Emocje, potrzeby, ciało – samoświadomość w tych elementach doskonale może nam pomóc w komunikacji z innymi, a także w rozwiązywaniu wewnętrznych konfliktów. W jaki sposób? O tym opowie Bartosz Zadurski, którego zapytałam o empatyczną komunikację, System Wewnętrznej Rodziny, a także o przemoc w rozwoju osobistym i duchowym.
Mój dzisiejszy gość, Bartosz Zadurski, to Praktyk IFS, trener Empatycznej Komunikacji, Provider TRE, Terapeuta Integracji Strukturalnej, autor podcastu o ciele, emocjach i terapii „Zadurski Mówi”. Zapraszam serdecznie do wysłuchania naszej rozmowy.
Notatki do odcinka
- Strona Bartosza https://zadurski.com/
- Festiwal Dobrych Relacji 14-15 października. Gdańsk
- Podcast Bartosza „Zadurski mówi”
- Kurs Empatycznej Komunikacji
- Inne warsztaty Bartosza
Spodobało się? Pomogłam Ci?
Postaw mi kawę, bym mogła tworzyć więcej treści! 🙂
Wypiję za Twoje zdrowie 🙂
Transkrypcja – podcast do czytania
EW: Cześć! Z tej strony Emilia Wojciechowska. Jestem trenerką mentalną biznesów online i prowadzę dla Ciebie podcast „Niezarobiona jestem”, w którym uczę jak osiągać więcej, stresując się mniej.
Odcinek 37. Emocje, potrzeby, ciało Rozmowa z Bartoszem Zadurskim.
Emocje, potrzeby, ciało – samoświadomość w tych elementach doskonale może nam pomóc w komunikacji z innymi, a także w rozwiązywaniu wewnętrznych konfliktów. W jaki sposób? O tym opowie Bartosz Zadurski, którego zapytałam o empatyczną komunikację, System Wewnętrznej Rodziny, a także o przemoc w rozwoju osobistym i duchowym.
Mój dzisiejszy gość, Bartosz Zadurski, to Praktyk IFS, trener Empatycznej Komunikacji, Provider TRE, Terapeuta Integracji Strukturalnej, autor podcastu o ciele,emocjach i terapii „Zadurski Mówi”. Zapraszam serdecznie do wysłuchania naszej rozmowy.
EW: Cześć Bartku! Witam Cię serdecznie w moim podcaście.
BZ: Cześć Emilia!
EW: Bardzo się cieszę, że jesteś i Drogi Słuchaczu, Droga Słuchaczko, muszę powiedzieć, że Bartek jest taką osobą, która się sama wprosiła do mojego podcastu, co ja bardzo lubię i podziwiam. Więc też jeśli ktoś chce wystąpić, ktoś kto uważa, że tematycznie możemy się tutaj wpasować w Niezarobioną, to serdecznie zapraszam. Bierzcie przykład właśnie z Bartosza.
EW: No to co? Zaczynamy tradycyjnie. Bartku, w moim podcaście mam taką tradycję, że zaczynamy od chwili zatrzymania, spokoju i skupienia. Wiem, że przygotowałeś dla nas krótką – a w sumie nie przygotowałeś, bo zdradziłeś mi, że trochę na spontanie lecisz – poprowadzisz dla nas krótki wstęp, krótką medytację, żebyśmy mogli się zrelaksować. Pamiętajcie, kto słucha tego w samochodzie albo w innym miejscu, gdzie nie może na spokojnie zamknąć oczu, wyłączyć się z rzeczywistości, to później może sobie do tego wrócić.
BZ: [Krótka praktyka:] Więc ja witam Cię drogi słuchaczu, słuchaczko, i jeśli masz możliwość to zapraszam Cię do tego, żeby zadbać o swoją wygodę. Jak możesz usiąść wygodnie, możesz się położyć. Zrób to, co Tobie służy. Daj sobie chwilę, na samym początku, taki moment na poczucie ciała, na poczucie tego, że siedzisz, leżysz. Poczucie połączenia swojego ciała, czy to z siedziskiem, oparciem, czy z podłogą. Zwróć uwagę na doznania, które są teraz w ciele. Cokolwiek to jest, po prostu to zauważ. Czasem to jakieś napięcie, czasem nawet ból. Czasem przeciwnie jakieś przyjemne doświadczenie ciele. Cokolwiek to jest, zauważ.
