czy warto zakładać własną firmę

„Rzucenie wszystkiego i udanie się w Bieszczady” stało się ostatnio całkiem modne. Coraz więcej słyszymy o start-upach, które powstały po godzinach, o pasjobiznesach czy zamienianiu hobby w biznes. Wydaje się przez to, że własny biznes to całkiem prosta sprawa! W dzisiejszym wpisie chcę pokazać, że to wcale nie takie łatwe, pokażę pułapki i mity na temat prowadzenia własnej firmy oraz powody, dla których ludzie zakładają firmy, a które nie wróżą sukcesu.

Oglądacie Kuchenne rewolucje?

To takie moje guilty pleasure, a Magda Gessler to moja największa idolka. Prawdopodobnie obejrzałam wszystkie odcinki programu (a przynajmniej te dostępne na player.pl). Dzięki temu mogłam doskonale zauważyć pewien powtarzający się schemat: ktoś nie miał pomysłu na siebie, a trochę interesował się gotowaniem – co w takim razie zrobić? Tak! ZAKŁADAM RESTAURACJĘ!

Najczęściej były to osoby bez jakiegokolwiek doświadczenia w gastronomii, nawet na zmywaku. Nie wiedziały, jak funkcjonują restauracje od środka, myślały, że wystarczy to, że rodzinie smakują przygotowane przez nich obiady.

Prosta droga do katastrofy.

Coraz częściej zauważam taki właśnie schemat: nudzi mi się praca (najczęściej w korpo), więc hop – założę własną firmę! Tak jakby nie było żadnych innych opcji pomiędzy korporacją a własną firmą.

W kolejnych punktach mam nadzieję zniechęcić Was do zakładania własnego biznesu. A przynajmniej tych z Was, którzy nie mają pojęcia, z czym to się wiąże, nie mają nawet jakiegoś konkretnego pomysłu, tylko po prostu CHCĄ MIEĆ WŁASNĄ FIRMĘ.

Czy warto zakładać własną firmę? Nie warto, jeśli…

…nie potrafisz zarządzać czasem i organizować zadań.

 Pracując na etacie byłam przekonana o tym, że jestem mistrzem zarządzania czasem. Ba – prowadziłam nawet szkolenia z tego tematu! Miałam skuteczny system ustalania priorytetów, kolejkowania zadań i planowania dnia/tygodnia/miesiąca pracy, dzięki temu zawsze miałam wszystko zrobione na czas, a najczęściej dużo przed czasem.

 Jakie było moje zdziwienie, gdy pierwszego dnia pracy całkiem na swoim rozłożyłam ręce i… nie wiedziałam, w co je włożyć! Zadań milion, a każde ważne. Co teraz? Pisać bloga? Przygotowywać oferty? Tworzyć grafiki? Sprawdzić maila? AAA!!

 Taki szał czasem kończył się tym, że… w końcu nie robiłam nic. Tylko panikowałam.

 Nawet jeśli uważasz, że nie masz problemu z organizacją zadań, własna firma to doskonale zweryfikuje. Podstawową różnicą między własnym biznesem a pracą dla kogoś jest to, że na swoim nikt nie powie Ci, co masz robić i jakie są Twoje cele. Nie tylko musisz organizować sobie zadania – musisz też je ustalać, tworzyć!

Dlatego spontan i roztrzepanie nie zadziałają – musisz mieć plan, strategię, umieć planować sobie zadania. Jeśli jesteś duszą artysty i wydaje Ci się, że wszystko się jakoś ułoży, to niespodzianka – nie ułoży się. Jeśli nagle wpadniesz na jakiś genialny pomysł, nie możesz rzucić wszystkiego, co już masz zaplanowane. Zajmiesz się tym genialnym pomysłem później!

…nie chcesz sprzedawać (lub twierdzisz, że nie potrafisz)

Wiele osób pracujących na etacie ma takie mocne przekonanie, że wystarczy solidnie pracować, a ktoś na pewno to zauważy i odpowiednio wynagrodzi, np. premią czy awansem.

Te same osoby zakładając własną firmę liczą na to, że wystarczy robić coś dobrze, aby klienci się znaleźli. Wystarczy, że będą dostarczać najwyższą jakość usług czy produktów, a klienci zaczną odzywać się sami, choćby z polecenia.

