Wydawać by się mogło, że sukcesu pragną wszyscy i jest to stan w pewnym sensie oczekiwany. Okazuje się, że strach przed sukcesem może być równie blokujący, jak strach przed porażką. Sprawdź, skąd się bierze i jak sobie z nim radzić.


Notatki do odcinka

Spodobało się? Pomogłam Ci?
Postaw mi kawę, bym mogła tworzyć więcej treści! 🙂
Wypiję za Twoje zdrowie 🙂


Transkrypcja – podcast do czytania

Cześć, z tej strony Emilia Wojciechowska. Jestem coachem i trenerką mentalną i prowadzę dla Ciebie podcast „Niezarobiona jestem”, w którym uczę, jak osiągać więcej, stresując się mniej.

Odcinek 21: Czy boisz się jasności? Czyli strach przed sukcesem. 

Wydawać by się mogło, że sukcesu pragną wszyscy i jest to stan w pewnym sensie oczekiwany. Okazuje się, że strach przed sukcesem może być równie blokujący, jak strach przed porażką. Sprawdź, skąd się bierze i jak sobie z nim radzić.

Tradycyjnie przed wysłuchaniem odcinka zapraszam Cię do wzięcia wspólnego głębokiego oddechu, który Cię uspokoi i który sprawi, że się lepiej skoncentrujesz. [Wdech, wydech.] Dziękuję Ci.

Witam Cię już w grudniu, bo to właśnie w ostatnim miesiącu roku ma premierę ten odcinek. Oznacza to, że już rok podcastowania za mną i rok słuchania za Tobą 🙂 Dziękuję Ci za to, że mogę gościć w Twoich słuchawkach lub głośnikach, by dzielić się z Tobą wskazówkami z zakresu treningu mentalnego.

I moje pierwsze pytanie: Czy boisz się jasności? Przygotowując ten odcinek, skojarzyłam to pytanie z takim serialem, który leciał na TVN-ie albo Polsacie, jak byłam dzieckiem, nastolatką, gdzieś tam na przełomie właśnie dziecięcych i nastoletnich. Serial nazywał się „Czy boisz się ciemności” i były tam właśnie różne takie straszne opowieści, ale ciemność mi się nie skojarzyła sukcesem, więc stąd tytuł podcastu Czy boisz się jasności? No bo właśnie sukces jest to jest zazwyczaj coś, do czego dążymy, to jest coś, czego chcemy, to jest wręcz coś, do czego jesteśmy od małego przygotowywani, w sensie takim, że oczywiście ucz się dobrze, żeby się dostać do dobrej szkoły, żeby się dostać na dobre studia, żeby dostać dobrą pracę, czyli żeby osiągnąć sukces.

Ale wydawać by się mogło, że takim typowym strachem w biznesie jest strach przed porażką, a okazuje się, że jak najbardziej strach przed sukcesem też się pojawia! Może nawet równie często. Nie wiem, czy ktokolwiek to zbadał, pewnie nie, ale gdy tak patrzę po swoich klientkach, to jeśli pracuję z tymi osobami bardziej początkującymi tam raczej pojawia się strach przed porażką, gdy pracuję z osobami, które już mają za sobą jakieś tam pierwsze etapy w biznesie, już chcą wejść na jakieś wyższe poziomy, to tam zazwyczaj pojawia się strach przed sukcesem. Tak, on też istnieje. Jest strach przed tym, że mi się uda, że osiągnę to, co chcę, że… no właśnie. No właśnie, co w ogóle idzie przed tym strachem przed sukcesem?

Gdy go masz, gdy się boisz sukcesu właśnie, czyli tej jasności, to co się dzieje? Jak w ogóle rozpoznać, że to może być właśnie strach przed sukcesem?

Na pewno jest to taka rezygnacja przed samym końcem projektu, czyli już chcesz coś wypuścić, już robisz to, ale przed samą końcówką, przez samą metą po prostu rezygnujesz. No bo boisz się. No właśnie o tym, czego się boisz, to tak naprawdę za chwilę.