Zwróć też uwagę na oddech. Na wdech i wydech. Na długość wdechu, długość wydechu. Na to, co się porusza pod wpływem oddechu w ciele. Zwróć też uwagę, czy pojawiają się jakieś emocje. Jeśli jesteś świadoma, świadomy jakichś emocji, po prostu je zauważ. Daj im uwagę. Daj im znać, że doświadczasz tych emocji teraz. Czy jesteś świadomy tego, świadoma? Jeśli to są bardziej przyjemne emocje, sprawdź, czy możesz wychwycić, z jakimi zaspokojonymi potrzebami wiążą się te emocje. Jeśli to są emocje, które może są mniej przyjemne, zwróć uwagę, czy może są jakieś niezaspokojone emocje? Lub niezaspokojone potrzeby, które generują tą czy te emocje.
I sprawdź też, czy samo nazwanie, zauważenia tych emocji, coś zmienia w Twoim doświadczeniu? Intensywności? I czy też nazwanie tych potrzeb, które się wiążą z emocjami, czy też coś zmienia w tym doświadczeniu. Wróć do doznań w ciele. Zwróć uwagę jak się teraz masz na poziomie ciała. Oddechu. I powoli możesz wracać do tej przestrzeni, w której jesteś. Jeśli miałeś/miałaś zamknięte oczy, powoli możesz je otworzyć.
EW: Dziękujemy bardzo. Bardzo lubię przed nagraniem taką chwilę na zatrzymanie, na spokój, bo wtedy czuję, że zupełnie inaczej podchodzę do rozmowy. Dzięki wielkie. Bartosz. Jeszcze taka ciekawostka. Otóż jesteś pierwszym gościem-mężczyzną w moim podcaście. Jakoś tak się złożyło, że zapraszałam znajome kobiety głównie, więc jesteś takim rodzynkiem.
BZ: Ale miło!
EW: Więc jest to jakaś ciekawostka, jakaś nowość w tym podcaście. I porozmawiamy sobie o tematach, którymi się zajmujesz. Jest to takie ciekawe spektrum różnych tematów, ale one się bardzo fajnie łączą. Myślę, że powiemy sobie, jak to wszystko, czym się zajmujesz, łączy się w całość. Ale zacznijmy proszę od tematu komunikacji, empatycznej komunikacji, czyli komunikacji bez przemocy. To jest taki temat, do którego szufladki dużo się wrzuca. A co to faktycznie jest? Czym jest komunikacja bez przemocy, czyli NVC i jakie są jej takie podstawowe założenia?
BZ: Zacznę od tego, że dla mnie osobiście ta nazwa Porozumienie bez Przemocy nie jest raczej bliska, bo większość osób nie reaguje zbyt pozytywnie na tą nazwę, bo „ale ja się nie komunikuję przemocą. Nie biję nikogo. Nie krzyczę na kogoś”. I większość osób przemoc łączy albo z jakąś fizycznością, albo właśnie z uniesionym głosem. A tu nie o to chodzi. Bardziej chodzi o tą empatyczną komunikację. Mi się właśnie ta nazwa bardziej podoba. Empatyczna komunikacja. I ten model zakłada w szczególności to, że zwracamy uwagę na uczucia i na potrzeby, czyli to, od czego dzisiaj zacząłem w medytacji. To była chwila skupienia na ciele po to, żeby dojść do tego, jakie uczucia, czyli jakie emocje są w nas teraz obecne.
W empatycznej komunikacji, w Porozumieniu bez Przemocy, nie rozdzielamy uczuć (jako uczucia fizyczne) od emocji. Jest to raczej łączone w jedno i zwracamy uwagę na to, że te emocje, które w nas są, to też wyszło właśnie w tej medytacji, są związane z naszymi potrzebami. Nie zawsze tak łatwo możemy to wychwycić, odgadnąć, jakie to potrzeby są związane z daną emocją. No bo jeśli emocja jest przyjemna, no to mówi to potrzeba, która jest zaspokojona, a jeśli dane uczucie jest nieprzyjemne, mówi to o tych potrzebach, które nie są zaspokojone. Empatyczna komunikacja najbardziej jest kojarzona z modelu czterech kroków, bo jest to jedno z narzędzi.