Słuchaj… a skąd weźmiesz tego pierwszego klienta, który poleci Cię dalej?

 Świat musi się o tobie dowiedzieć! Możesz mieć najlepszy i najbardziej potrzebny produkt na świecie, ale bez marketingu i sprzedaży nie będzie klientów!

Mało tego – ludzie potrzebują zachęty do kupna, konkretnego wezwania do działania. Jeśli np. na Twojej stronie internetowej napiszesz, czym się zajmujesz i co oferujesz, jak bardzo atrakcyjne by to nie było, mało kto się z Tobą skontaktuje, jeśli nie napiszesz po prostu: „Skontaktuj się ze mną” lub „Kup teraz”!

 Boimy się sprzedaży. Czasem wręcz wstydzimy. Kojarzy nam się z naganianiem, namawianiem, wciskaniem. Twierdzimy, że nie potrafimy tego robić (albo nie chcemy – właśnie z powodu powyższych skojarzeń). Tymczasem… sprzedajemy cały czas! Zauważyłaś nową knajpkę i chcesz namówić koleżanki, by następnym razem spotkać się właśnie tam? Sprzedajesz im to miejsce. Jesteś na rozmowie kwalifikacyjnej? Pracodawca sprzedaje Ci swoją firmę jako doskonałe miejsce pracy, a Ty sprzedajesz siebie jako idealnego kandydata. Tłumaczysz się ze spóźnienia na spotkanie? Sprzedajesz swoją wymówkę!

…nie masz jeszcze pomysłu

Jednym z najczęstszych pytań, jakie spotykam na biznesowych grupach na Facebooku, jest to, jak znaleźć pomysł na biznes. Odpowiedzią na to pytanie, która nasuwa mi się jako pierwsza, jest… „a skąd pomysł, by prowadzić biznes”? Bardzo często spomiędzy wierszy odczytać można to, że komuś po prostu nie chce się pracować (!) albo brakuje mu pomysłu, co dalej robić w życiu (!), a teraz wszyscy polecają założyć własną firmę (!!!).

 Wkrótce napiszę na ten temat osobny artykuł, ale teraz chcę Ci powiedzieć jedno: to pomysł powinien być najpierw, a potem decyzja, że chcesz go realizować w formie własnej firmy.

 Żeby osiągnąć sukces i czuć, że to co robisz ma sens, musisz wierzyć w to, co robisz, musi to wychodzić z głębi serca i musi to do Ciebie pasować. Bo co z tego, że ktoś Ci podpowie, że dobrym biznesem jest firma produkująca oprogramowanie, jeśli Ty zupełnie się na tym nie znasz, a brak Ci kapitału, żeby zatrudnić odpowiednie osoby?

…wydaje Ci się, że własna firma to wolność i niezależność

Tak. Prowadząc własny biznes możesz swobodnie realizować swoje pomysły, samodzielnie zarządzać czasem, decydować o urlopach, krótszym dniu pracy, współpracownikach. To jest super.

Jednak nie można powiedzieć, że własna firma to pełna wolność i niezależność – przynajmniej nie do momentu, aż ją całkiem zautomatyzujesz, zatrudnisz sobie kogoś do zarządzania, a Ty będziesz tylko od czasu do czasu doglądał, czy wszystko jest ok.

Jeśli jesteś sam/a, pamiętaj, że umawiasz się na coś z klientami, oni czekają, mają pytania, masz uzgodnione terminy. Nie możesz jechać jutro na spontaniczne all inclusive, jeśli pojutrze masz wysłać klientowi produkt, który nie jest jeszcze gotowy. To znaczy możesz, śmiało – pytanie, czy ten i inni klienci jeszcze do Ciebie wrócą.

…chcesz mało robić (i mało inwestować), a dużo zarabiać

 Coraz modniejszy ostatnio staje się termin “zarabianie pasywne”. Oznacza to w uproszczeniu większy wysiłek raz, by potem tylko czerpać profity. Ja uważam, że zarabianie pasywne to mit.

