Dzisiejszy świat pędzi, a my razem z nim, wmawiając sobie, że tak właśnie trzeba, a odpoczynek jest dla słabych. Posłuchaj mojej dzisiejszej rozmowy, by przekonać się, jak bardzo się mylimy.

Moja dzisiejsza gościni, Mava Targosz, jest reżyserką filmową, matką, która od kilku lat uczy łatwego odpoczynku. Jest nauczycielką jogi nidry – jogi, którą praktykuje się na leżąco, pod kocem i można nawet przy niej zasnąć.
Mava udowadnia, że każdy potrafi odpoczywać i że jest to proste. Marzy o rewolucji odpoczynku, bo wtedy nasz świat stanie się lepszy. Serdecznie zapraszam do wysłuchania naszej wspaniałej, uspokajający rozmowy.


Notatki do odcinka


Spodobało się? Pomogłam Ci?
Postaw mi kawę, bym mogła tworzyć więcej treści! 🙂
Wypiję za Twoje zdrowie 🙂


Transkrypcja – podcast do czytania

Cześć, z tej strony Emilia Wojciechowska. Jestem trenerką mentalną biznesów online i prowadzę dla Ciebie podcast “Niezarobiona jestem”, w którym uczę, jak osiągać więcej, stresując się mniej.

Odcinek 34: Rewolucja odpoczynku. Rozmowa z Mavą Targosz. Dzisiejszy świat pędzi, a my razem z nim, wmawiając sobie, że tak właśnie trzeba, a odpoczynek jest dla słabych. Posłuchaj mojej dzisiejszej rozmowy, by przekonać się, jak bardzo się mylimy.

Moja dzisiejsza gościni, Mava Targosz, jest reżyserką filmową, matką, która od kilku lat uczy łatwego odpoczynku. Jest nauczycielką jogi nidry – jogi, którą praktykuje się na leżąco, pod kocem i można nawet przy niej zasnąć. Mava udowadnia, że każdy potrafi odpoczywać i że jest to proste. Marzy o rewolucji odpoczynku, bo wtedy nasz świat stanie się lepszy. Serdecznie zapraszam do wysłuchania naszej wspaniałej, uspokajający rozmowy.

EW: Cześć Mava, bardzo się cieszę, że możemy w końcu porozmawiać. Dziękuję za przyjęcie zaproszenia do mojego podkastu.

MT: Jest mi bardzo, bardzo miło, bo śledzę, czytam i kibicuję!

EW: I wzajemnie [śmiech] Mava, jak wiesz, na początku każdego odcinka zapraszam moich słuchaczy do takiej krótkiej chwili relaksu, skupienia i powrotu do siebie. I chciałabym poprosić Cię, żebyś Ty teraz dla nas coś takiego poprowadziła.

MT: Bardzo chętnie. Ja pomyślałam sobie o tym, żeby zrobić to trochę spójnie z jogą nidrą, ideą, której uczę, więc chcę Was zaprosić do tego, że jeśli możecie, jeśli jest taka okazja, jeśli nie prowadzić samochodu albo nie czujecie się małym dzieckiem, to żebyście zamknęli oczy.

I żebyście z takim powolnym wydechem, spokojnym, zobaczyli, czy możecie trochę puścić ciało. Żeby ono się tak rozlało, rozluźniło. Z wydechem, czy ono może puścić troszeczkę, bez jakichś wielkich oczekiwań, ale takie wrażenie takiego rozlania się. I sprawdź teraz, czy możesz poczuć swoją prawą dłoń. Jak się czuje Twoja prawa dłoń? Czy czujesz ją na zewnątrz, czy czujesz ją na zewnątrz, czy czegoś dotyka. A właśnie, jeśli prowadzisz auto, to może poczuj jak dotykasz kierownicy albo drążka skrzyni biegów. Czego ona dotyka? Czy ona dotyka siebie? Teraz spróbuj poczuć palec, na przykład kciuk prawy. Co kciuk prawy czuje? Palec wskazujący, środkowy i po kolei wszystkie palce do najmniejszego. Spróbuj teraz poczuć całą prawą rękę sobie. I przejść do lewej ręki, do lewej dłoni. Lewa dłoń teraz, czego dotyka? Jak się czuje? Czy jest ciepła i zimna? Czy dotyka siebie? Czy dotyka czegoś innego? Wewnątrz i na zewnątrz dłoni. I tak samo zaczynając od kciuka spróbuj poczuć kolejne palce. Może któryś palec jest łatwiej poczuć, może któryś palec trudniej poczuć.

Wszystko jest właściwe. Po prostu zauważ. A potem spróbuj poczuć całą lewą rękę aż do ramienia. I teraz sprawdź jak się czują Twoje plecy. Może się o coś opierasz? Jaki nacisk wywiera coś na Twoje plecy? Czy to jest wygodne? Czy może gdzieś coś uwiera? Jak się czują plecy? Co one czują? Z czym się stykają. Może ubranie? Czy tylko stoisz i po prostu czujesz na sobie ubranie? Jak to ubranie wtedy dotyka twojej skóry. Teraz możesz to sprawdzić. Jak się czuje brzuch? Czy brzuch coś na przykład uciska. Czy brzuch jest pełny czy pusty. Jak się czuje? Czy możesz z wydechem brzuch puścić, jeśli on jest spięty. Może on się schował? Czy on może po prostu puścić napięcie? I być bardziej, bardziej wolny. I teraz. Zapraszam Cię, żeby z powolnym tempem rozlać to puszczenie na całe ciało. Co jeszcze może może puścić w ciele? Napięcie, które jest, które zbieramy cały czas jest w pełni naturalne. Czy możemy je pożegnać? I tak biorąc powolny wdech i wydech, możesz sobie zajrzeć do różnych części swojego ciała. Spróbuj poczuć całe ciało, gdzie się jeszcze schowało jakieś napięcie? I zobacz, czy jest możliwe w tym momencie, żeby troszeczkę je puścić. Może tak. A może nie. I to też jest ok. Już samo zauważenie robi robotę. I możesz teraz wziąć głęboki oddech i głęboki wydech. Może z jakimś westchnięciem. Może coś zauważyłaś? Zauważyłeś coś? Co Ci zrobiło różnicę? Może poczułeś ulgę? Poczułaś ulgę? I otwórz sobie powoli oczy.

EW: Cudownie.

MT: Ja to lubię takie lądowania, bo wracamy wtedy do siebie z tego świata zewnętrznego. Nie wiem, nawet jeśli ktoś stał na poczcie w kolejce i udało mu się nawet bez zamkniętych oczu to zrobić, to jak podejdzie do okienka to będzie bardziej w sobie niż w tym co na zewnątrz.