To nie jest cały ten model, tylko jedno z narzędzi, które jest wykorzystywane w empatycznej komunikacji, które polega na tym, że w pierwszej kolejności zwracam uwagę, co jest faktem, co jest czystą obserwacją. I tutaj się pojawia problem, bo bardzo dużo jednak w głowie interpretujemy, dodajemy oceny itd. Więc to rozróżnienie właśnie o tym, co jest faktem, czyli czystą obserwacją, a nie interpretacją jest ważne. Drugi krok to jest zwrócenie uwagę właśnie na uczucia, czyli jakie są uczucia. No i tu też jest problem taki, że bardzo często mylimy pewne myśli z uczuciami. Coś, co uczuciem nie jest, ale często jest tam słowo „uczucie” i to jest mylące. Np. czuję się ignorowany – takiego uczucia nie ma. I trzeba sprawdzić, jakie realne jest za tym uczucie.
Następny krok to są potrzeby. I tutaj znów pojawia się pewnego rodzaju problem, bo potrzeby są bardzo uniwersalne dla wszystkich osób na świecie, a my często mylimy potrzebę ze strategiami i mówimy, że czegoś potrzebujemy i dodajemy tam jakąś strategię, np. że potrzebuję teraz mieć nowy mikrofon. Nie, to nie jest moja realna potrzeba. To jest jakaś strategia dla zaspokojenia moich potrzeb, np. związanych z jakąś łatwością czy czymś innym. Więc to jest ważne rozróżnienie.
I ostatni krok to będzie prośba, czyli jaką ja mam prośbę w tej danej sytuacji, czy to do kogoś, czy do siebie. I znów tu mamy też coś, co niekiedy jest problemem, że mylimy prośbę z żądaniem. Gdy jest prośba, to mamy zgodę, przestrzeń na odmowę. Przy żądaniu nie mamy tej zgody, przestrzeni na odmowę. Więc to tak bardzo skrótowo o empatycznej komunikacji i o tym narzędziu, które jest najbardziej znane, czyli ten model czterech kroków.
EW: Czyli mamy fakty, uczucia, potrzeby i prośby. A mnie zainteresował szczególnie ten wątek potrzeb, to jakie są właśnie te takie podstawowe potrzeby, te takie uniwersalne dla ludzi, abyśmy w miarę łatwo mogli rozpoznać, co jest strategią, a co jest potrzebą?
BZ: Potrzeby są w kilku kategoriach i w zależności od listy potrzeb jest to w okolicach kilkudziesięciu. Nie pamiętam, przyznam szczerze dokładnie nie liczyłem ich, ale chyba sobie sprawdzę po tym nagraniu. Ale często to jest w okolicach od czterdziestu kilku do siedemdziesięciu. Więc mogą być to potrzeby związane stricte z fizycznością. Potrzeba powietrza, pożywienia, wody, ruchu. Tego typu rzeczy, potrzeba dotyku, bardzo istotna dla naszego zdrowia. No i dodałem też zdrowia, czyli potrzeba zdrowia.
To jest jedna z dwóch kontrowersyjnych potrzeb, bo część osób w tym środowisku uznaje je za potrzebę, a część uznaje za strategię. Druga to jest temat seksualności. Czy seks jest potrzebą uniwersalną, czy jest strategią na zaspokojenie potrzeb? I mamy też potrzebę jakiejś autonomii, wolności wybierania własnych celów, dróg do realizacji siebie, swoich planów, marzeń, niezależności. Moja ważna potrzeba, którą jest, jak wspomniałaś, potrzeba spontaniczności, z którą bardzo, bardzo jestem zaprzyjaźniony, bo lubię działać spontanicznie. Potrzeba kontaktu z samym sobą.
To kolejna taka grupa potrzeb związanych z jakimś spójnością, rozwojem. Myślę, że osoby, które tutaj nas słuchają, mają tę potrzebę teraz w jakiś sposób zaspokojoną, w pewien sposób się chcą rozwijać, więc słuchają też tego podcastu. Potrzeba jakiegoś celu, sensu tego typu rzeczy. Grupa potrzeb związanych z innymi ludźmi: związane z jakąś współpracą, więzią, relacjami, bliskością, wspólnotą, bycia też rozumianym, rozumianą. Więc to kolejna grupa potrzeb. No i też bardzo przyjemne potrzeby związane z radością życia, związane z zabawą, humorem, też relaksem, dobrostanem fizycznym, tego typu rzeczami. No i jeszcze taka grupa potrzeb związana ze światem kontaktu z naturą, również mi bardzo bliska. Potrzeba jakiegoś pokoju, może porządku, więc tych potrzeb jest ogółem dosyć dużo.
