Gdy zakładamy biznes, to robimy to zazwyczaj z oczekiwaniem, że będzie nam lepiej – lepiej, niż do tej pory. U moich klientek takim standardem jest kilka czy nawet kilkanaście lat niesatysfakcjonującej pracy na etacie. Zakładają więc biznes, by wreszcie decydować o swoim czasie, realizacji pomysłów, kierunku rozwoju. Aż okazuje się, że to wcale nie jest tak, że one mają biznes – to biznes ma je. W tym odcinku sprawdzisz jak to jest u Ciebie i czego potrzebujesz, by przejąć kontrolę nad własnym biznesem.


Notatki do odcinka


Spodobało się? Pomogłam Ci?
Postaw mi kawę, bym mogła tworzyć więcej treści! 🙂
Wypiję za Twoje zdrowie 🙂


Transkrypcja – podcast do czytania

Cześć! Z tej strony Emilia Wojciechowska. Jestem trenerką mentalną biznesów online i prowadzę dla Ciebie podcast Niezarobiona jestem, w którym uczę jak osiągać więcej, stresując się mniej. Odcinek 31: Ty masz biznes czy biznes ma Ciebie?

Gdy zakładamy biznes, to robimy to zazwyczaj z oczekiwaniem, że będzie nam lepiej – lepiej, niż do tej pory. U moich klientek takim standardem jest kilka czy nawet kilkanaście lat niesatysfakcjonującej pracy na etacie. Zakładają więc biznes, by wreszcie decydować o swoim czasie realizacji pomysłów, kierunku rozwoju. Aż okazuje się, że to wcale nie jest tak, że mają biznes. To biznes ma je. W tym odcinku sprawdzisz jak to jest u Ciebie i czego potrzebujesz, by przejąć kontrolę nad własnym biznesem.

Standardowo, na początku odcinka zapraszam Cię do chwili zatrzymania, chwili uziemienia, chwili uspokojenia na wspólny, głęboki oddech [wdech, wydech]. Dziękuję Ci.

Ten odcinek sponsoruje mój webinar „Jak być dla siebie najlepszą szefową”, który odbędzie się 30 listopada 2022 o godzinie 10:00. Zapisz się na niego na emiliawojciechowska.com/webinar. Link znajdziesz też oczywiście w notatkach do podcastu. A no właśnie. Jak być dla siebie najlepszą szefową? O tym opowiem podczas webinaru, ale w tym podcaście, w ramach wstępu, zacznę od tego, jak w ogóle być szefową. Bo wiesz, mam taką teorię, że w momencie, kiedy zakładasz własny biznes, to na stanowisku kierowniczym w tym biznesie jest wakat. To nie jest tak, że od razu z automatu Ty jako osoba, która ten własny biznes, tę działalność gospodarczą posiada, staje się kierownikiem. Nie jest tak. Często to widzę właśnie, że ten wakat cały czas jest.

Ale jeśli nie przejdziesz takiego „mentalnego awansu” z pracowniczki etatowej na właścicielkę firmy czy z pracownika na właściciela, to stanowisko to bardzo szybko zostanie zajęte. Jednak nie przez Ciebie, ale przez klientów, kolektywnie. Czyli będziesz mieć nagle nad sobą kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu szefów. Albo tak jakby sam Twój biznes, bo on będzie kontrolował Twoje życie. Czyli Twój biznes staje się Twoim szefem – Ty nie będziesz swoim własnym szefem czy swoją własną szefową. A przecież tak się o tym mówi: że teraz, od kiedy mam własny biznes, własną działalność, to jestem swoim własnym szefem. Ale tak nie jest. Przynajmniej nie od razu.