EW: Tak, super. Pięknie Ci dziękuję Mava. Piękny wstęp do tego, o czym sobie porozmawiamy, bo oczywiście będzie o jodze nidrze, ale przede wszystkim rozmawiamy o odpoczynku. Do jogi na pewno wrócimy i to był taki przedsmak tego, co Mava dla nas wspaniałego wszystkich ma. Mava, rozmawiamy o odpoczynku. To temat mi bardzo bliski, ukochany. Ja kocham odpoczywać w różnych formach, w różnych miejscach, ale widzę właśnie, że to jest trudne. I mało tego, w ogóle w dzisiejszych czasach ten odpoczynek jest bagatelizowany. W ogóle niektórzy to mają takie powiedzenie, że odpocznę albo wyśpię się po śmierci, a teraz to jest czas na działanie, na korzystanie z życia. Więc jak to jest? Dlaczego właśnie w dzisiejszych czasach tak podchodzimy do tego odpoczynku? No i właśnie dlaczego się chwalimy przepracowanie? Albo niektórzy się chwalą właśnie tym, że nie śpią? Jak to jest?

MT: Wiesz co, ja myślę, że daliśmy się po prostu zrobić na szaro. Że uwierzyliśmy w to, że kultura zapierdzielu to jest największe szczęście, które może nas spotkać, bo my wtedy jesteśmy ważni, jesteśmy zapracowani, mamy sukcesy, super sobie radzimy. Czyli uwierzyliśmy trochę w to, że ta odwrotność jest prawdą. Gonimy sobie troszkę jak te chomiki w tych trybikach, tak naprawdę nie wiedząc dokąd pędzimy, bo nie odpoczywamy.

To jest też to wychowanie w trybie muszę teraz, szybko! No niestety, to jest to co wsadzamy naszym dzieciom dalej. Bardzo, bardzo to przekazujemy dalej. To wymaga od nas naprawdę zatrzymania i takiego wglądu. Dokąd ja pędzę i dokąd ja każę pędzić też mojemu dziecku? I pomyślenia, sprawdzenia, czy to na pewno jest ten kierunek. Ale ponieważ cała kultura uczy, że tak, tak, szybciej, mocniej, to też po prostu zostaliśmy tak ukształtowani. To nie jest nasza wina, że teraz coś z nami jest nie tak, my schrzaniliśmy. Nie! My tak naprawdę potrzebujemy zrobić tę rewolucję, która mi się marzy, czyli powiedzieć: A ja chcę odpocząć, a ja już nie mam siły. A ja już nie dociągnę.

No i ja myślę, że jak zaczniemy mówić głośno, że ja już nie daję rady i jest bardzo ciężko, to wtedy się okaże, że wszyscy wokół powiedzą: Ojej, mi też, ja też już nie daję rady. Bo jak sobie myślę teraz o naszym społeczeństwie, takim społeczeństwie zachodnim, to ja widzę nas widzę jako taką grupę ludzi, gdzie wszyscy po prostu na tym zacisku ciągną ponad siły, ponad normę i nikt nie powie pierwszy: a ja już nie mogę i już nie daję rady. Po prostu chce mi się płakać jak rano mi dzwoni budzik. Więc może zacznijmy to mówić! Może zacznijmy mówić: nie mam już siły, nie dam rady więcej. Jestem naprawdę wykończona, wykończony, jak naładuję akumulatory, to pojadę dalej.

I to jest też o tym, żeby zauważyć swoje potrzeby. One są cholernie ważne i jak ja nie będę dbać o siebie, to ja nie spełniam moich potrzeb, tylko potrzeby mojego biznesu, mojego szefa, mojej rodziny, moich przyjaciół, oczekiwań, kultury, wszystkiego wokół. Ale tam jest najmniej mnie.

EW: Smutne to jest. Powiedziałaś o tym, że potrzeba tej pierwszej osoby, która powie, że nie daje rady i potem się odezwą kolejne, że ja też, ja też. Ale tak sobie myślę, że ta osoba, która by chciała powiedzieć, że nie da rady, często się boi, że zostanie oceniona jako słaba, nie nadająca się do czegoś.

MT: Leniwa.

EW: Leniwa! Tak, boimy się takiego ostracyzmu społecznego w związku z czymś tak naturalnym, jak odpoczynek.

MT: Tak. No i to jest to ciśnienie, które sami sobie tam wiesz, tworzymy i podsycamy, nie? No ale chyba nie ma innego sposobu niż powiedzieć: a ja odpoczywam. A ja odpoczywam, bo wiem, że dojadę dalej. Bo to trochę jest tak, że my traktujemy się jak nadludzi, nadstworzenia, nadzwierzęta. Wiemy, że psa, kota, krowę musimy nakarmić, wybiegać, zadbać, i on się musi wyspać. To jest dla nas oczywiste. Wiemy też o tym, że telefon komórkowy, którym pracujemy, musimy regularnie naładować i bardzo to dbamy. Jak wyjdziemy bez ładowarki? “Ojej, już nie gadajmy, bo nie mam ładowarki!”.

Wiemy o tym, że jeśli chcemy dojechać z Krakowa nad morze, to musimy zatankować po prostu nasz samochód. Przy żadnym magicznym zaklęciu, przy pustym baku nie pojedzie. Natomiast mamy takie oczekiwania wobec siebie, że jak się tak ściśniemy, to na pewno dojedziemy na pustym baku. Może raz albo dwa dojedziemy. Ale po pierwsze to nie jest ta droga, którą sobie wyznaczyliśmy, bo będziemy jechać po strasznych wertepach.

To będzie bardzo bolesne. Po drugie dojedziemy dużo bliżej, nie tam, gdzie byśmy chcieli. Po trzecie, koszt tego będzie straszny, bo to auto będzie do naprawy wkrótce i to będzie bardzo kosztowna naprawa! A więc oczekujemy od siebie dużo więcej, niż jesteśmy w stanie sobie dać, w imię prestiżu, tego, że inni powiedzą: O, dałaś radę! W imię czego? Bo jest sprawdzone, że jeśli ja odpocznę, to ja zrobię więcej. Więc to nie jest o tym, że ja nie odpoczywam, bo muszę dowieźć projekt.
To nie jest o tym. To nam się tylko tak wydaje, że my dowieziemy projekt, jak nie będziemy odpoczywać, bo uwierzyliśmy w tę bajkę, że ciśnięcie jest fajne. A prawda jest taka, że jeśli odpocznę, to ja dowiozę projekt, może w tym samym czasie, może ciutkę szybciej, może ciutkę wolniej, ale on będzie jakościowy i będę z niego zadowolona. Bo robiąc go będę cały czas w kontakcie ze sobą i będę myślała, czy to co teraz robię jest ważne albo może chcę to zmienić?

Może wydawało mi się, że tak, ale może troszeczkę inaczej, że zostaję w kontakcie ze sobą i robię to dla siebie, a nie jak taki mleczarz, który pcha te butelki z mlekiem, tak jak kiedy się rozwoziło, nawet nie patrzy gdzie, a ten blok już jest dawno zburzony, a on pcha ten wózek z mlekiem. Więc gorąco, gorąco, cały czas w mojej działalności, MISJI, namawiam do tego, żeby się zatrzymać, żeby sprawdzić dokąd ja pędzę?

EW: Zostawiam tak chwilę przerwy, żeby to wybrzmiało. Zresztą mam cały odcinek poświęcony pytaniu: Gdzie tak pędzisz? Odcinek 2. I miałam w głowie taką scenę, jak mówiłaś o tym samochodzie na pustym baku (tym prawdziwym, nie metaforycznym). Wyobraźmy sobie: jedziemy z tego Krakowa nad morze. Jesteśmy już w okolicach Bydgoszczy. Benzyna, paliwo się kończy, a my wysiadamy i: Dasz radę! Dociągniesz do tego Gdańska!