EW: Jak też dość często pracuję z potrzebami w swojej pracy. I zauważyłam taką rzecz: to jedno, że nie potrafimy nazwać potrzeb czy właśnie sprawdzić, czy to strategia czy potrzeba (chociaż to bardzo fajne i będę to teraz wykorzystywać, żeby odróżniać tę strategię od potrzeb!). Ale niektórzy w ogóle nie potrafią nawet tak określić: to właściwie czego mi brakuje, czego potrzebuję. I jak możemy zagłębić się w siebie? Czy może odblokować się jakoś na odczuwanie tych potrzeb, na zrozumienie, czego mi w danym momencie potrzeba?
BZ: Tak, to zdecydowanie to, co mówisz. Absolutnie się z tym zgadzam, bo ogółem jako społeczeństwo jesteśmy odcięci od siebie, jesteśmy odcięci od swojego ciała, jesteśmy odcięci od emocji, jesteśmy odcięci od świadomości naszych potrzeb. Najczęściej na tych trzech płaszczyznach nie wygląda to tak społecznie, statystycznie za dobrze. Tak bym to nazwał, że zarówno nie czujemy swojego ciała, albo zaczynamy je dopiero czuć, gdy są bardzo intensywne bodźce z ciała, czyli nie czujemy jakiegoś lekkiego napięcia w ciele, nie zwracamy na to uwagi, tylko czujemy dopiero jak się pojawia jakiś bardzo intensywny ból, gdy np. już rozwinął się jakiś stan zapalny. Ciężej jest i mniej osób wyczuwa te pierwsze oznaki, że na przykład jakiś stan zapalny się zaczyna tworzyć. Czujemy te pierwsze oznaki, to jesteśmy w stanie wtedy zareagować i w jakiś sposób zadziałać, żeby się nie rozwinął.
I tak samo na poziomie emocji jest, że my często nie zauważamy tych bardziej subtelnych bodźców, subtelnych emocji, czyli nie czujemy jakiegoś małego napięcia związanego z jakąś irytacją, tylko częściej czujemy dopiero, gdy już naprawdę w nas jest złość, tak się spotęgowała. Często to jest ten moment, gdzie „rzucamy talerzami” czy też słowami. I tak samo na poziomie potrzeb – też nie mamy tego kontaktu z tym, czego tak naprawdę potrzebujemy, co jest naszą potrzebą obecnie, niezaspokojoną czy też zaspokojoną, żeby też to świętować.
No i to, co nam pomaga, to w szczególności właśnie zwrócenie uwagi ku sobie, zatrzymanie się, no bo najczęściej nie mamy w ogóle tej przestrzeni, żeby się zatrzymać. Ciągle gdzieś biegniemy, wychodzimy z domu, nie korzystamy nawet z tej chwili, gdzie możemy skorzystać ze spaceru, z przejścia z domu do pracy. Np. jeśli robimy to pieszo, to często zakładamy słuchawki, słuchamy muzyki albo podcastów. Może to wyjść na dobre, ale też warto zwrócić uwagę, czy mam ten czas też dla siebie, żeby zagłębić się w siebie, żeby poczuć swoje ciało, żeby poczuć swoje emocje i żeby zwrócić się ku swoim potrzebom. Więc po prostu czas dla siebie. Skrótowo mówiąc: zatrzymanie się, to myślę, że jest taką bazą.
EW: To fajnie się łączy z poprzednim wywiadem, który przeprowadzałam w tym podcaście, z Mavą Targosz. Rozmawiałyśmy o odpoczynku i ona właśnie mówiła, że odpoczynek to nie jest np. Netflix. Odpoczynek to nie jest nawet słuchanie podcastu, ale to jest właśnie ten czas dla siebie, ten czas na to, żeby się zagłębić w siebie, żeby usłyszeć, czego ja chcę, co ja teraz czuję, czego ja potrzebuję i pięknie się to właśnie łączy. I też się z tym zgadzam. Tego nam niestety brakuje.
