Właściciele jednoosobowych biznesów, szczególnie opartych o markę osobistą, mają tendencję do zlewania się w jedno ze swoim biznesem: ja =  firma. Może mieć to bardzo nieprzyjemne konsekwencje, które ujawniają się w momentach porażki czy po usłyszeniu słów krytyki. Jakie to konsekwencje i jak im zapobiec? Dlaczego warto odciąć tę biznesową pępowinę? Posłuchaj w tym odcinku.


Notatki do odcinka


Spodobało się? Pomogłam Ci?
Postaw mi kawę, bym mogła tworzyć więcej treści! 🙂
Wypiję za Twoje zdrowie 🙂


Transkrypcja – podcast do czytania

Cześć, z tej strony Emilia Wojciechowska. Jestem trenerką mentalną biznesów online i prowadzę dla Ciebie podcast „Niezarobiona jestem”, w którym uczę, jak osiągać więcej, stresując się mniej.

Odcinek 35: Nie jesteś swoim biznesem.

Właściciele jednoosobowych biznesów, szczególnie opartych o markę osobistą, mają tendencję do zlewania się w jedno ze swoim biznesem: ja =  firma. Może mieć to bardzo nieprzyjemne konsekwencje, które ujawniają się w momentach porażki czy po usłyszeniu słów krytyki. Jakie to konsekwencje i jak im zapobiec? Dlaczego warto odciąć tę biznesową pępowinę? Posłuchaj w tym odcinku.

Tradycyjnie na samym początku podcastu zapraszam Cię do długiego, uważnego oddechu, który pozwoli Ci lepiej się skupić na tym, co słuchasz, utrzymać się w tu i teraz i po prostu przez chwilę się zrelaksować.

[wdech, wydech]

Dziękuję Ci za tę wspólną chwilę. Jeśli lubisz te krótkie chwile relaksu, jeśli lubisz mój podcast i chcesz, żebym regularnie go dla Ciebie tworzyła, to postaw mi kawę! 🙂 Na stronie tego podkastu, tego odcinka emiliawojciechowska.com/35 i w ogóle pod każdym innym odcinkiem pod notatkami znajdziesz taki zielony przycisk „Postaw mi kawę”, który przeniesie Cię do serwisu BuyCoffee, gdzie możesz postawić mi espresso, latte albo jakieś frappe cappucino karmelowe – wybrać sobie kwotę tej małej donacji, po to, żeby podziękować mi za to, że tworzę, nagrywam dla Ciebie. To jest oczywiście nieobowiązkowe, ale bardzo mile widziane. Więc jeśli chcesz mi się odwdzięczyć za ten podcast i za inne treści – bo też w tym roku chcę postawić więcej na bloga, tam też będzie się dużo nowych artykułów pojawiało – to kliknij „Postaw mi kawę”, wybierz rozmiar kawy jakiej chętnie napiłbyś lub napiłabyś się ze mną w kawiarni i prześlij mi swoją wdzięczność w ten sposób. Dziękuję Ci bardzo.

Natomiast przechodząc już do tematu dzisiejszego odcinka: „Nie jesteś swoim biznesem”, ale zacznę od innego cytatu. Mianowicie: „Nie jesteś swoim bekhendem”. To jest mój ulubiony cytat z książki Timothy’ego Gallweya „Tenis – wewnętrzna gra”. Gallweya uważa się za jednego z ojców tego, co współcześnie nazywamy coachingiem czy treningiem mentalnym. Teoretycznie jest to książka o tenisie, dla tenisistów, o tym, jak ważna jest gra, którą oni najpierw rozgrywają w swojej głowie. Że tak naprawdę to mecze tenisowe wygrywa się w głowie, a nie na korcie.

Oczywiście to trzeba przełożyć na kort, wyjść, pomachać trochę tą paletką, ale faktycznie wszystko zaczyna się w głowie. I jest tam dużo takich właśnie ciekawych inspiracji dla osób pracujących z drugim człowiekiem, nie tylko w sporcie. I pojawia się tam ten cytat: „Nie jesteś swoim bekhendem”. Co oznacza, że jeśli nie uda Ci się raz czy drugi Twój bekhend albo po prostu masz słaby, zły bekhend, to nie znaczy, że Ty jesteś zły, niewartościowy.