Ale zobacz, co w ogóle się dzieje właśnie w momencie, kiedy nie przejmiesz tego stanowiska kierowniczego. Bardzo szybko to, co zazwyczaj jest taką siłą napędową, czyli pasja, prowadząca do tego, że chcemy na niej zarabiać, przestaje się w tej firmie pojawiać. Zamiast tego jest frustracja, jest zanik tej takiej frajdy, radości z tego, co robisz, w ogóle z prowadzenia firmy. Pojawia się brak rozwoju własnego i firmy, dlatego, że jesteś pochłonięta czy pochłonięty taką codzienną pracą w swojej firmie, taką bieżączką i nie ma czasu na to, żeby rozwijać siebie albo rozwijać swoją własną firmę. U moich klientek czasem też pojawił się taki żal, że nie zostały na etacie. Szczególnie ze względu na to, że tam przynajmniej były regularne zarobki. I one opuściły ten etat, bo nie mogły się realizować, bo nie dawało im to satysfakcji, bo nie cieszyło ich to, co robiły i miały nadzieję, że zakładając biznes to wszystko dostaną.

I na początku tak jest. Ale później, jeśli nie przejmiesz tego stanowiska kierowniczego, to może się okazać, że wcale tak fajnie nie jest. A przynajmniej na etacie były te pieniądze co miesiąc, bez aż takiej spiny, jaka jest we własnej działalności. I z czym jeszcze się mierzyły i z czym w ogóle mierzą się ludzie, którzy pozwalają, żeby to biznes kontrolował ich życie? To takie poczucie, że ten biznes idzie im mega ciężko, jak po grudzie, że myślały, że to będzie takie… Może nie tyle proste i łatwe, ale w pewien sposób satysfakcjonujące i przyjemne, pomimo nawet ciężkiej pracy. Ale czują, że mają ciągle pod górkę, że w ogóle nie mogą dokończyć pewnych zadań, mimo że je lubią. Więc brak takiej lekkości w tym całym prowadzeniu biznesu. Już nie wspominając o tym, że gdy biznes kontroluje Twoje życie, to nie masz czasu na to życie, na to życie po pracy, na życie prywatne. Niedawno dopiero poznałam trochę osób, które nigdy na etacie nie pracowały. I one mówią, że ich to nie dotyczy, że skoro nigdy nie pracowały na etacie, to one nie muszą przechodzić tego mentalnego awansu z pracownika etatowego na właściciela firmy, bo one na etacie nie pracowały. Ale to wcale nie znaczy, że nie muszą. Bo nawet jeśli nigdy taka osoba nie pracowała na etacie, to wcale nie znaczy, że nie ma takich etatowych naleciałości, bo to jest generalnie w naszej kulturze zapisane, zarówno patrząc chociażby na rodziców czy innych członków rodziny, jak i nawet oglądając jakieś memy na Make Life harder. Ten etat: dziewiąta-siedemnasta, wysiadywania w biurze, nawet jak nie ma co robić. Te wszystkie rzeczy gdzieś tam są znane, o nich się mówi, w rozmowach ze znajomymi się pojawiają, są jakieś heheszki albo i nie. Więc nawet pomimo tego, że nigdy się nie pracowało, to wciąż można mieć naleciałości etatowe i wciąż trzeba ten taki mentalny awans w głowie przejść.

I ten mentalny awans pozwala pozbyć się właśnie takiej mentalności etatowej, jak to nazywam. Mentalność etatowa to jest takie poczucie, że jestem pracownikiem, tylko pracownikiem, jakimś takim wyrobnikiem. Niektórzy wręcz mówią, że niewolnikiem. Tak, raczej żartobliwie, wiadomo, że nikt nikogo do niczego nie zmusza. Ale kojarzą to właśnie z taką mentalnością etatową. I to jest to, na co również zwracam uwagę osobom, które nigdy nie pracowały, że wciąż mogą tę mentalność etatową mieć.