Co jeszcze? Na pewno stawiasz sobie poprzeczkę w ogóle zbyt nisko. No właśnie, boisz się sukcesu, więc na wszelki wypadek niech to będzie niby sukces, ale dużo mniejszy, przez to czujesz w ogóle brak spełnienia, brak takiej satysfakcji. No bo jakby nie jest to dla Ciebie wystarczająco wartościowy sukces, żeby czerpać z tego satysfakcję, ale boisz się tego większego sukcesu, więc na wszelki wypadek tę poprzeczkę sobie stawiasz nisko.

Kolejnym takim wyznacznikiem tego strachu przed sukcesem albo raczej objawem może być prokrastynacja, czyli ciągłe odkładanie działania, przesuwanie sobie różnych planów, różnych celów właśnie dlatego, żeby przypadkiem tego sukcesu nie osiągnąć. Często łączy się to z perfekcjonizmem i w ogóle z takim upiększaniem, przedłużaniem różnych procesów, byleby tylko to nie wyszło na świat, byleby tylko nie dać tego ludziom… No i właśnie po to, żeby nie okazało się to jakimś ogromnym sukcesem.

Co jeszcze? No na pewno stoisz w miejscu, mimo że do tej pory fajnie się rozwijałaś lub rozwijałeś, to pojawia się jakiś taki etap, że boisz się iść dalej, boisz się, co się stanie po tym, gdy ten sukces osiągniesz. I jak tak sobie o tym myślę, to widzę wiele wspólnego jednak ze strachem przed porażką. Jakby są takie wspólne objawy, natomiast czego innego tak naprawdę tutaj się boimy. Objawy są wspólne, podobne, ale nieco inne są konsekwencje sukcesu i konsekwencje porażki, bo tak naprawdę niezależnie od tego właśnie czy to jest strach przed sukcesem, czy strach przed porażką, to my nie boimy się samej tej porażki albo nie boimy się samego tego sukcesu, tylko boimy się jego konsekwencji. Tu właśnie jest klucz. W tym strachu przed tą jasnością, strachu przed sukcesem. 

Jakie mogą być potencjalne konsekwencje, które sprawiają, że się tak tego boimy?

Na przykład boisz się, że sukces Cię zmieni, że na przykład będziesz arogancki, egoistyczna, nagle przestaniesz przyjaźnić się z ludźmi, z którymi się przyjaźnisz do tej pory. Być może tak boisz się tej konsekwencji, dlatego że coś takiego zaobserwowałaś lub zaobserwowałeś w swoim otoczeniu bliższym lub dalszym i myślisz sobie, że z Tobą będzie tak samo. Że jeśli tylko Ci się uda, to nagle zmienisz się, staniesz się totalnie innym człowiekiem. Ale prawdopodobieństwo tego, że sam fakt, że osiągniesz jakiś sukces, że osiągniesz jakiś cel, prawdopodobieństwo tego, że Ty się zmienisz po tym, no to to jest… kurczę, no pomyśl sobie, jak to możliwe, że po prostu z dnia na dzień, kiedy Ci coś się uda, nagle się zmieniasz, nagle nie jesteś już tym, kim jesteś? Jasne, mogą za tym iść pewne zmiany, na przykład, jeśli to jest sukces finansowy, no to mogą przyjść zmiany stylu życia; jeśli to jest jakiś się sukces, który łączy się na przykład ze zmianą mentalności, że zaczynasz stawiać na siebie, że liczą się dla Ciebie Twoi najbliżsi przede wszystkim, może być tak, że niektóre osoby, które do tej pory nazywałeś przyjaciółmi, od Ciebie odejdą, ale to jest takie naturalne i po prostu życiowe. Na różnych etapach naszego życia mamy różne potrzeby i po różnych przeżyciach mamy różne potrzeby, więc to, że na przykład znajomi przychodzą i odchodzą, to jest naturalna rzecz i nie powinniśmy się tego bać, tylko i wyłącznie dlatego, że osiągniemy sukces, więc to się wydarzy. To się może wydarzyć z różnych powodów, a jeśli sukces będzie tym powodem, to prawdopodobnie wcale nie będzie tutaj chodziło o Ciebie, tylko o te inne osoby. 

