatnią środę miesiąca są bezpłatne?

AGK: Bezpłatne, tak.

EW: Tak że nie trzeba inwestować. A jaki sprzęt na początek?

AGK: Jeśli chodzi o materiały to u mnie na stronie jest do pobrania taki mini e-book, w którym polecam konkretne papiery do kupienia. I to są wersje ekonomiczne, na zasadzie że to nie jest jakiś mega wypasiony papier za 100 złotych, na którym będziesz się bała potem malować. Tylko to są takie wersje papierów, na których ja maluję. Stosunek jakości do ceny jest bardzo dobry, także zachęcam Cię do kupienia tych konkretnych papierów i tam od razu dostaniesz też listę farb, których ja używam. Ewentualnie jeśli masz jakieś pytania, możesz do mnie napisać na social mediach np. na Instagramie, to Ci wtedy doradzę też, bo może w tym ebooku nie ma wszystkiego, albo nie jest do końca aktualny, więc czasami jest tak, że coś na bieżąco testuję i jeszcze nie zdążę tego tam dodać. Więc mogę Ci polecić i tak naprawdę to wystarczy. Ja używam też trzech pędzli, czyli jakiegoś cienkiego, średniego i grubego i tak naprawdę na początek tylko po to, żeby zobaczyć czy to dla Ciebie to wystarczy, żeby złapać bakcyla, a potem to już wiesz – testowanie i szukanie własnego stylu.

EW: A czy Ty sprzedajesz jeszcze te swoje akwarelowe boxy?

AGK: Na razie je zarzuciłam. To znaczy nie promuję już ich i myślę o tym, żeby je jednak już zostawić. Chyba, że jeszcze chcesz, to mogę Ci jakiś stworzyć 😉 Teraz nagrywam mini kursy online, bo większość osób zauważyłam, że jednak chyba woli malować swoimi farbami. Ja teraz nagrywam co miesiąc jakiś mini kurs akwarelowy i go wrzucam zarówno na Skillshare – to jest ta amerykańska platforma, na której sprzedaję swoje akwarelowe kursy. Działam też trochę na Eduj – to jest taki odpowiednik Udemy, tylko polski i z ograniczoną ilością kursów, i sprzedaje pod swoją marką. I zwykle używam tej samej palety, więc tak naprawdę jeśli ktoś kupi jedną paletę kolorów, to może z tymi kursami malować, bo po prostu uczę w nich mieszania kolorów. I jeszcze teraz jestem w trakcie,już w zasadzie zostało nam ostatnie spotkanie Spotkań z akwarelą. To jest taki czterotygodniowy program on-line, na którym malujemy na spotkaniach na żywo malujemy 4 takie duże już tutoriale razem, wspólnie w małej grupie. I na jesieni mam w planach wystartować z drugą edycją i to będą już takie tematy jesienne. Bo to jest też tak, że każda edycja będzie o zupełnie innych tematach. Te tematy nie będą się powtarzały między edycjami, więc każda kolejna to będzie zupełnie coś innego. I tak jak te warsztaty bezpłatne online, one są około dwugodzinne, ale najczęściej te tematy są takie dość proste, właśnie po to, żeby w grupie troszkę większej, żebyśmy mogły skończyć z gotową pracą. A na Spotkaniach z akwarelą te tematy już są takie jakby bardziej rozbudowane. One zajmują od 2 do 3 godzin, czasami może ciut więcej przy większej grupie. No i tutaj też takie dodatkowe techniki pokazuję, które można nauczyć się wykorzystywać w swoich pracach.

EW: Super, Czyli dużo fajnych możliwości, żeby sprawdzić, potestować, nauczyć się, a później rozwijać swoje umiejętności. Wszystkie linki do miejsc Ani, do wszystkich książek, o których tutaj wspomniałaś i innych różnych miejsc znajdziecie w notatkach do tego podcastu na stronie emiliawojciechowska,com/42. Aniu, serdecznie Ci dziękuję za to, że byłaś, za to, że rozmawiałyśmy na ten jakże ważny temat, czyli twórczość, kreatywność, radość tworzenia, odstresowanie się przy swoim hobby. Mam nadzieję, że zainspirowałyśmy słuchaczy i słuchaczki do tego, żeby właśnie znaleźć coś takiego, co będzie wentylem bezpieczeństwa, żeby np. uniknąć wypalenia zawodowego. Więc raz jeszcze serdecznie Ci dziękuję za wspaniałą rozmowę i za przyjęcie zaproszenia.

AGK: Dzięki wielkie. Mi też było bardzo miło gościć u Ciebie.

EW: Dzięki piękne, Do usłyszenia.

Podsumowując – nie potrzebujesz specjalnego talentu, by odszukać swoją kreatywność i rozwijać twórcze hobby, które może być Twoim wentylem bezpieczeństwa. Już teraz wyciągaj te połamane kredki ukryte na dnie szuflady i odstresuj się! Myślę, że razem z Anią zdecydowanie zachęcił byśmy Cię do tego, by dawać sobie kreatywny czas tylko dla siebie. Wszystkie notatki, linki i transkrypcję tego odcinka znajdziesz na emiliawojciechowska.com/42. Do usłyszenia już za 2 tygodnie!

Spodobało się? Pomogłam Ci?
Postaw mi kawę, bym mogła tworzyć więcej treści! :)
Wypiję za Twoje zdrowie :)