Po czym ją poznać? Czym ona się charakteryzuje? Po pierwsze to jest wysiadywania tzw. dupogodzin, czyli siedzenie w pracy, nawet jeśli tak naprawdę nie ma nic ważnego do zrobienia. Na etacie masz zapłacone za 8 godzin i te 8 godzin masz pracować. Zazwyczaj jest to praca od 8 do 16 czy od 9 do 17. I widzę to często też u przedsiębiorczyń, które nieważne czy mają co robić, czy nie mają, mają takie poczucie, że muszą siedzieć do tej szesnastej albo do tych 8 godzin. No bo co się stanie? No coś strasznego. Będą oceniały same siebie jako leniwe, będą czuły, że w jakiś sposób tracą czas, że nie wykorzystują w pełni tego czasu pracy. I to jest absolutnie złe w ich mniemaniu.

Mentalność etatowa to jest też traktowanie klientów jak swoich przełożonych. To często widzę u wirtualnych asystentek, szczególnie jeśli pracują z kimś takim bardziej znanym, osiągającym sukcesy, z bardzo dobrą marką osobistą i one też nie tylko czują się jak ich pracowniczki, ale też jako mniej ważne osoby, „mniejsze”. Takie, które powinny jak taki uniżony sługa po prostu spijać rozkazy z ich ust i wypełniać je natychmiastowo. Czyli takie właśnie traktowanie klienta jako przełożonego, jako szefa, a siebie jako pracownika, wyrobnika, kogoś, kto tylko ma słuchać, to zdecydowanie taka właśnie mentalność etatowa.

No i jeszcze trzeci bardzo ważny czynnik. Od razu sprawdzaj, czy Twoja praca i Twoje odczucia pasują do tej mentalności etatowej. To jest praca w firmie, a nie nad firmą. Czyli cały swój czas pracy poświęcasz na jakąś taką codzienną bieżączkę, na pracę dla klientów, na jakieś takie właśnie wyrabianie tych godzin. A nie pracujesz nad firmą strategicznie, nie myślisz o jej przyszłości, nie projektujesz kolejnych produktów, nie myślisz nad rozwojem oferty, nad rozwojem swoim. Tylko i wyłącznie taka codzienna praca, dzień po dniu. Zadanie po zadaniu. Bo pracownik etatowy nie musi się zastanawiać nad wizją firmy, nad jej przyszłością. Nawet niektórzy przechodzą przez karierę zawodową, nie myśląc tak naprawdę o rozwoju swojej kariery. Po prostu pasuje im taka praca dzień po dniu.

To jest właśnie mentalność etatowa: dupogodziny, traktowanie klientów jak przełożonych i praca w firmie zamiast nad firmą. I ta mentalność etatowa to jeden z takich czynników, który pozwoli Ci sprawdzić, czy to biznes ma Ciebie, czy Ty masz własny biznes. Jeśli ta mentalność etatowa u Ciebie jest aktywna, to biznes ma Ciebie.

Jedna z moich klientek w ogóle nazwała to, jak pracowałyśmy, że ona stworzyła sobie miejsce pracy etatowej. Chciała założyć biznes, a zamiast tego wyszło jej miejsce pracy etatowej. Jedyna różnica jest taka, że ona sama siebie zatrudnia, a nie ktoś inny. I to jest właśnie częste wśród początkujących przedsiębiorczyń, że planowały zakładać biznes i chcą rozwijać biznes, czyli jakiś taki byt, który się rozwija – choć nie musi się nie wiadomo jak rozwijać. Ja o tym już wielokrotnie mówiłam, tak że to jest twoja sprawa, czym jest sukces dla Ciebie i do jakiego momentu chcesz biznes rozwijać. I to jest ok. Natomiast no właśnie. Większość z nas nie tworzy tego biznesu po to, żeby sobie mieć pracę na etat, żeby mieć podobną pensję jak się miało, albo mniejszą i po prostu siedzieć te 8 godzin. Tylko raczej zrobiliśmy to po to, żeby rozwijać ten biznes, do takiego momentu, żeby pracować coraz mniej, zarabiać coraz więcej albo tyle samo przy mniejszym nakładzie pracy. A tu się okazuje, że w sumie to zrobiłyśmy sobie pracę – i nie tak miało to wyglądać.