Ten cytat jest dla mnie ogromnie ważny, bo pokazuje taką piękną prawdę, że to, że raz nam się coś nie udało, nie znaczy, że jesteśmy chodzącą porażką, że jesteśmy beznadziejnym człowiekiem. Tak jak jedno czy nawet kilka nieudanych zagrań nie oznacza, że ktoś jest kiepskim tenisistą. Przegrany turniej nie oznacza, że ktoś jest kiepskim tenisistą, bo nie jesteś swoim bekhendem, jesteś wartościowym człowiekiem, pełnym wyjątkowych talentów, cudownych cech. Czasami coś nie wyjdzie, czasami coś nie będzie perfekcyjne, ale to jest całkowicie OK. Jesteśmy tylko ludźmi. I to, że się pomylisz, że popełnisz błąd, nie osiągniesz celu i poniesiesz porażkę, nie mówi nic o tobie jako człowieku. Porażki nie definiują twojej wartości jako człowieka. I często mówimy o sobie po tym jak noga powinie, że „jestem porażką, jestem beznadziejny”. Zamiast tego powiedz: „ta konkretna rzecz mi się nie udała”. Po prostu trzymaj się faktów i nie rzucaj sobie kłód pod nogi.

I tym wstępem przejdę płynnie właśnie do tego tematu, że nie tylko nie jesteś swoim bekhendem, ale nie jesteś swoim biznesem. Bardzo często słyszę od moich klientek taką metaforę, że biznes to jest ich dziecko. Jeśli na przykład mają już dwójkę dzieci i zdecydowały się otworzyć swój biznes, to często mówią, że „Biznes to jest moje takie trzecie dziecko”. A w tym biznesie są jakby takie „poddzieci”, bo poszczególne produkty też bywają nazywane dziećmi. Tak, „to jest moje takie ulubione dziecko w tym biznesie”. Bardzo często to słyszę no i jeśli tak przyjmiemy, że biznes to jest nasze dziecko, że jesteśmy taką najważniejszą, najbliższą osobą w naszym biznesie. No jest tak, że jeśli dziecko coś boli, to mamę też boli. I przekładając to na biznes: jeśli w biznesie coś tam nie idzie, to myślimy, że to my jesteśmy absolutnie beznadziejnymi osobami, że to z nami jest coś nie tak i że w ogóle powinniśmy się zakopać pod ziemią i przeczekać, doczekać lepszych czasów.

No nie. Konsekwencje takiego bardzo bliskiego połączenia się ze swoim biznesem są po pierwsze takie, że kiedy ponoszę porażkę, to tłumaczę to sobie, że ja jestem porażką. Kiedy ktoś krytykuje mój biznes, mój produkt, mojego posta, odbieram to tak, że ktoś krytykuje mnie. Kiedy klient jest niezadowolony np. z jakiegoś produktu, to tłumaczę sobie, że jest niezadowolony ze mnie.

Bardzo często też jest tak, że ponieważ ten biznes traktujemy jako nas samych, firma = ja, to też często budujemy bardzo bliskie relacje ze współpracownikami albo z klientami, nie potrafiąc oddzielić różnych ról, które w tych relacjach mamy. I bywa, że uginam się pod wpływem próśb klientów czy współpracowników, pozwalam im na więcej, przymykam oko na jakieś niedociągnięcia. I ostatnio prowadząc wykład w jednym kursie online użyłam takiego sformułowania: „Porażka mojego klienta nie jest moją porażką”. To było wykład dla wirtualnych asystentek, które bardzo, bardzo mocno się angażują w biznes swoich klientów, jakby wrastają w nie i trochę traktują te biznes jak swoje. Bardzo pomagają osobom prowadzić te biznesy, tak więc ja to doskonale rozumiem. Natomiast bywa tak, że one przygotują wszystko, co miałam przygotować, wszystko to, o co klient poprosił. Wszystko było idealnie. Na przykład przygotowały cały plan kampanii sprzedażowej, grafiki, landing. I ta kampania się nie sprzeda. I one traktują to jako swoją porażkę, pomimo że swoje zadania wykonały i wykonały je bardzo dobrze.

Chciałabym też jednak to odwrócić. „Sukces mojego klienta nie jest moim sukcesem”. Czyli żeby nie brać odpowiedzialności za porażki, a z drugiej strony nie przypisywać sobie zasługi za sukcesy swoich klientów. Wspieramy i pomagamy w osiągnięciu tego sukcesu, ale to jest ostatecznie ich sukces. To są pierwsze wskazówki, które pomagają się trochę odkleić od tego biznesu. Jeśli pracujesz blisko z klientem i czujesz, że jego porażka jest Twoją porażką, a jego sukces Twoim sukcesem, to przestań tak myśleć. To jest jego porażka, to jest jego sukces – i to już pozwoli trochę się od tego biznesu odciąć.