BZ: Tak, bo tutaj jest takie niezrozumienie i nierozdzielenie. Co to jest relaks, a co to jest odprężenie? Bo bardzo często zadaję pytanie osobom, z którymi pracuję, w jaki sposób się relaksują i po chwili konsternacji jest „no, oglądam jakieś filmy, Netflixa, słucham podcastów, czytam książkę”. A ja mówię: nie, nie, nie, nie, nie chodzi o odprężenie, chodzi o relaks! A relaks jest wtedy, gdy nie ma działania. Bo wiele osób na pytanie jak się relaksuje, odpowiada, że idzie biegać. Nie, tam nie ma opcji na relaks. Relaks jest wtedy, gdy nie ma działania, czyli aktywuje się ta część naszego układu nerwowego, która jest związana ze stanem spokoju, a ona nie będzie się aktywować, gdy my będziemy działać.
EW: No tak, no tak. Drugim takim tematem, który jest ciężki do zrozumienia, do poczucia, to odpowiedź na pytanie – gdy właśnie pytam o to, co czujesz w ciele, albo gdzie czujesz teraz coś, gdzie czujesz te emocje – to właśnie ten kontakt z ciałem. Jak możemy go ćwiczyć? Jak możemy się uczulać na to, co nasze ciało nam mówi?
BZ: Sposobów jest naprawdę tak dużo, takie są możliwości. Obecnie jest tak wiele różnych metod świadomej pracy z ciałem. Jestem olbrzymim fanem tego. Też organizuję festiwal świadomej pracy z ciałem. Więc samo zatrzymanie się i skupienie się na ciele już będzie podstawowym narzędziem. Można skorzystać z różnych form świadomej pracy z ciałem, jak joga, tylko bardziej takim ujęciu uważnym, spokojnym – yin joga, joga relaksacyjna, regeneracyjna. I praca z oddechem – genialna sprawa: mindfulness, medytacja.
Tylko tego jest duże spektrum i można wybrać coś dla siebie, co będzie najbardziej odpowiednie na ten moment. Bo to jest też ważne: na ten moment, bo nie wszystko jest dla każdego. Kiedyś przez wiele lat mówiłem, że bazą jest medytacja, medytacja jest dla wszystkich i że to jest najważniejsze. Dziś się z tym nie zgadzam, z tymi swoimi słowami sprzed kilku lat. Z tego względu, że medytacja nie będzie dobra dla osób, które np. teraz mają stany lękowe czy ataki paniki, bo praktyka mindfulness, medytacji może to pogłębić. Więc też musimy dobrać narzędzia odpowiednie dla siebie i zwrócić uwagę na to, co nam nie pozwala skupić się na ciele.
Bo to jest też ważne pytanie: co nam nie pozwala się zatrzymać? Dlaczego cały czas tak pędzę, dlaczego tak cały czas muszę coś robić i nie daję sobie przestrzeni na nic nierobienie? Że nawet gdy mam czas wolny, no to muszę coś obejrzeć, muszę czegoś posłuchać, coś zrobić, że nie mogę naprawdę realnie się zatrzymać, bo coś mi wewnątrz nie pozwala. I co ważne jest, to że to coś, co nie pozwala, ma najprawdopodobniej – ja jestem pewien tego – pozytywne intencje ku temu. Że coś tam głębiej się kryje, co nam nie pozwala czuć, w pozytywnej intencji. I zwrócenie uwagi na to może być przełomem i może być tym momentem, w którym my dojdziemy do tego, że będziemy mogli to robić, jak się tym zaopiekujemy. Jak się tym nie opiekujemy, to często to jest trochę siłowanie się. I na to też polecam zwrócić uwagę.
EW: Coś tam w nas ma dobre intencje. Trochę mi to brzmi jak jeden z kolejnych tematów, które chciałam poruszyć, mianowicie System Wewnętrznej Rodziny. Bo wiem, że praktykiem IFS również, więc myślę, że to się ładnie tematycznie łączy, więc przeskoczmy teraz do tego tematu. Co masz na myśli mówiąc, że „coś tam w nas ma pozytywne intencje”, nawet mimo, że ma jakieś negatywne skutki dla nas?
BZ: Mam na myśli nasze wewnętrzne części i na tym opiera się metoda terapii IFS, System Wewnętrznej Rodziny. Czyli mamy tę swoją rodzinę wewnętrznych części. I z tematem części, przypuszczam, że większość się w jakiś sposób zetknęła. Bardzo popularne jest określenie wewnętrznego krytyka czy wewnętrznego dziecka. Tylko tak naprawdę nie mamy jednej takiej części, bo tych wewnętrznych dzieci, naszych wrażliwych części, zazwyczaj mamy cały zestaw. I wiele osób też używa takiego języka części, w szczególności, gdy pojawia się jakiś wewnętrzny konflikt. Część mnie chce rzucić tą pracę, ale część mnie chce w niej pozostać i nie pozwala, aby gdzieś od niej odejść. Część mnie chce założyć biznes, naprawdę jestem bliski ku temu, ale część mnie się boi. Część mnie chce zakończyć tą relację, ale druga część mówi nie, zostań, tu jest bezpiecznie. Więc w tej polaryzacji wewnętrznej, konflikcie wewnętrznym łatwo zauważyć części. Oczywiście nasze części nie muszą być tylko w konflikcie.