Co poza tą mentalnością etatową świadczy o tym, że to biznes ma Ciebie? Coś, co zauważam właściwie u każdego. Praca po godzinach albo w weekendy, w święta, a także na urlopie. I gdy zaczynałam biznes, to dla mnie to było takie oczywiste, że tak wygląda prowadzenie własnego biznesu. I na to się godzę, że nie ma że o szesnastej wychodzę z biura i do widzenia. Tylko cały czas gdzieś tam dyżuruję na telefonie czy na komputerze, no bo coś może być do zrobienia, a zawsze coś w biznesie jest do zrobienia. W weekendy nadrabiam jakąś pracę, którą nie zdążyłam zrobić w tygodniu. Święta. Tak, siedzę przy barszczu, ale pod obrusem jest telefon w razie czego. No i na urlopie – zabieranie ze sobą komputera, bo przecież trzeba mieć wszystko pod kontrolą. To jest jeden z sygnałów, kolejny, który mówi o tym, że to biznes ma ciebie, bo ty nie możesz od tego biznesu na chwilę odejść. No to on tak jakby ma kontrolę nad tobą, a nie ty nad nim.

Co się z tym łączy? To, że nie pozwalasz sobie na odpoczynek. A gdy w końcu odpoczniesz, gdy już, dobra, zostawiam na ten komputer i idę sobie poleżeć na kanapie, to pojawiają się wyrzuty sumienia, że przecież tyle jest do zrobienia, a ja sobie leżę na kanapie. I to jest coś, czego absolutnie trzeba się pozbyć, bo to bardzo wpływa na stres i na wszystkie choroby ze stresem związane. Ten odpoczynek to nie jest coś, na co trzeba specjalnie zasłużyć, tylko to jest po prostu część pracy. Jest praca, jest odpoczynek. O tym też już mówiłam wielokrotnie w podcastach. Więc słuchajcie dziewczyny i chłopaki. Żeby się nie zajechać.

Co też właśnie się z tym wszystkim łączy, to to, że non stop myślisz o swoim biznesie. Nawet przed snem. Czasem nie możesz zasnąć, bo myślisz co by tu jeszcze można było zrobić, bo przychodzą Ci jakieś pomysły, które musisz koniecznie zapisać. Na treści, na produkty, na oferty, na promocje. Non-stop o tym myślisz. Spotykasz się ze znajomymi i gdzieś tam ktoś Ci coś opowiada, a Twoje myśli idą do tego, co jutro będziesz musiała zrobić itd. To jest też sygnał, że to nie jest tak, że Ty masz biznes, tylko on ma Ciebie, skoro tak bardzo pochłania Twoje myśli, że nawet w tym czasie przed snem, kiedy już czas wyciszać umysł, biznes cały czas funkcjonuje.

No i takie też słyszałam rzeczy i w sumie to sama też się pod tym mogę podpisać, jak najbardziej, że zmieniałam prywatne plany dlatego, że coś tam wyskoczyło w biznesie, czyli np. przekładałam spotkania, bo coś tam musiałam dokończyć i to też moje klientki mają. To jest bardzo silny sygnał, że to nie Ty masz biznes, tylko biznes ma Ciebie: wtedy, kiedy prywatne, już ustalone plany ten biznes zmienia.

Sprawdź, jak to jest u Ciebie. Czy faktycznie Ty masz biznes, czy to biznes ma Ciebie. Przypomnę, jak to poznać? Po pierwsze: mentalność etatowa. Takie poczucie, że stworzyłaś sobie miejsce pracy etatowej. Po drugie: praca po godzinach, w weekendy, w święta, na urlopie. Po trzecie: nie pozwalasz sobie na odpoczynek. Po czwarte: non stop myślisz o biznesie. I po piąte: zmieniasz prywatne plany, gdy wyskoczy coś biznesowego.