Co słyszałam też od moich klientek, to że boją się takiego sukcesu finansowego, w sensie takim, że nagle przyjdą do nich duże sumy pieniędzy i one ich nie ogarną. To znaczy albo nie będą potrafiły ich jakoś zainwestować, odłożyć, zaoszczędzić, albo nagle się zrobią jakieś duże podatki, okaże się, że trzeba jakieś miliony płacić w podatkach i nic dla nich nie zostanie. Albo boją się, że pieniądze rozleniwiają, że jak już przyjdzie jakaś większa suma jednorazowa, to już nie będą chciały pracować, że to po prostu już będzie koniec, albo nie chcą rozleniwiać swoich dzieci, w sensie że nie chcą, żeby dzieci dorastały w bogactwie, żeby nauczyły się w ogóle wartości pieniądza, szacunku do pieniądza. Czyli jeśli chodzi o sukces finansowy, tutaj sporo też takich przekonań z tym związanych, że gdy zarobię dużą sumę, to stanie się to i to. Zazwyczaj boimy się, że stanie się coś tam negatywnego.

Dlatego warto się zastanowić:

  • co takiego ja sobie myślę właśnie, że jak osiągnę sukces, to…
  • jeśli osiągnę sukces finansowy, to…

I zobaczyć, co tam siedzi w naszych myślach. 

Jakie jeszcze konsekwencje tego sukcesu negatywne mogą się pojawić albo których się boimy, bo nie zawsze jest tak, że one się pojawiają, tylko się ich boimy, prawda?

To jest popularność i jakaś taka nadmierna uwaga ze strony innych. Są osoby, które wprost mówią mi, że one nie chcą być sławne, popularne, że nie chcą mieć na przykład kilkunastu tysięcy obserwatorów, że to jest za dużo, że krępują się występować przed tak dużą publicznością albo nie chcą pokazywać swojego życia prywatnego. Jednak popularność wcale nie oznacza, że nagle wyskakujesz z kamerą do łóżka i pokazujesz całemu światu, co tam się dzieje. Popularność też nie znaczy, że Ty nagle musisz się stać kimś innym, musisz się pokazywać się od jakiejś innej strony. Mało tego sukces nie zawsze idzie w parze z popularnością. Czasem myślimy, że jak uda nam się jakiś projekt, bo wymyślamy jakiś projekt i bardzo nam się podoba, ale czasem sobie myślimy, że jak on się uda, to nagle po prostu miliony ludzi za nami pójdą. Prawda jest taka, że się nie robisz tego konsekwentnie od kilku lat, to na to, że nagle na przykład 500 obserwatorów skoczysz do 50 000, to jest naprawdę, naprawdę bardzo, bardzo mała szansa na to. Te przyrosty zazwyczaj są w miarę stałe, w miarę regularne. Jeśli widzisz, że one rosną do takich niekomfortowych poziomów, to Ty możesz coś z tym zrobić, możesz coś tutaj zmienić. Na przykład zmienić częstotliwość swojej obecności w social mediach.

Generalnie nam się kojarzy, że z sukcesem przyjdzie z dnia na dzień taka całkowita zmiana. Nagle się pojawią ogromne pieniądze, nagle się pojawi ogromna popularność, nawet być może będą za nami nawet paparazzi. Ale tak naprawdę to się nie zdarza na taką skalę. Tylko ze strachem, z lękami tak jest. Że po prostu one nam się wyolbrzymiają w naszej głowie i wymyślamy jakieś niesamowite, niestworzone historie. 

No bo właśnie tak działa lęk, że blokuje nas przed działaniem. Co nas przed działaniem najlepiej zablokuje? No właśnie jakaś wizja takich niepożądanych przez nas wydarzeń. Myślę, że to jest oczywiste. Ale tak naprawdę pomyśl sobie, jakie jest prawdopodobieństwo, że po prostu z dnia na dzień, kiedy Tobie się coś uda, kiedy osiągniesz swoje cele, to całe Twoje życie się zmieni. No prawdopodobnie tak nie będzie. Jeśli mówisz o jakimś takim spektakularnym sukcesie w sensie takim, że na przykład wypuszczasz jakiś kurs online, który jest dobry dla szerokiej grupy i on jest naprawdę świetny, masz świetny marketing, to zazwyczaj to nie jest tak, że z dnia na dzień ci ludzie się o Tobie dowiadują. To nie jest tak, że kupują od Ciebie ludzie, którzy Cię totalnie nie znają. Więc prawdopodobnie do tego momentu, kiedy ten spektakularny sukces przyjdzie, ty już będziesz przygotowana lub przygotowany na jego potencjalne konsekwencje. Więc oddychaj.