Wracając do tego, że nie jesteś swoim bekhendem, tak samo nie jesteś swoim biznesem, czyli nie jesteś porażką tego biznesu, nie jesteś produktem, który się krytykuje, nie jesteś produktem, z którego klient jest niezadowolony. To są części Twojego biznesu. Klient ma prawo być niezadowolony z jakiegoś produktu, ma prawo wyrazić swoją opinię na temat produktu. Jednak wciąż jest opinia na temat produktu, a nie na Twój temat.

Dlaczego warto odciąć tę biznesową pępowinę, żeby nie było tego „biznes to moje dziecko”? Po pierwsze: nie bierzesz porażek do siebie, nie odbierasz słów krytyki osobiście i oddzielasz lepiej relacje prywatne od zawodowych. Jakie to ma dobre znaczenie dla Ciebie? Ano takie, że nie bierzesz każdego jednego potknięcia w swojej firmie jako swojej osobistej porażki. Dzięki temu Twoja pewność siebie, Twoje poczucie własnej wartości jest stabilne. Bo słuchaj, sukces w biznesie na pstrym koniu jeździ. Raz jest, raz go nie ma. Raz możesz zrobić wszystko absolutnie według podręcznika biznesu. Coś po prostu idealnie. A i tak trafisz na zły czas, złe miejsce i coś się nie uda. I to będzie tak naprawdę poza twoją strefą wpływu. Ale Ty uważasz, że „ja mogłam to zrobić lepiej”. Więc każda jedna porażka, każde słowo krytyki bardzo boli, ponieważ uważasz, że jest wymierzone w Ciebie, a nie jest wymierzone w Ciebie.

Chyba, że ktoś naprawdę krytykuje Ciebie, na przykład mówi, że „po co sobie farbowałaś te włosy na czarno”. No śmieję się, ale co jeśli widzę krytykę pewnych osób, które bardzo szeroko działają w internecie, mają dobre zasięgi, edukują na jakieś mądre tematy, to właśnie jeśli ludzie się czegoś czepiaja, to najczęściej wyglądu. Bo to jest najłatwiejsze zaatakować czyjś wygląd. No ale to jest temat na inny podkast.

Jeśli nie odłączasz firmy od siebie, jeśli jesteś jednym ze swoją firmą, jednym bytem, to tak jak Twoja firma odnosi sukcesy i porażki, czyli ma dołki i górki, tak Ty wpadasz w te dołki i górki. Natomiast kiedy zrozumiesz, że firma to nie Ty, to jest coś osobnego, to jest coś, co Ty stworzyłaś, stworzyłeś, zbudowałaś, zbudowałeś – nawet jeśli to Twoja marka osobista, więc naprawdę bardzo łatwo jest powiedzieć „firma to ja, a beze mnie tej firmy nie ma” – to wciąż trzeba to jedno od drugiego odseparować. Właśnie po to, żeby nie było wpadania w te górki i dołki, bo one będą. No taki jest biznes. Może być tak, że super Ci wszystko idzie. Łał, po prostu masz doskonały kwartał, a później przyjdzie następny kwartał i nagle nikt nie chce kupować, nikt nie chce się znać, bo po prostu różne rzeczy się dzieją. Czy jak teraz inflacja jest, ludzie w ogóle boją się wydawać pieniądze, czy jak wybuchła wojna w Ukrainie – to wielu ludzi jakby też zamroziło swoje działania, bo nie wiedziało co będzie. Tak więc takie wydarzenia się różne dzieją. Nigdy nie wiemy, co będzie się działo w kolejnym miesiącu, kolejnym kwartale. Ale ponieważ rzeczy się dzieją, my musimy zostać taką skałą, taką pewną siebie, nie poddającą się skałą.

Żeby nie było, nie ma nic złego w poddaniu się. Jeśli stwierdzisz, że to już jest za dużo i nie chcesz kolejnego kryzysu, który przychodzi w Twojej firmie, to jest jak najbardziej OK. Ale jeśli chcesz budować tę firmę i wiesz, że jeszcze nie powiedziałaś, nie powiedziałeś ostatniego słowa, to potrzebujesz bycia właśnie taką skałą.