Obie: [śmiech]

MT: Wszyscy od Ciebie tego oczekują! Dajesz! Nie łam się! Musisz być twardy!

EW: MOTYWACJA!!!!

MT: Tak, tak. Jesteśmy dla siebie najostrzejszy i najbardziej surowi. I mamy wobec siebie bardziej najwyższe oczekiwania.

EW: Tak, właśnie często osoby, które do mnie przychodzą albo poszukują w ogóle gdzieś w internecie jakichś materiałów, szukają tego, jak być skuteczniejszym, jak być szybszym, jak być lepszym. Właśnie szukają tego w motywacji, w jakiejś wyższej produktywności, a czasami odpowiedzią – no nie zawsze, np. ktoś może po prostu nie ma narzędzi do tego, żeby się zorganizować, ale często odpowiedzią jest odpoczynek. Tak jak mówisz, są badania na to, które pokazują, że odpoczynek zwiększa produktywność, zwiększa jakość naszej pracy. Czasami pomimo tych dowodów, wciąż uważamy, właśnie dlatego, że jesteśmy tak zaprogramowani, że nie, że jednak trzeba dociągnąć, ciągać na tym pustym baku bo będzie to lepsze, ale myślę, że bardziej nagradzające, satysfakcjonujące też.

MT: No niestety, ja często mówię, że na skróty nie zawsze jest szybciej, że można tam przy tych skrótach naprawdę nadrobić drogi i że to zatrzymanie przyspiesza, po prostu, zwyczajnie przyspiesza. Ja wiem, że to jest wbrew logice dzisiejszych czasów. Ale obiecałam sobie, że będę to odczarowywać, tak samo jak będę odczarowywać to, że dużo osób mówi, że nie umie odpoczywać. I ja dlatego mówię o tym dużo, że odpoczynek może być super krótki i efektywny, bo nidra ma takie właściwości. Myślę, że też bardzo ważne jest to, że mylimy odpoczynek z rozrywką.

Czyli na przykład za odpoczynek uważamy wieczorne wino przy Netfliksie albo spotkanie z przyjaciółmi, albo wypad do SPA. Dla mnie to nie jest odpoczynek. Dla mnie to jest rozrywka albo zadbanie o moje ciało. Być może jak będę w SPA, to chwilę odpocznę, ale to nie jest o samym SPA, tylko o tym, co ja zrobię w międzyczasie. Bo ja odpoczynek rozumiem jako zatrzymanie się całkowite, również w głowie, a może przede wszystkim w głowie. I spotkanie się ze sobą, ze swoim oddechem.

Takie pauza, pauza na to wszystko, co się toczy. Tego nie zrobię przy Netfliksie, bo przy Netfliksie to moja głowa: blblblblb, gdzie on poszedł? Z kim on będzie rozmawiał, kogo spotka, ooo, czyli on już tu, oo rany!! Tego nie zrobię przy winie, bo po prostu przy winie się odcinam. Tego nie zrobię na spotkaniu z przyjaciółmi, którzy mogą być najcudowniejsi, najbardziej wspierający i kochani. Ale wtedy jestem znowu dalej, moja głowa działa, bo jest w rozmowie, w spotkaniu. Tego nie zrobię też na spacerze, jak idę z dzieckiem, partnerem, przyjacielem, bo ciągle jestem też w relacji, w kontakcie. To mogę zrobić na spacerze, jak pójdę sama i z założeniem, że po prostu jestem sama ze sobą i się wyciszam. To mogę zrobić właśnie odpoczywając, licząc oddechy, robiąc nidrę, medytując w jakikolwiek inny sposób. Wyciszam siebie, odłączając tak jakby.

Trochę to jest o tym, żeby wyciągnąć wtyczkę, że jesteśmy podłączeni do życia tą wtyczką i nawet jak wstawiam pranie, to tam z tyłu toczą się miliony myśli: co jeszcze, kiedy gdzie zadzwonić? A zapomniałam, a jeszcze to, jeszcze to. Więc to chodzi o wyciągnięcie tej wtyczki. Jak wyciągnę wtyczkę, to to jest odpoczynek. Dlatego ten odpoczynek my trochę mylimy i mówimy: nie umiem odpoczywać. Poza tym to tak dużo czasu zajmuje. Nie! Wystarczy 8, 10, 15 minut. Zaczniesz robić to regularnie i zobaczysz jakie nieprawdopodobne efekty będziesz mieć. Że to nie jest prawda, że musisz to robić od razu, codziennie i to jest pół godziny, godzina ciężkiej pracy nad medytacją. Nie, bo w nidrze nawet jeśli zaśniesz, to to się wydarzy.

Dlatego ja uważam, że nidra jest genialnym patentem na nasze czasy, kiedy nam jest trudno się zatrzymać, bo po prostu pędzimy szaleńczo na nartach na krechę z góry i nie patrząc na nic. A nidra mówi: ok, biorę cię, na tych nartach, jak jedziesz na krechę na dół, okay, tylko połóż się, zamknij i oczy i na chwilkę mnie posłuchaj. I to jest cudne, że my nie musimy dużo wnieść. A tak naprawdę oczekiwanie jest takie, że my nic nie wniesiemy, że pozwolimy tylko, żeby nidra się wydarzyła, że my nie musimy nic robić, nie musimy w to wkładać wysiłku, starania, niczego.

Po prostu połóż się, przykryj się kocem, zamknij oczy i pozwól, żeby się potoczyło. To jest ok. I jak wstajesz potem po nidrze, to być może na początku jeszcze tego nie czujesz tak świadomie, ale to trochę działa jak odkładanie w banku na bardzo dobry procent. Czyli po jakimś czasie okazuje się, że moje zasoby są, kurczę, dużo większe. Że jeśli np. jest taka osoba, która mnie odpala i zawsze mam z nią problem, a np. pracuję z nią, współpracuję i nie mam jak się pozbyć tej relacji, to reaktywność jest natychmiastowa i tam w ogóle dzieją się straszne rzeczy. I raptem odpoczynek z nidrą rozpycha nam troszkę czas między bodźcem a reakcją. I jak ta osoba, która nas odpala, coś znowu robi takiego, że normalnie wiemy, że, byśmy się odpalili, to nagle zauważamy, że mamy taki moment: aha, czyli ja mogę teraz to, ale mogę też to. To co ja wybieram? I to jest piękny moment, który mnóstwo osób, które praktykują wypoczynek z nidrą ma.

Bo to jest ten moment, kiedy ja zaczynam panować nad moim życiem. Nie jestem już tą piłeczką ping ponga, która rozpędzona odbija się od ścian i już nawet nie wie, od których. Tylko ja jestem tą piłeczką, która mówi: o, ale ja chcę teraz od tej ściany się odbić, bo to jest dla mnie teraz najlepsze. Ja nie mówię, że my będziemy krainą miodem płynącą i po prostu ze wszystkimi będziemy na uśmiechu, bo być może ten uśmiech nie będzie właściwy w tym momencie. To jest to szukanie. Ja mówię o tym, że my decydujemy co my wybieramy i to jest potęga. To jest ten moment, jak się np. prowadzi biznes. To jest ten moment, kiedy ja nie jestem na czyjejś gumce, tylko jestem na swojej gumce. To ja decyduję, co ja teraz chcę i co ja wybieram. A umówmy się, że tego czasu jest mało, więc fajnie jest wybrać.