 W każdy zarobek trzeba włożyć pracę. Wynajmujesz mieszkania? Szukanie lokatorów, zajmowanie się naprawami, pilnowanie, czy czynsze wpłynęły na czas – dla mnie to nie brzmi jak zarobek pasywny! Znowu, możesz kogoś do tego zatrudnić, ale wciąż będą rzeczy, którymi będziesz musiała zajmować się samodzielnie. Gra na giełdzie? Musisz być ciągle na bieżąco z rynkiem. MLM, gdzie każdy reklamuje się hasłami o zarobku pasywnym? Znam kilka osób, które zarabiają tam naprawdę dobrze. Po kilkunastu latach pracy na swój poziom nadal jednak harują od rana do nocy, bo muszą dbać o ciągły napływ nowego „narybku”.

Zawsze trzeba będzie coś robić we własnej firmie. Jeśli więc męczy Cię praca na etacie i chcesz się odciążyć… to jednak wciąż lepiej zostać na etacie. Leniwce nie dadzą rady.

Ani leniwce, ani skąpcy! Jeśli nie będziesz inwestować w siebie i w firmę, zostaniesz daleko w tyle za konkurencją.

…chcesz robić kasiorę, a nie pomagać ludziom

Pomyśl sobie o jakimkolwiek biznesie. Weźmy sobie na przykład sklep spożywczy. Właściciel sklepu spożywczego pomaga ludziom… przeżyć, dostarczając im jedzenie. Lekarz we własnym gabinecie pomaga dojść do zdrowia. Właściciel kina pomaga spędzić ciekawie czas z bliskimi.

Każdy biznes w czymś pomaga innym. Nie zawsze został założony z taką misją (niektórzy faktycznie założyli firmy tylko i wyłącznie po to, by zarabiać), ale tak faktycznie jest. I moim zdaniem warto od tego wyjść: nie od chęci zarabiania ogromnych pieniędzy, tylko od chęci pomagania innym lub wprowadzenia jakiejś pozytywnej zmiany na świecie.

Oczywiście, że biznes się zakłada po to, by przynosił zysk. Nie ma w tym nic złego! Chodzi tylko o skupienie swojej uwagi. Jeśli stworzysz produkt/usługę, która autentycznie będzie pomagać rozwiązać jakiś problem, pieniądze za tym pójdą. A Ty dodatkowo będziesz mieć satysfakcję i poczucie spełnienia, które podniosą Cię z porażek dużo szybciej i skuteczniej, niż tylko pieniądze.

Dlatego jeśli kierujesz się wyłącznie kasą, uwierz mi, dużo lepiej zostać na etacie. Możesz zarabiać dużo, regularnie, bez konieczności martwienia się o ZUSy, terminy, pracowników, marketing.

…wierzysz, że najlepszy moment jest teraz, bo nasłuchałeś się mówców motywacyjnych

 Być może zwlekasz z założeniem firmy, bo czekasz na dobry moment, czekasz, aż jeszcze się czegoś nauczysz albo aż dopracujesz pomysł. Chcę, żebyś wiedział/a, że najlepszy moment prawdopodobnie nigdy nie nadejdzie. Zawsze znajdzie się jakaś wymówka, zawsze będzie coś jeszcze do nauki, zawsze będzie się można lepiej przygotować.

Dlatego czasami potrzebujemy takiego kopa, inspiracji, która pozwoli nam w końcu podjąć decyzję o założeniu własnej firmy. Niestety, są osoby, które robią to tylko dlatego, że dostały właśnie takiego kopa…

Nie mają dopracowanego pomysłu, nie mają zbadanego rynku, nie mają żadnej oferty, może nawet nie mają jeszcze koniecznych kompetencji, ale usłyszą gdzieś na jakiejś konferencji czy w filmiku na YouTubie, że najlepszy moment jest TERAZ i zaraz mkną wypełniać wniosek do CEIDG.

Kop motywacji jest czasem potrzebny, ale nie może być jedyną podstawą, na której podejmujesz decyzję o własnym biznesie! To musi być przemyślana decyzja, z planem, strategią, z liczbami. Nie musisz być w 100% gotowa, by zacząć, ale jeśli bliżej Ci do 0% – przemyśl to jeszcze.

…chcesz żyć ze swojej pasji/hobby

Od razu zaznaczę, że nie twierdzę, że się nie da. Da się. Ba! Sama przecież żyję ze swojej pasji. Ale nie zawsze będzie to wyglądać tak pięknie, jak Ci się wydaje.