I nie chodzi mi tutaj o bycie takim bezemocjonalnym kamieniem czy kimś, kto nie ma gorszych dni. Absolutnie nie o to mi chodzi. Chodzi mi o to, żeby nie definiować swojego życia poprzez firmę. Czyli jeśli firma działa super, to ja też działam super, ja jestem super. A jeśli firma działa słabiej, to ja jestem beznadziejny, po prostu można mną zamiatać podłogi, nie. Firma to nie jesteś ty.

A jest taka książka nawet, „Firma, czyli ty”, Paula Jarvisa. Aczkolwiek tytuł polski jest niefortunny, bo zawartość jest bardzo fajna i w sumie mega zgodna z tym co tutaj mówię. Bo mówi o tym, że nie musisz rosnąć, jeśli nie chcesz, że możesz sobie być tą jednoosobową firmą, nie musisz budować imperium. No ale to tłumaczenie polskie, jak to często bywa, jest zepsute, bo po angielsku jest „Company of one”, czyli dosłownie jednoosobowa działalność gospodarcza. Więc jeśli na przykład stwierdzisz, że „no jak to firma to nie Ty, przecież jest taka książka Firma czyli Ty, więc na pewno on ma rację”. To nie, to jest po prostu błąd w tłumaczeniu i wprost przeciwnie,  wydźwięk tej książki jest taki, że firma to jest coś tak naprawdę osobnego. I Ty możesz sobie decydować o tym osobnym bycie, jak bardzo on urośnie, a jak nie.

Dlatego zapamiętaj: firma i Ty to są dwa osobne byty. Jednocześnie to bardzo trudne, żeby tak oddzielić firmę od siebie. I to jest coś, nad czym najczęściej pracuję z Klientkami i jest to najtrudniejsza część – właśnie dlatego, że nie chcą „porzucać” tego „dziecka”. Nie chodzi o „porzucenie dziecka”, to chodzi o tak naprawdę odsunięcie od cycka, żeby to dziecko już samodzielne było. Jest to trudne. Jest to bardzo trudne szczególnie kiedy budujesz markę osobistą w jednoosobowej działalności. „To jak mam powiedzieć że firma to nie jest ja?!”. Dlatego ok. Nie mówię Ci, że musisz koniecznie rozdzielić to na dwa osobne byty, ale chociaż zapamiętaj, żeby firma była częścią Ciebie, a nie Tobą. Czyli dziel swój czas, dziel swoje marzenia, dziel swoje ambicje na takie firmowe i osobiste. Nie zapominaj o tych osobistych, bo bardzo często to widzę, że ludzie mają cele, marzenia, pragnienia związane z firmą, a takich osobistych nie mają, bo nawet nie wiedzą jakie. Bo cały ich potencjał mentalny zajmuje biznes i prowadzenie firmy.

Dlatego buduj sobie życie poza firmą. Niektórzy nie wychodzą z pracy czy to fizycznie, czy mentalnie, dlatego, że niestety nie mają do czego wychodzić. Dlatego jeśli to jest Twój przypadek, to zbuduj sobie to życie poza firmą. Znajdź hobby, odśwież stare znajomości, wychodź z domu i zobacz jaką ofertę kulturalną ma dla Ciebie Twoje miasto. Po prostu spraw, żeby życie poza firmą było atrakcyjne. Wtedy też będzie ci łatwiej wychodzić z firmy i odłączać tę firmę od siebie. Bo jeśli nie masz sobie nic do zaoferowania innego niż prowadzenie biznesu, to nie dziwie się, że całym Twoim życiem jest Twój biznes. Dlatego, żeby się odłączyć, albo żeby chociaż firma nie była Tobą w całości tylko częścią Ciebie, to zbuduj sobie życie do życia poza firmą.

Nawet jeśli prowadzisz jednoosobową działalność gospodarczą opartą na marce osobistej, musisz pamiętać, że firma to nie ty. Firma to osobny byt, który może być ważną częścią Twojego życia, jednak nie może być jego całością, jeśli nie chcesz się wypalić, brać do siebie każdej jednej negatywnej opinii czy każdej porażki. Odetnij tę pępowinę już teraz! To trudne, ale wykonalne. Wszystkie wymienione książki, linki i transkrypcje tego odcinka znajdziesz na stronie emiliawojciechowska.com/35. Kolejny odcinek już za dwa tygodnie. Obserwuj lub subskrybuj ten podcast w swojej aplikacji, żeby tego nie przegapić.

Spodobało się? Pomogłam Ci?
Postaw mi kawę, bym mogła tworzyć więcej treści! :)
Wypiję za Twoje zdrowie :)