Jakich jeszcze konsekwencji się boimy? Boimy się odrzucenia przez innych. To trochę się łączy z tym, że boimy się, że sukces nas zmieni w jakiś sposób, a skoro zmieni, no to bliskie osoby mogą nas odrzucić, ale często są osoby, które odrzucają nas z zazdrości. I to też świadczy o nich, a nie o Tobie, więc zastanów się, czy naprawdę zależy Ci na takich znajomościach, które skończyłyby się w momencie, kiedy Ty osiągasz swoje cele, jesteś w końcu szczęśliwa, usatysfakcjonowany i ktoś wtedy stwierdza, że nie chcę się z Tobą dalej znać, z Tobą kolegować, nie chce się z Tobą przyjaźnić. Czy naprawdę potrzebujesz takich ludzi w swoim życiu? Jeśli spojrzymy na to z tej perspektywy, to po prostu łatwiej nam sobie tym strachem poradzić.

Ostatnia taka konsekwencja, o której chciałam powiedzieć, wiąże się z naszymi oczekiwaniami, a także z wyobrażonymi oczekiwaniami innych wobec. To znaczy, że my sobie wyobrażamy, że inni mają wobec nas jakiś oczekiwania. I taką konsekwencją jest to, że boisz się, że nie powtórzysz tego sukcesu, że okaże się, że to trochę jednorazowa akcja, że raz się udało. I to jest coś, co zaobserwowano wśród profesjonalnych sportowców, na przykład, jeśli ktoś pobił rekord świata albo rekord swój własny na jakiejś na przykład dużej imprezie, bo często ta cała otoczka związana z tą imprezą, adrenalina dodatkowo sprawia, że po prostu ludzie się wzbijają na wyżyny swoich umiejętności i poprawiają swoje rekordy, i później jest taki ogromny stres, bo skoro ten rekord już raz się poprawiło, to trzeba poprawiać, poprawiać i poprawiać, bo po to się trenuje. W związku z tym blokuje to sportowców przez właśnie wybitnymi występami, żeby potem nie musieli tego poprawiać, żeby potem nie musieli być jeszcze lepsi.

I myślę sobie, że jak najbardziej to też ma miejsce w biznesie, że boimy się, że na przykład nasz pierwszy produkt będzie taki super, że po prostu każdy kolejny to będzie musiał przebić ten sukces. Jeśli robimy pierwszy webinar i zapisuje się na niego 100 osób, to sobie myślimy, że kurde, na kolejnym to musi być 200, a w ogóle na dziesiątym to już powinno być tysiące, tak? To już być powinien być poziom webinarów Pani Swojego Czasu. Więc na wszelki wypadek w ogóle może zacznę robić tych webinarów, no bo nagle się okaże, że na kolejne i kolejne będą przychodzić tysiące i jak ja to ogarnę w ogóle? Więc tak, też strach przed tym, że trzeba będzie później to powtórzyć albo wręcz przekroczyć, jest też jedną z takich konsekwencji, która nas przed sukcesem broni. Okej, ale skąd to się bierze? Bo już było o potencjalnych konsekwencjach, było o tym, jak poznać, że strach przed sukcesem może Ciebie dotyczyć, ale na pewno się zastanawiasz w ogóle, skąd się to bierze, po co mi to w głowie siedzi? Co ono tam robi? No to już mówię.