Jeśli na tej podstawie stwierdzasz, że faktycznie to Ciebie dotyczy, że jednak ten biznes ma bardziej Ciebie niż Ty masz biznes, to pytanie czego potrzebujesz, by przejąć kontrolę nad biznesem? Tak naprawdę już dałam odpowiedź: mentalny awans. I nikt nie przyjdzie i Ci nie da takiego awansu. Nikt nie poklepie po plecach, nie pogratuluje, nie da nowej tabliczki, którą możesz sobie postawić na biurku albo przyczepić nad drzwiami. Nikt nie przyjdzie i Ci tego awansu nie da. To ty sam, Ty sama musisz zbudować w sobie poczucie, że jesteś szefową, szefem. Musisz zbudować większą pewność siebie, ale też pewność w roli przedsiębiorcy. I zrozumieć tę rolę, zrozumieć, co to znaczy być przedsiębiorcą. Co to znaczy być przedsiębiorczym. I wtedy, jak już to zrozumiesz, to zamienisz to wysiadywania do godzin na pracę zadaniową. Czyli jeśli zadania na dany dzień są wykonane, to bez wyrzutów sumienia po prostu kończysz pracę i zamykasz komputer. Zmienisz traktowanie klientów jak przełożonych na traktowanie ich jako równorzędnych partnerów, dla których masz coś fajnego do zaoferowania. Zamienisz pracę w firmie i bieżączkę na pracę nad firmą, strategiczną, tak żeby ją rozwijać tak, żeby faktycznie mieć biznes, a nie miejsce pracy etatowej. I dzięki temu możesz tę firmę rozwijać. Możesz rozwijać siebie, możesz myśleć o tym, jak mądrzej prowadzić firmę, jak automatyzować pewne procesy, by zarabiać tyle samo albo więcej przy mniejszym nakładzie pracy albo czasu.

No i po co to wszystko? Przede wszystkim, żeby zyskać czas na realizację pasji. Czas dla bliskich, czas dla siebie, czas na to i przestrzeń, by zadbać o swoje zdrowie. To jest niestety wciąż pomijany temat, choć coraz popularniejszy, to wciąż bardzo mało się o tym mówi. Jak przepracowanie, wypalenie, stres wpływa na nasze zdrowie. A stres jest naprawdę ogromną przyczyną niemal wszystkich chorób cywilizacyjnych. Dlatego naprawdę trzeba o to zadbać. Nie jestem lekarzem, więc nie będę Wam stawiać diagnoz. Przyjrzyj się sobie – jeśli zauważasz, że się gorzej czujesz, że jesteś wiecznie przemęczona, przemęczony, jeśli brak Ci sił, to czas już odwiedzić lekarza i zobaczyć, co można z tym zrobić. Jestem pewna, że jednym z pytań, które usłyszysz od lekarza jest to, czy się stresujesz, czy dużo stresu masz w życiu, czy jest to coś, co towarzyszy Ci codziennie.

Dlatego pamiętaj, że gdy przejmiesz tą kontrolę nad swoim biznesem, to również dbasz o swoje zdrowie. O tym też już mówiłam w podcaście, w odcinku 22, podsumowującym 2021 rok.

I jeszcze więcej na temat tego, jak odzyskać kontrolę nad swoim biznesem, wyjść mentalnie z etatu i poczuć się pewnie w roli przedsiębiorczyni opowiem podczas webinaru „Jak być dla siebie najlepszą szefową”, który odbędzie się 30 listopada 2022 o 10:00. Link do zapisów znajdziesz w notatkach do tego podcastu na emiliawojciechowska.com/31. Zapisz się bezpłatnie na webinar i poczuj w końcu, że jesteś właścicielką biznesu, a nie pracowniczką. Jeśli słuchasz tego podcastu po terminie webinaru, nagranie na pewno znajdziesz w moim sklepie, do którego link również znajduje się w notatkach. Do usłyszenia już za 2 tygodnie!