EW: Właśnie! Mówiłaś 8, 10, 15 minut. Ja w ogóle czasem mówię, że jeden głęboki oddech, taki świadomy, to już jest odpoczynek. Natomiast często słyszę od klientek, że ona odpoczywa dopiero wtedy, kiedy pojadą na te dwutygodniowe wakacje gdzieś, że dopiero wtedy to jest odpoczynek. Czyli mamy takie przekonanie na temat tego, jak odpoczynek powinien wyglądać. On musi wyglądać w konkretny sposób, żeby w ogóle miał sens. Jak ty to widzisz?

MT: Tak, tak. I musimy za niego zapłacić mnóstwo kasy. Musimy tam zrobić mnóstwo zdjęć, że odpoczywamy.

EW: Tak! [śmiech]

MT: Tak. Ja miałam ten temat bardzo mocno na tapecie, ponieważ mam taki program roczny już dla osób, które praktykują nidrę. To jest bardzo głęboki i bardzo transformujący program. Zapraszam do niego w maju, zazwyczaj, czasami w czerwcu. I często słyszę: ooo, ja bym dołączyła, ale zaraz jadę na wakacje. Tak jakby się to wykluczało w jakiś sposób. Natomiast bardzo ciekawe jest to, że ten, kto wejdzie w niego, wraca po wakacjach i dostaję potem listy. Przepiękne, bo to są listy mniej więcej takiej treści: jeszcze nigdy tak nie odpoczęłam na wakacjach. To dopiero był odpoczynek. Pamiętam list od jednej z uczestniczek, która powiedziała: Słuchaj, byłam pod namiotem nad polskim morzem. Była słaba pogoda, mam czworo dzieci, był sajgon, a ja taaak odpoczęłam.

Odpoczynek to nie jest o miejscu. Odpoczynek nie jest o tym, co było w katalogu obiecane. Tylko odpoczynek jest o tym, co ja zrobię. Ja mogę odpocząć na środku Marszałkowskiej, jeśli podejmę taką decyzję. Mnie to też łączy się z tym, że ja 5 lat spędziłam w Tajlandii na małej wyspie i często słyszałam: No tak, ale w Tajlandii to jest łatwo odpoczywać, a tutaj to już nie jest tak łatwo. I to jest wielkie złudzenie. Na malutkiej wyspie w rajskim otoczeniu można być równie zajechanym, równie zmęczonym. I widziałam tam to absolutnie nie raz i również sama tego doświadczyłam, że jestem w stanie to tam zrobić, jeśli się zagalopuję. Ale odpocząć można naprawdę wszędzie i to tylko od nas zależy, czy damy sobie te kilka minut albo właśnie tak jak mówisz, nawet ten jeden oddech.

Jeśli jest super ciężko, jadę windą ze spotkania na spotkanie, to w tej windzie robię sobie ten oddech albo dwa i myślę sobie: jestem przy sobie, mam prawo, co ja teraz chcę? Gdzie jestem? Jak jest, jak się czuję? Gdzie są moje nogi, na czym one stoją? Czy ja tu jestem w ogóle? No więc ja właśnie znalazłam nidrę w Tajlandii, jak się okazało, że miejsce za nas nie odpocznie. Ani okoliczności i może być szum morza, cudowny piasek, palmy, ale to za nas nie odpocznie, nic za nas nie odpocznie. To jest nasza decyzja, nasz wybór i to możemy zrobić tylko i wyłącznie świadomie.

EW: Słuchajcie i zapisujcie i się uczcie. Można być zabieganym, zmęczonym w Tajlandii, a można też odpocząć w windzie w warszawskim wieżowcu. No właśnie, w jaki sposób odkryłaś nidrę?

MT: Słuchaj, ja odkryłam nidrę w sposób klasyczny, czyli ja się po prostu zajechałam. Ponieważ moim pierwszym, ukochanym zawodem jest reżyseria filmowa. Ja uwielbiam mój zawód i robiłam mnóstwo projektów. One były fajne, miałam cudowną ekipę. Projekt nakładał się na projekt, życie się toczyło. To jest dużo, dużo funu, dużo adrenaliny, dużo radości. Jeszcze do tego ekipa współpracowała, była cudowna i myśmy się traktowali jak rodzina i spotykaliśmy się co chwilę na planie. Więc to było bardzo karmiące i cudownie wprowadzające… W stan absolutnego wyczerpania. Pamiętam, że na jednym z planów, zdjęcia były wtedy w Hiszpanii, ja dojechałam, wysiadłam z samolotu. Moja przyjaciółka, która robiła kostiumy, spojrzała na mnie i powiedziała: A Ty żyjesz? A ja: tak tak tak tak tak, wszystko jest okej, wszystko okej. Ja tylko wiesz co? Muszę się zdrzemnąć na chwileczkę. A ona na to: Ale ty nie śpisz w dzień, A ja: no tak, ale tak czuję, że ja dzisiaj to muszę się troszeczkę zdrzemnąć. I ja zaczęłam na tym wyjeździe wykorzystywać wszelkie przerwy, przystawki tak zwane, na planie filmowym, gdzie ja mówiłam: dobra, to wrócimy za 3 minutki. I szłam i się kładłam.

I wtedy pomyślałam sobie, gdy wieczorem wróciłam do hotelu, co ja robię? Do jakiego stanu ja się doprowadziłam? I stamtąd właśnie poleciałam już do Tajlandii. Bo tam już była moja rodzina. I przyleciałam i pomyślałam sobie: ja muszę coś zrobić, żeby tak się nie wykańczać. Bo gdy moja praca jest moją pasją, sprawia mi ogromnie dużo radości i satysfakcji, to bardzo łatwo jest wjechać na tych sankach w zaspę i nawet nie zauważyć. Wyczerpanie mnie prowadziło przez różne zakamarki i próbowałam różnych rzeczy. I tak naprawdę moment odkrycia nidry był moim totalnym momentem AHA! Ponieważ ja byłam akurat tą osobą, która wstała po pierwszej 15-minutowej nidrze i pomyślała sobie: Wow! Ja jestem dzisiaj, w tym momencie, po 15 minutach, gdzie indziej. Co to było w ogóle? Zaczęłam czytać bardzo szybko. Oczywiście mój umysł powiedział: chyba jesteś naiwna, że 15 minut robi robotę. Hello, wróć się na ziemię! Więc ja zaczęłam wertować i różnych nauczycieli, i mnóstwo badań naukowych. Ja po prostu musiałam mieć dowód na to, że to nie jest ściema, że ja się nie dam zrobić na szaro.