Nasz ulubiony gość, czyli syndrom oszusta, bohater trzeciego odcinka tego podcastu (w ogóle możesz sobie wysłuchać, jeśli ktoś jeszcze nie wysłuchał, chociaż jest to jeden z najpopularniejszych odcinków, więc bardzo możliwe, że już go znasz). Syndrom oszusta, czyli takie poczucie, że nie zasługuję tak naprawdę na wszystkie swoje sukcesy, że ja tylko oszukuję innych. On też może w nas powodować ten strach przed sukcesem, chociaż bardziej myślę, że jest to strach przed konsekwencją. Tak, właśnie strach przed tym, że wszyscy pomyślą, że ja jestem jakimś oszustem, że wszyscy odkryją mój sekret. Zdecydowanie, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, nie zrobiłaś, przesłuchaj ten odcinek trzeci, żeby się dowiedzieć więcej o mechanizmach syndromu oszusta, myślę, że to też Ci rozjaśni ten temat strachu przed sukcesem. 

Kolejna przyczyna to coś, na co możemy zrzucić wszystkie przyczyny, przyczyny wszelkiego zła tego świata, czyli dzieciństwo. Śmieję się, bo bardzo wiele takich niewspierających mechanizmów, to jest coś, co się urodziło w dzieciństwie. Oczywiście, że warto wrócić do tego okresu i sprawdzić, czy przypadkiem to nie było to. I mnie się skojarzył taki wierszyk, który ja nawet mówiłam na jakimś konkursie recytatorskim „Samochwała w kącie stała i wciąż tak opowiadała”. I tutaj się przechwala, co to nie ona, co to nie rodzice, co to nie kot albo pies lub jest rodzeństwo. Ten wierszyk ma taki wydźwięk, że chwalenie się jest niedobre i pojawia się właśnie wraz z komentarzem nauczycielki czy nauczyciela, że tak nieładnie się przechwalać. Więc jeśli od dzieciństwa czegoś takiego słuchamy, to możemy właśnie skończyć tak, że później nie będziemy chcieli osiągać sukcesów, bo już samo osiągnięcie sukcesu jest w pewnym sensie przechwalaniem się, więc nie chcemy być tą samochwałą i nie chcemy stać sami w kącie. Tadam! Taka to moja teoria.

Co jeszcze? Myślę, że taką najsilniejszą przyczyną są takie różne przekonania, które łączymy z sukcesem, bo tak naprawdę, jeśli boimy się tego, że sukces nas zmieni, to oznacza, że mamy ogromne przekonanie, że osiągnięcie sukcesu zmienia ludzi albo zmienia mnie, albo że gdy osiągnę sukces, wszyscy się ode mnie odwrócą. Albo gdy osiągnę sukces, to nie będę mieć życia, albo wszyscy będą chcieli podglądać to moje życie. Od tego bym w ogóle zaczęła, żeby się przyjrzeć temu, jaki przekonania pod tym sukcesem siedzą.

Łączy się z tym kolejna przyczyna, czyli brak własnej definicji sukcesu. I tak sobie myślę, ze słowem sukces kojarzy mi się bardzo taki serial jak „Moda na sukces”. Myślę, że większość kojarzy, młodsze osoby pewnie nie. Był to taki tasiemiec puszczany na jedynce, w godzinach popołudniowych, kiedy już po ugotowaniu obiadu gospodyni mogła usiąść i sobie odpocząć. I ja też się wkręciłam, pamiętam w okresie gimnazjum albo liceum oglądałam razem z babcią. No i słuchajcie: przepych, luksus, projektanci mody, to było bodajże w Californii, w każdym razie jakieś ciepłe wybrzeże, ocean, wakacje spędzali gdzieś we Włoszech, w Portofino, o ile się nie mylę – co roku były odcinki tam kręcone, nie wiem, czy dokładnie w tym miejscu, ale rodzina Forresterów tam wyjeżdżała. No i taka karmiona właśnie takim widokiem sobie myślałam, że skoro to jest „Moda na sukces”, to jest to sukces. Więc to ma właśnie być sukces, do tego trzeba w życiu dążyć. I często, czytając jakieś poradniki amerykańskich guru czy słuchając, oglądając różne filmiki, to te skojarzenia związane z sukcesem właśnie mamy takie, że są domy, samochody, wycieczki, luksusy, przepych itd. I jeśli nie zastanowimy się, czym nas jest sukces, to będziemy dążyć do sukcesu jako takiego zdefiniowanego przez innych dla nas, no i będziemy tak naprawdę czuć ten strach przed tym, bo to nie jest nasze, my tego tak naprawdę nie chcemy. W związku z tym nie podejmujemy żadnych działań w tym kierunku. Natomiast bardzo ważne, bardzo istotne jest to, żeby spisać sobie taką własną definicję sukcesu. Co dla mnie znaczy sukces, po czym ja poznam, że osiągnęłam, osiągnąłem ten sukces? I co się okazuje – w większości jak ja pracuję z moimi klientkami, to jeszcze żadna mi nie powiedziała, że dla niej sukcesem będzie to, co widać w serialu „Moda na sukces”, raczej słyszę, że one chcą mieć stabilny dochód, chcą mieć czas dla rodziny, ewentualnie jakiś domek w górach mały, małą chatkę drewnianą w górach i nagle jak zmieniły proporcje tego sukcesu, to okazuje się, że nie dość, że on jest totalnie w zasięgu naszych rąk, to wcale się go nie boimy, bo to jest naprawdę to, czego my chcemy.