Weźmy sobie osobę, która uwielbia w wolnym czasie robić na drutach. Obdarowuje swoimi wyrobami rodzinę i bliskich. Wszyscy są zachwyceni i podpowiadają jej, że powinna je sprzedawać! Zakłada więc fanpage, sklep internetowy. Idzie jej nawet nieźle. Ale…

  •       zaczyna ją nudzić to, że musi zrobić 50 identycznych czapek,
  •       żeby zarobić na koszty, musi sprzedawać ogromne ilości wyrobów, a to oznacza duuużo pracy,
  •       hobby stało się pracą i już nie daje tyle radości,
  •       oprócz samego dziergania musi też zadbać o finanse, księgowość, marketing, sprzedaż, obsługę klienta, logistykę…

Nie twierdzę, że się nie da. Twierdzę, że wiele osób zapomina o całej „otoczce” wokół samego hobby, jeśli chcą z niego zrobić biznes. Nagle okazuje się, że na samo dzierganie nie ma aż tyle czasu, bo poza tym jest tyle zadań…

Żeby zarabiać na swoim hobby, trzeba dobrze przemyśleć model biznesowy – czyli sposób, w jaki będziesz zarabiać pieniądze. W przypadku rękodzieła, czy na pewno najlepszym pomysłem jest sama produkcja? Może dodać do tego warsztaty, szkolenia, e-booki z wzorami? Może otworzysz równolegle sklep z akcesoriami? Pamiętaj, że Twój biznes nie może stać na jednej nodze – potrzebujesz wielu źródeł dochodów!

… myślisz, że skoro świetnie sobie dawałeś radę na etacie, to we własnej firmie też dam radę

Oczywistym jest, że jeśli byłaś doskonałą księgową na etacie, to nadal pozostaniesz doskonałą księgową, zakładając własną firmę. Jeśli świetnie strzygłeś ludzi jako fryzjer zatrudniony przez kogoś, nadal będziesz świetnie strzygł we własnym salonie. 

Ale prowadzenie własnej firmy to całkiem nowe obowiązki, a także często całkiem nowe typy zadań. Jesteś dobrą księgową, ale czy jesteś też dobrym sprzedawcą? Jesteś świetnym fryzjerem, ale czy potrafisz też świetnie zadbać o marketing?

Bycie dobrym w swoim fachu jeszcze nie wystarczy, by odnosić sukcesy we własnym biznesie. Sam musisz zadbać o klientów, sama musisz sobie organizować pracę. Dlatego zanim się na to zdecydujesz, zadbaj o swoje kompetencje związane z prowadzeniem firmy.

…nie chcesz się rozwijać 

Prowadzenie własnej firmy to ciągły rozwój. Koniec, kropka.

Dlatego jeśli cieszysz się, że po studiach już nie musisz się niczego uczyć, to Cię rozczaruję. Musisz cały czas podnosić kompetencje, jeśli chcesz dawać jak najwyższą jakość klientom i nie chcesz, by przegoniła Cię konkurencja. Musisz być na bieżąco z trendami (zarówno w Twojej branży, jak i chociażby w marketingu), potrzebami konsumentów, najnowszą wiedzą.

Dodatkowo konieczne są inwestycje w rozwój firmy. Jeśli da się coś zrobić szybciej, lepiej, skuteczniej – klienci będą tego oczekiwać.

Równie ważny jest rozwój osobisty przedsiębiorcy. Wcale nie tak łatwo jest radzić sobie mentalnie z wyzwaniami, jakie czekają Cię na drodze własnego biznesu. Będą gorsze momenty, porażki, stres. To tak naprawdę ciągła praca nad sobą. Jeśli nie jesteś na to gotowa / gotowy – na ten moment odpuść sobie własną firmę.

Mam nadzieję, że tym wpisem otworzyłam nieco oczy tym, którzy mają bajkowo-cukierkowe wyobrażenia na temat prowadzenia własnego biznesu. Z drugiej strony mam nadzieję, że są wśród Czytelników osoby, których ten artykuł nie zraził, a tylko utwierdził w przekonaniu, że własny biznes to dla nich właściwa droga. Czy dodałbyś jeszcze coś do tej listy? Daj znać w komentarzu!

A jeśli na serio myślisz o własnym biznesie, ale coś Cię blokuje albo potrzebujesz strategii – umów się tutaj na bezpłatną, niezobowiązującą konsultację. Chętnie Cię wesprę w Twoich działaniach!