No i okazało się, że to jest doskonale przebadane, że są różne szkoły i że to po prostu działa. I praktykując ja bardzo wyraźnie czułam, że zbieram te zasoby, że zbieram, że zbieram i że na przykład jak dzwonią do mnie z projektem, który musiałby się nałożyć na trzy inne, ja bym musiała wtedy jeszcze siebie zmultiplikować, ale na pewno bym dała radę, to mam takie: nie, przepraszam, nie. I te decyzje, te historie zaczęły mi pokazywać, że po pierwsze ja nic nie tracę, ja nie mam poczucia, że coś mnie omija, ja żyję lepiej. Wróciłam do mojej rodziny jako pełnoprawny członek. Jestem z moimi dziećmi, jestem z moim mężem i to jest przytomne, i jestem ze sobą. I odkryłam od nowa moje życie prywatne i zawodowe. I to była ogromna zmiana. Wiesz, to była ogromna zmiana i tak naprawdę ona się cały czas toczy, bo to nie jest też tak, że możemy wyjść z takiego koła obłędu, które się toczy, raz na zawsze. Ja myślę, że to jest o przytomności.

Mnie się też zdarza zajechać jeszcze cały czas, natomiast to jest inny poziom zajechania. Te światła ostrzegawcze włączają się tysiąc razy wcześniej i jest tam ty, ty, ty, ej! Chyba za dużo! Teraz jestem po takim bardzo trudnym okresie, bo zmieniałam właśnie kontynent i budowałam sobie tutaj w Warszawie życie od nowa po 5 latach, więc miałam dużo okazji do tego, żeby zajechać to. I wtedy przychodziła ta myśl: Potrzebuję natychmiast nidry! W środku dnia. Okej, dobra, bardzo, bardzo potrzebuję, bo już mi się taki kołowrotek zrobił w głowie, że już nie wiem, za co się złapać. Czy za te pudła, czy za nie wiem, znaleźć szkołę dla dziecka? Co ja mam zrobić? I to był wtedy zawsze stop, że ok, powoli, wszystko zdążę. Po kolei, powolutku. A teraz wezmę sobie kartkę i sobie napiszę, co ja dzisiaj jeszcze zrobię. I nie zrobię więcej, bo to nic nie da. Więc to jest dla mnie absolutna odpowiedź na te dzisiejsze czasy, na ten kołowrotek, żeby się zatrzymać, bo ta pauza jest nam bardzo, bardzo potrzebna.

EW: Ja mam taki luksus, że ja widzę Mavę, teraz gdy z nią rozmawiam, i widzę tę błogość na jej twarzy i szeroki uśmiech, gdy opowiada o tych pozytywnych skutkach praktykowania nidry. Ale jestem pewna, że Wy to też słyszycie, że to słychać w głosie! (śmiech)

MT: Ale wiesz, że to jest też jeden ze skutków ubocznych. Że nawet jak jest mi smutno, trudno, bo absolutnie jestem tylko najzwyczajniejszym człowiekiem, to po chwili właśnie, jak wrócę do regularnego odpoczynku – a są takie dni, że ja odpoczywam dwa razy dziennie, jak jest mi bardzo trudno, bo przechodzę przez trudny okres i po prostu uważam, że powinnam się wspierać. I za którymś razem jest tak, że wstaję i myślę sobie: wow, jest dobrze! Jest ciężko, ale to wszystko idzie do przodu. Ja tego nie oddam nigdy.

Obie: [śmiech]

MT: Ja nigdy tego nie oddam. Też zawsze mówię osobom, które dołączają do moich programów, że moim celem nie jest pokazanie Ci, że jak masz nagranie, to możesz odpocząć. Moim celem jest pokazanie Ci, że Ty masz te zasoby w sobie, bo jak zaczniesz długo praktykować z nidrą, to tę nidrę możesz sobie odtworzyć potem w głowie. Tak samo jak mam taki program o wspieraniu odporności i moim celem nie jest to, żebyś Ty słuchała tych nidr i wspierała odporność, ale żebyś zrozumiała i nauczyła się, że tak proste działanie może wzmocnić Twoją odporność. I nawet jak wylądujesz w pewnym momencie na Księżycu i nie będziesz mieć tych nagrań, to i tak będziesz umiała to zrobić. Wierzę, że nidra jest naprawdę prostą praktyką, ale i niezwykle skuteczną. I my ją mamy w sobie. To, że ja mam tu nagranie, a Ty słuchasz, to chodzi tylko o to, że my nie jesteśmy na bieżąco ze sobą i po prostu potrzebujemy zaaplikować sobie systemy, ale my to potem możemy robić sami. To jest proste. My to mamy w sobie. Tylko musimy sobie przypomnieć.

EW: To powiedz o tym, jak nidra może nam pomóc w budowaniu odporności. To jest bardzo ciekawy temat.

MT: Dla wielu osób to się w ogóle wyklucza i mówią, że jak? Że odpoczynek, odporność? No nie, bez jaj. Ale jak zajrzymy troszeczkę głębiej, jak zajrzymy w to, że na przykład sen wzmacnia odporność, to zaczynają się te kropeczki troszkę łączyć. Czyli nidra jest taką praktyką, która pozwala naszemu ciału i głowie zatrzymać się, odpocząć. Czyli to jest to “wyłączanie silników w samolocie”. Siadam, i wtedy zaczyna się dziać w środku to, na co zazwyczaj po prostu nie ma czasu, czyli to co w czasie snu się dzieje. Te systemy tam się update’ują, oczyszczają i inne rzeczy. Dodatkowo stworzyłam taki program, który jeszcze jest naszpikowany elementami właśnie, bo w nidrze mamy takie elementy, które mogą nam wzmocnić każdy temat. Tak naprawdę nie ma tematu, z którym nidra by sobie nie poradziła, bo ona wchodzi głęboko. I kluczem do tego jest to, że w czasie niry zwalniają nasze fale mózgowe. Czyli wyłącza nam się ten właśnie krytyk, który u mnie się odezwał po praktyce za pierwszym razem, który mówi: chyba żartujesz. Odporność, leżąc pod kocem i śpiąc? Heloł! On się wyłącza.

Jemu po prostu dziękujemy. Jak fale zwalniają, to on idzie na urlop i wtedy my możemy przyjąć do siebie, że my to jesteśmy w stanie zrobić, że już to się wydarza i że nasze ciało jest super mądre. I tak naprawdę to my przestajemy mu przeszkadzać. To nie są jakieś cuda niesamowite. Jest to zbadane absolutnie, że ta wydajność i skuteczność wzmacniającej odporność jest naprawdę wysoka. Jedyne co potrzebujemy, to po prostu się położyć i dać sobie ten czas. Ja dlatego zawsze daję też krótkie nidry, bo wiem, że nasze życie szybko się toczy, i nidry długie dla tych, którzy już poczują, że te krótkie coś im dały i znjadą w dobie taką przestrzeń i powiedzą sobie: ok, 15-20 minut, mam ten czas. Położę się na długą (bo długa to jest ta 15-20 minut). Efekt jest taki, że – oczywiście zależy z jakiego punktu startujemy, bo u jednego to może być tak, że przestanie chorować albo przestanie tak często chorować, a u drugiego może zacząć się od tego, że będzie chorować krócej i bardzo lekko przechodzić choroby, a dopiero następnym krokiem będzie to, że tych chorób będzie mniej.