Kolejną przyczyną, już ostatnią, o której powiem, jest to, że my w swoich wizjach, w swoich planach często wychodzimy zbyt daleko, na tyle daleko, że się ich boimy. Pracowałam kiedyś z jedną osobą, która jeszcze nie miała biznesu, chciała go założyć, ale już interesowała się tym wszystkim, jak to wygląda, jak to działa w biznesie online i w pewnym momencie mówi tak: Kurde, Emilka, jak ja sobie pomyślę, co jeszcze muszę zrobić, landing page na zapisy, cały newsletter, ta automatyzacja, cała sekwencja maili po zapisie, w ogóle lead magnet jeszcze muszę, jeszcze ktoś się musi na to zapisać, więc może jakieś reklamy, te wszystkie social media, muszę uruchomić, to po prostu… I aż był ból widoczny na jej twarzy, jest tyle do zrobienia. Bo tak daleko wyszła w tych swoich wizjach, że miała poczucie, że to wszystko, o czym mówi, musi się zadziać w tydzień. Kiedy tak naprawdę to mógł być proces, tak? Mogła podejść do tego tak, żeby krok po kroku do tego wszystkiego dochodzić. A kiedy tak spojrzymy w przyszłość i sobie myślimy, co my jeszcze mamy do zrobienia, o co musimy w ogóle zadbać, żeby to wszystko było możliwe, to może to nas przytłaczać. I to najzwyczajniej w świecie nas przytłacza. Dlatego gdy sobie myślimy, nawet jeśli ktoś chce być popularnym, mieć te samochody, domy, to taka wizja długoterminowa może po prostu przytłaczać. Także to, co mówią amerykańscy guru, żeby sobie wizualizować Ferrari stojące przed Twoim garażem, no to wcale nie musi to być motywujące, nie? Może być właśnie przytłaczające, przygniatające, ja wcale tego nie chcę albo nawet jeśli chcę, no to po prostu w tym momencie to mnie przeraża, więc nie tykam w ogóle niczego, żeby na wszelki wypadek nie zapeszyć, nie osiągnąć tego sukcesu za szybko.

I wiedząc o tym, że te takie wizje sukcesu mogą być przytłaczające, na przykład tak prowadzę proces treningu mentalnego, gdzie używam często wizualizacje jako narzędzia, że na przykład nie zrobię na pierwszej sesji komuś takiej wizualizacji, że on jest prostu zwycięzcą, wszystko ma po prostu już osiągnięte, osiągnął swoje cele, może wszystko, takiej motywującej do działania. No nie. Bo ta osoba, przychodząc do mnie, ona jeszcze nie wierzy, że to wszystko jest możliwe albo boi się osiągnięcia tego wszystkiego, więc ja taką fajną wizualizację motywująca do działania zostawiam na koniec, kiedy wiem, że ta osoba jest na nią gotowa, tak? I to też usłyszałam od swoich klientek niejednokrotnie, że słuchaj gdybyś Ty mi tę wizualizację zrobiła na pierwszej sesji, to by to w ogóle nie zadziałało, ale na tej ostatniej – teraz ja już wiem, co mam robić, wierzę w siebie i po prostu bardzo Ci za nią dziękuję. Więc ja wiem, jak to działa, bardzo pomaga mi to w pracy i pomaga to moim klientkom. Pewne kroki muszą być najpierw wykonane, żeby w ogóle możliwe było takie marzenie o tym wszystkim, co gdzieś tam nas czeka w przyszłości. Więc trzeba odrobić takie zadanie domowe. 

No i oczywiście na koniec – jak sobie z tym wszystkim radzić, bo pewnie też po to słuchasz tego odcinka. No to bardzo ważna rzecz jest taka – o tym już mówiłam, bo przeplatałam te wszystkie porady w trakcie odcinka, ale podsumuję. 

Zdaj sobie sprawę, że sukces nie przyjdzie w jedną noc, czyli to nie jest tak, że dzisiaj zasypiasz, a jutro budzisz się ze stoma tysiącami obserwatorów, z milionem złotych na koncie i właśnie z paparazzi czekającymi aż podniesiesz roletę, żeby zrobić Ci zdjęcie w koszuli nocnej. No nie. Do tego sukcesu tak naprawdę się przygotujesz i do momentu, aż go osiągniesz, to już będziesz gotowa lub gotowy na niego. Teraz to Ci się może wydawać właśnie ogromne, przytłaczające, tu bym powiedziała nie dream big, tylko dream small, dream na tyle, na ile możesz w tym momencie, na ile Cię to nie przeraża. Nie jestem zwolenniczką mówienia o tym, że działaj tak, żeby Twoje marzenia Cię przerażały czy coś takiego, jest takie podobne wyrażenie ja mówię dream na tyle, na ile teraz Cię to nie przytłacza, bo się Ty boisz się swoich marzeń, boisz się swoich celów, to Ty nie będziesz działać, no kurde. Amerykańscy guru nie zawsze mają rację.

Co jeszcze? No oczywiście sprawdź i przepracuj swoje przekonania, tak? Po pierwsze zastanów się, czym jest dla Ciebie sukces. Stwórz swoją własną definicję sukcesu i sprawdź też jakie przekonania się sukcesem wiążą. Może się okazać, że te przekonania upadną, gdy tylko taką swoją definicję sukcesu spiszesz.

Więc zacznij od spisania sobie definicji sukcesu, później sprawdź, jakie przekonania masz związane z sukcesem, sukcesem finansowym, sukcesem zawodowym. I zobacz, czy ta Twoja definicja sukcesu tak naprawdę nie resetuje tych przekonań.

Co jeszcze? Sprawdź, czy jest coś pozytywnego czy jest coś dobrego, co stoi za tym strachem przed sukcesem. Bo może być tak, że daje Ci to coś dobrego, na przykład chroni przed wystawieniem się na ocenę. Także zobacz, co dobrego daje ci ten strach przed sukcesem, przed czym on Cię chroni. Może się okazać, że nic takiego nie znajdziesz. A może się okazać, że znajdziesz, i wtedy to jest taka bardzo się na blokada, którą trzeba pokonać.

No i żeby tak przeciwważyć, to jeszcze spisz sobie, jaki negatywny wpływ ma na Ciebie ten strach przed sukcesem. I być może, gdy zobaczysz właśnie tak naprawdę, ile tracisz przez to, to Ci to pomoże z tym strachem walczyć. No i oczywiście osiągać sukcesy, ale takie, jakie Ty chcesz.

Okazuje się, że nie tylko porażka, ale i sukces może być straszny. Jestem ciekawa, co straszniejsze dla Ciebie. Notatki i transkrypcję do tego odcinka znajdziesz pod emiliawojciechowska.com/21. Jeśli chcesz mi podziękować za moją pracę, postaw mi kawę, znajdziesz tam specjalne zielony link. Do usłyszenia w kolejnym, ostatnim już odcinku w tym roku!

Spodobało się? Pomogłam Ci?
Postaw mi kawę, bym mogła tworzyć więcej treści! :)
Wypiję za Twoje zdrowie :)