To nie jest pastylka, to nie jest przycisk, który włączamy i on działa natychmiast. Ostatnio właśnie miałam rozmowę z jedną z uczestniczek. Ona mówi: wiesz, zachorowało mi dziecko, a jesteśmy w programie. Mówię: ok, a jak często choruje? – No rzadziej. – Ok, to już jest coś. A jak przychodzi te choroby? – Ojej, rzeczywiście, teraz jak mi powiedziałaś, to zauważyłam, że zawsze były 3 tygodnie, a teraz 5 dni tylko. – Ok. To co, chcesz kontynuować? A ona mówi: No chcę!

Bo czasami nawet oczekujemy, jesteśmy nauczeni w tym dzisiejszym świecie, że wszystkie efekty mają być natychmiast i mają być spektakularne. Ale z różnych poziomów startujemy. Jeśli jestem osobą, która choruje często, mocno, to po prostu kroczek. Kroczek po kroczku i wyjdę na prostą. To jest proces, dzięki któremu łącząc odpoczynek ze wspieraniem odporności, robię sobie też inne roboty. Robię sobie rozpychanie tego czasu między akcją a reakcją. Ładuję sobie też inne akumulatory, ale pracuję nad odpornością. I to jest piękny proces, bo też dziewczyny, które mają dzieciaki w przedszkolu, piszą właśnie, że “Jaaa, cały semestr pochodził do przedszkola!”. To myślę sobie: o mamo, warto! Tym bardziej, że akurat ten program jest taki, że działa też dla naszych dzieci, ale nie angażuje dzieci, w sensie że nie musimy kłaść dzieci na nidrę i mówić: teraz musisz leżeć pod kocem i się nie ruszać. Ponieważ to jest nasza robota jednak, jego rodziców.

EW: Tak a’propos tego leżenia pod kocem. Tak jak mówisz: nasze ciało jest mądre. I na przykład jest infekcja, zsyła nam gorączkę i ta gorączka nam mówi: połóż się, ja teraz walczę z drobnoustrojami i potrzebuję, żebyś ty nic nie robił. Tymczasem my: tableteczka, zbijamy gorączkę i lecimy do pracy.

MT: I jazda. Tak jest. Biję się w piersi. Ostatnio zamieściłam takie case study mojego chorowania po przyjeździe do Polski, bo to dla mojego organizmu był duży szok, bo po 5 latach przyjechałam do grudniowej Warszawy. To było wyzwanie i też taka przeprowadzka to jest jednak dużo, dużo stresu. I pierwsza choroba, pierwsza infekcja, trwała trzy dni, grzecznie przeleżałam w łóżku. No jak ale druga infekcja się pojawiła, to miałam tak, że “nie, nie, nie mam urodziny córki, są święta. Ja muszę to szybciutko wszystko ogarnąć, bo przecież nie mogę nie być na urodzinach mojego dziecka”. I wstałam. No, w związku z czym trwało to kilka dni dłużej, ale to absolutnie na moje życzenie. To jest też taka lekcja, że ten organizm, on naprawdę chce nam pomóc. On jest gotowy, tylko my musimy przestać mu przeszkadzać. I teraz mam tak, że jak np. przyjaciółki moich córek w szkole mają infekcje, to ja się kładę na nidrę na odporność dlatego, że wiem, że wolę to teraz niż poczekać aż one to przyniosą do domu w domu.

I tak sobie jakoś toczymy to. Według mnie nie ma prostszego rozwiązania na różne nasze bolączki. Przy czym chcę zastrzec, że nie jestem zwolenniczką tego, że to rozwiąże wszystkie nasze problemy i nie potrzebujemy żadnego innego wsparcia. Każda sytuacja jest inna. Fajnie też prosić o pomoc specjalistów. Jeśli ktoś ma poważne problemy, to zawsze musi się nimi zająć. Nidra nie przeszkodzi i nie zaszkodzi, ale fajnie jest sięgać po pomoc.

EW: Dzięki, że to podkreślasz. Ok, no to wiemy, że nidra pomaga na odporność. A czy może nam pomóc w biznesie?

MT: Dla mnie odpoczynek w ogóle jest kluczem biznesu. Bo jak ja będę tym samochodem, który ma pusty bak, to ja nigdzie nie dojadę. Czyli to jest trochę pytanie: kiedy ja – zamiast wysłać jeszcze jednego maila i jeszcze napisać jednego posta i jeszcze zrobić jednego zoomika, i jeszcze coś tam – kiedy odpoczęłam? Kiedy pomyślałam sobie: moje ciało już jest bardzo zmęczone, to ja zrobię to innym razem, bo zrobię to dużo lepiej, dużo efektywniej. Kiedy ja sobie dałam taką szansę? Bo jeśli ja dam sobie taką szansę, to moja kreatywność będzie większa. Moja świadomość dokąd idę, jakie cele biznesowe chcę zrealizować i czy na przykład to spotkanie jest rzeczywiście ważne? Czy na przykład nie odpuścić sobie tego, odpocząć, a wymyślić coś innego? Mam jasność, mam cierpliwość, mam zasoby, bo ładuję akumulatory na długą podróż. Bo tak naprawdę taki biznes to nie jest sprint. My nie biegniemy na 60 m, a potem możemy upaść. To jest maraton, w którym biegniemy i biegniemy, i biegniemy. Nawet w Formule 1 zmieniają tam oponki, dolewają paliwa, nie?

Po prostu inaczej według mnie nie da się. I zapominamy wtedy o sobie, że że my działamy dla biznesu, a nie biznes dla nas. Mam wrażenie, że jeśli ja się nie zatrzymuję, nie sprawdzam, co jest dzisiaj dla mnie, to zaczynam działać z rozpędu, a nie dla siebie. A przecież ten biznes robię dla siebie, dla mojego dobrostanu i tego, żebym ja się dobrze czuła, żebym ja dobrze żyła. Być może ktoś zmienił etat na własny biznes po to, żeby było mu dobrze. Więc pytanie, czy mu dobrze? Czy nie lepiej się zatrzymać i zrobić to troszkę inaczej. Albo może tak samo? Może wybór był dobry, ale troszkę brakuje zasobów i sił. Więc ten odpoczynek pozwala nam odetchnąć i lepiej, efektywniej działać. Bo to nie jest o tym, że jak się zatrzymuję, to jestem nieodpowiedzialna i leniwa i w ogóle nie daję rady. Jeśli się zatrzymuję, to jestem odpowiedzialna, bo rozkładam moje siły.

Ostatnio poszłam na trening z moją córką i moja córka mówi: A ja chcę szybciej, mocniej! Trening trwał tylko 20 minut, bo to była taka taka próba, a ona po 10 minutach czy piętnastu powiedziała: już nie mogę. I trenerka powiedziała: bo to dlatego, że tak strasznie pędziłaś już na początku. I to jest o nas! To jest o nas codziennie. Rozłóżmy siły, sprawdźmy sobie. Dla jednego fajnie będzie rano zacząć dzień od krótkiej nidry, która naładuje akumulatory. Dla drugiego w ciągu dnia. Ja widziałam kiedyś takie zdjęcie z Wietnamu, gdzie ludzie w biurze położyli się na podłodze i robili nidrę. Ja nie mogłam przestać na to patrzeć. To jest cudne. Moim marzeniem jest taka kultura pracy, że szanujemy swoją potrzebę odpoczynku. Jak rano spotykamy się w biurze, to ktoś wchodzi, mówi: Ale wczoraj odpoczęłam! A wszyscy: ale fajnie. To ja chyba dzisiaj też!

EW: [śmiech]

MT: Wiesz, że idąc na lunch nie mówimy: to tylko fajka i wracamy, tylko mówimy: słuchajcie, a to może zanim pójdziemy na lunch, to jeszcze szybka nidra? Och, jakie to byłoby cudowne! Ale jak my byśmy lepiej pracowali, jak my byśmy lepiej działali, efektywniej, świadomie, byśmy robili piękne rzeczy. Więc mam wrażenie, że cholernie potrzebna jest ta zmiana, ta rewolucja. Cichuteńka, najcichsza na świecie – w nas samych. Mi wolno odpocząć, bo ja wtedy zrobię moją robotę lepiej. Ja będę podejmować lepsze decyzje, ja będę lepiej zarządzać, będę lepiej wymyślać i będę fajniejsza dla moich bliskich. Moje dzieci – to już wiele razy mówiłam, z lekkim wstydem, ale co tam – jak jestem dla nich zołzowata, to patrzą się na mnie i mówią: może czas na nidrę?

EW: Hahaha, ale super!

MT: No taka prawda. Nikt z nas nie jest fajny, kiedy jest zmęczony, bo my lecimy na takim zacisku. Wytrzymam, wytrzymam, wytrzymam NIE MÓW DO MNIE wytrzymam, wytrzymam PRZESTAŃ MI PRZESZKADZAĆ. Sorki, tak jest, nie? I jeśli ja wracam z tej roboty, albo z tego home office z pokoju obok i moje dzieci wracają z jakimś tematem, są głośne i chcą się podzielić czymś, a ja jestem już tak zmęczona, że nie daję rady, to nie mam na nie pojemności. Ja nie jestem fajną matką, ja nie mogę ich wysłuchać z radością, że one się tym czymś ucieszyły, bo one są głośne i już. Po prostu idzie pod pokrywkę i mi ta para tam bucha. I dlatego ten odpoczynek w dowolnym momencie, bo na przykład jak wieczorem położę się na nidrę, to ona mi pozwoli dobrze spać. Jak położę się w ciągu dnia, to ona mi doładuje akumulatory. Jak połóżę się rano, to wstanę z mocą.

Nidra jest niesamowita pod tym względem. Ja ją traktuję trochę jak takie inteligentne stworzenie, taką matkę opiekunkę, bo ona daje nam to, czego my w tym momencie potrzebujemy. Czyli ta sama dokładnie nidra rano da mi powera, a wieczorem pozwoli mi łagodnie usnąć i mieć piękny, głęboki, regenerujący sen. To jest absolutnie nieprawdopodobne. Ja tego nie rozumiem. To jest sprawdzone, więc w naszych rękach jest tylko to, żeby po nią sięgnąć, albo jakąkolwiek inną technikę, która zatrzymuje mnie. Bo też nie chcę tutaj mówić, że to jest jedyna metoda. Metod jest dużo. Według mnie to jest po prostu najłatwiejsza, jest moim wyborem, ale są też inne.

EW: Przypominam sobie, że często miałam takie klientki, które były przekonane o tym, że odpoczynek da im samo dobro, że to jest dla nich dobre, potrzebne i one to wiedzą, ale i tak kładą się np. choćby na 5 minut, to mają wyrzuty sumienia, bo jest tyle do zrobienia, a one się kładą. I często te wyrzuty sumienia to gdzieś tam pochodzą z tego, że np. jako dzieci widziały mamę, która nie miała tych 5 minut dla siebie. Od rana jak nie gotowanie to sprzątanie, a jak chodziła do pracy, a później wracała to dalej pracowała, tylko że w domu. Więc co byś poradziła, od czego zacząć? Gdy takie osoby wiedzą już to wszystko, co powiedziałaś, wiedzą, że to dobre, potrzebne i pomaga, ale głowa im nie pozwala faktycznie odpocząć.

MT: No to jest bardzo, bardzo częste. I my to wszyscy mamy. Ja mam taki kawałek, żeby utulić siebie w tym momencie, bo to jest normalne. Wyrośliśmy w świecie, w którym po prostu nikt tego nie robił. Raz się spotkałam z osobą, która powiedziała: moja mama po obiedzie siadała sobie na herbatkę i 45 minut czytała gazetę. I mam wzorzec: 45 minut dla siebie. Potęga! Dostaliśmy takie wyposażenie, ale na szczęście nasze mózgi są po prostu bardzo plastyczne i my to możemy zmienić. Możemy zacząć delikatnie, od krótkiego momentu, i utulać się. Jak przyjdzie ta myśl, że nie jestem produktywna, marnuję czas, to powinnam utulić się, że okej jest. Też nie dostałam go na wyposażeniu, wszyscy tak mamy, ale spróbuję i zobaczę, sprawdzę jak to będzie. I myślę, że potem te efekty same nas nauczą, że robimy więcej dobrego, odpoczywając. Już nie tylko z głowy, ale po prostu głowa nas będzie o to prosić. To jedna z uczestniczek programu mi powiedziała właśnie: że na na początku robiła to technicznie, zmuszała się, a potem to był odruch, że jak czuje, że idzie właśnie pod pokrywkę już i ta para tam bucha, to nawet to nie jest myśl, to jest działanie od razu. Że ona wie, że po prostu kładzie się na nidrę i koniec.

Więc ja myślę, że po prostu uznać, że tak mamy. I że tak jest. A tam jest też druga strona tego medalu. Co my pokazujemy naszym dzieciom? Bo my z kolei kształtujemy następne pokolenia. Czy nasze dzieci widzą nas, że oprócz tego, że mnóstwo robimy, dbamy o wszystko, jesteśmy niezawodne? Czy widzą, że my odpoczywamy? Czy widzą, że my zauważamy siebie, a nie działamy ciągle dla innych? Bo tak sobie myślę, że my dzisiaj robimy tak, jak nasze dzieci będą robić w przyszłości. Chociaż mam nadzieję, że to pokolenie idzie trochę do przodu, ale te fundamenty – jeśli one będą chciały zmienić to, co im położymy, to będą musiały wykonać pracę. Ale możemy im położyć takie fundamenty, żeby to było oczywiste. Więc to jest też taki kawałek, że możemy też robić to dla siebie, ale budując też nowe pokolenia. I to jest ok. Powiedzieć słuchaj, ja jestem bardzo zmęczona, potrzebuję się położyć spać i zadbać o siebie. Potrzebuję 10 minut.

Jeśli dziecko jest małe, to też często słyszę od mam, to naprawdę możemy robić nidrę, np. karmiąc dziecko piersią, gdy dziecko śpi obok albo jest w łóżku. Znam mamy, które się na spacerach wymieniają wózkami. Jedna odchodzi na bok i robi sobie nidrę. Znam mamę, która w pandemii zamykała się w łazience, bo to było jedyne miejsce, gdzie jej nikt nie przeszkadzał, kładła się w wannie suchej, w ubraniu i robiła nidrę. Powiedziała, że nie przeżyłaby inaczej. Naprawdę, jest dużo sposobów. Ja przez długi czas jak mieszkałam na tej małej wyspie, gdzie nie było komunikacji miejskiej, byłam głównie szoferem moich dzieci jeżdżących na jakieś zajęcia, i robiłam nidrę w samochodzie. Siedzenie do tyłu i nidra. I tylko raz mi się zdarzyło, że jakiś pan taki zapytał, czy żyję.

No więc jest dużo możliwości. I tak naprawdę jak już podejmiemy decyzję, że chcę spróbować, coś sprawdzić, bo to chyba od tego trzeba zacząć, od sprawdzenia, co mi to da. Czy to zrobi mi różnicę? Od znalezienia takiego kawałeczka. I ja proponuję przylepić sobie nidrę do zdarzenia, które jest powtarzalne, czyli np. jak jadę po dziecko do przedszkola, wyjeżdżam 10 minut wcześniej, staję pod przedszkolem w samochodzie, wyłączam silnik, włączam nidrę, a potem idę po dziecko. I teraz zobacz, jak odbierając dziecko i spędzając z nim to popołudnie, czy jest inaczej? Bo myślę, że będzie. I to może być piękne dla całej rodziny, że ja mam pojemność. Na te radości, smutki, krzyki rozpaczy, awantury albo budowanie z patyczków. I to jest z kolei o relacji, o budowaniu tego najważniejszego życia i tych wspomnień naszych wspólnych i bycia ze sobą.

EW: Pięknie, Czyli da się, tylko trzeba chcieć spróbować. I tego Wam życzę, żebyście chciały, chcieli spróbować właśnie tego odpoczynku, czy to z nidrą, którą polecam też, czy z innymi metodami, które też polecam. Ja często pracuję z klientami, treningiem autogennym Schultza albo wizualizacjami czy jakąś taką relaksację progresywną, czyli po kolei sobie rozluźniamy różne części ciała. Tylko żeby wrócić do siebie. Nieważna technika, tylko żeby faktycznie dać sobie ten czas, tę chwilę, tę przestrzeń na odpoczynek. Nawet jeśli to mają być dwie, trzy minuty, od tego zacząć. A później najlepiej coraz dłużej i coraz częściej.

EW: Dzięki Ci Mava za to. Wspominałaś już, opowiadałaś trochę o tym swoim programie związanym z odpornością. Jakbyś mogła jeszcze parę zdań powiedzieć o tym, jak on jest skonstruowany i gdzie go w ogóle można znaleźć, bo myślę, że zaciekawiłaś wiele osób.

MT: Ten program jest u mnie na stronie LisiaMatka.pl. To jest program do samodzielnej praktyki. Tam jest wszystko, są nagrania, gdzie jest wszystko wytłumaczone i są nidry do praktyki własnej w dowolnym czasie, dowolnej ilości. Bo niektórzy wiem, że zaczynają od 2 razy dziennie, a inni zaczynają od raz w tygodniu, każdy tyle ile może.

MT: Natomiast też gorąco zachęcam do tego, żeby spróbować sobie bezpłatnej mojej nidry, żeby zobaczyć jak to jest. Bo to jest taka próbka 14 minut, więc to nie jest jakoś bardzo dużo. Pewnie dłużej pijemy poranną kawę, żeby się przywrócić do życia, więc możemy się przywrócić do życia też w inny sposób i zobaczyć w ogóle czym to jest. Jak to jest położyć się pod kocem i odpłynąć na chwileczkę i w jakiej formie się potem wstaje. To może na początku sprawić, że poczujemy, jak bardzo jesteśmy zmęczeni, ale wtedy to oznacza, że nasze ciało jest naprawdę już na czerwonej lampce i warto to kontynuować, żeby troszkę się napełnić tym paliwem i dojechać dalej.

EW: LisiaMatka.pl Gdzie jeszcze Cię znajdziemy?

MT: Jest to też na Instagramie. Tam jestem najwięcej, @lisia_ matka. Jestem na Facebooku też, ale Instagram jest moim głównym kanałem. Tam najwięcej się dzieje. Zawsze jest link w bio do bezpłatnej nidry. Będę teraz też niedługo startować z bezpłatnym programem odpoczywania w ogóle, żeby nauczyć się, jak dawać sobie odpoczynek. Taki pierwszy, pierwszy kroczek. Więc zapraszam, bo myślę, że czasy są takie, że nie biorą jeńców i to jest trochę po naszej stronie, żeby powiedzieć: dobra, stop zabawa. Jak chcę dojechać, to muszę zatankować. Więc zapraszam do tego tankowania wybraną metodą, byle rzeczywiście robić to nie oszukując siebie, nie myląc rozrywki z odpoczynkiem. I uwierzyć w to, że mamy do tego prawo zawsze, nawet jeśli my robimy mniej od koleżanki, kolegi, znajomego. Mamy prawo być zmęczeni. Nasze zmęczenie nie podlega dyskusji ani ocenie. Jeśli ja mam dwoje dzieci, a moja siostra ma dziesięcioro, to nie znaczy, że jestem mniej zmęczona. Muszę być równie zmęczone, mogę ja być bardziej zmęczona, a ona mniej.

MT: To nie podlega skali. Każdy sam uznaje, na ile jest zmęczony i kiedy potrzebuje odpoczynku. I też zachęcam do tego, żeby nie wkręcać się w to, ile mi wolno, ale też nie zastanawiać się ile innym wolno, bo każdemu wolno.

EW: Pięknie Ci dziękuję za tę puentę, za to podkreślenie, że masz prawo do odpoczynku, że nie porównuj się z innymi. Jak czujesz się zmęczona, zmęczony, to tak się czujesz po prostu i nikt nie powinien tego kwestionować. Dzięki Ci pięknie, Mava. Oczywiście wszystkie linki i to co wspomniałaś będą tutaj w notatkach pod podcastem, ale też ja będę na swoim Instagramie to udostępniać, bo też chcę Ci pomóc w tej misji właśnie rozsiewania odpoczynku po świecie, szczególnie w świecie kobiet, kobiet pracujących albo też opiekujących się domem. To też jest ciężka praca, więc na pewno będę to też puszczać dalej w świat. Dzięki Ci piękne za tę wspaniałą rozmowę i… No teraz jestem w pracy, czyli nie odpoczywam, ale, ale czuję się taka nakarmiona i taka rozluźniona w tym wszystkim.

MT: Pięknie dziękuję za zaproszenie i za fajną rozmowę. To jest dobry początek dnia dla mnie dzisiaj. Bardzo mi było miło. Dzięki, wielkie.

EW: Dzięki. Wszystkiego dobrego!

EW: To jak? Przekonałyśmy Cię, że odpoczynek jest konieczny do prawidłowego funkcjonowania, a nawet do rozwoju Twojego biznesu? Już teraz wsiąknij w jogę nidrę razem z Mavą! Wszystkie linki oraz transkrypcję tego odcinka znajdziesz na stronie emiliawojciechowska.com/34. Kolejny odcinek już za dwa tygodnie. Obserwuj lub subskrybuj mój podkast w swojej aplikacji, żeby nie przegapić!