I tutaj bazą jest to, że mamy trzy kategorie części. Części wrażliwe, czyli tzw. wygnańcy. Wygnańcy z tego względu, że te wrażliwe części mają najczęściej trudną historię, traumatyczne doświadczenia, jakieś trudne doświadczenia. Więc one są na wygnaniu. Na wygnaniu, bo jak się pojawiają, to czujemy intensywne emocje. I często jest tak, że te czucie intensywnych emocji wydaje się być niebezpieczne. Więc mamy części ochronne, dwie kategorie części ochronnych, których pilnują, żeby te części wrażliwe nie wychodziły na wierzch.
Mamy tzw. grupę managerów, czyli te części aktywne, które funkcjonują na co dzień, dbają o naszą codzienność, żeby było stabilnie i bezpiecznie. I części reaktywne, czyli tzw. strażaków, które aktywują się wtedy, gdy może dojść do aktywacji wygnańca, czyli prościej mówiąc, gdy może pojawiają się silne jakieś emocje, te wygnane emocje, np. smutku, coś trudnego, to pojawiają się strażacy, żeby stłumić te emocje tamtych części i nie cofną się przed niczym, żeby jak najszybciej osiągnąć swój cel. Więc te części mogą być związane z bardziej kompulsywnymi zachowaniami, uzależnieniami, tego typu rzeczami, a managerowie codziennością, pracą, żeby zająć się czymś właśnie cały czas, żeby nie dostać się do tego, co może być wrażliwe. Ale my możemy się tam dostać w bezpieczny sposób i pomóc tym częściom wrażliwym, bo one niosą ciężary, ciężary tych trudnych, traumatycznych doświadczeń, ciężary niewspierających przekonań.
I my w procesie terapii możemy w bezpieczny sposób, po zgodzie tych części ochronnych się tam udać, po to, żeby pomóc w odciążeniu tych części z tych ciężarów, co będzie oznaczało, że one nadal będą istnieć, bo nie da się żadnej części zlikwidować, tylko będą żyły z tą lekkością, bez tego ciężaru. Więc wtedy następuje transformacja i te części mogą wybrać nowe jakości i robić coś bardziej wspierającego dla naszego systemu. Tak samo wtedy te części ochronne nie muszą już tak ciężko pracować, żeby chronić. Mogą wybrać inną rolę, bardziej wspierającą, pracować także z większą lekkością. I wtedy jest ten moment takiej największej transformacji.
Jeszcze tylko jedną rzecz dodam, bo poza częściami mamy też nasze ja, nasze self. Coś, co cechuje się jakością ciekawości, wrażliwości, otwartości, takiego osadzenia, spokoju, jasności i kreatywności. I tam nie ma żadnego celu. To jest tak ważne, nie ma żadnego celu. Jak jesteśmy w tym stanie, to jest taki stan flow, że czujemy, że jesteśmy na swoim miejscu, że wszystko się układa tak jak ma być, że wszystko jest ok, cokolwiek się wydarza. I każdy z nas w tym stanie więcej czy mniej przebywa. Czasem tego stanu jest mniej z tego względu, że bardziej pojawiają się części, które trochę zasłaniają dostęp do tej energii, do naszego wewnętrznego rdzenia. I my poprzez zauważanie części, czyli bycia świadkiem tej części, tego, co się dzieje, możemy trochę się od nich odkleić. I po to, żeby tym częściom pomóc.
EW: Mówisz o tych częściach jako takich osobnych bytach, które mają swoje życie, swoje potrzeby, swoje intencje, swoje strategie I być może niektórzy słuchacze mogą się już przestraszyć, że to chodzi o jakieś zaburzenia, osobowość wieloraką. Co powiesz na uspokojenie tym osobom?
BZ: Tak, tutaj jest problem z tym. Wiele osób gdzieś usłyszało, że posiadanie części wewnętrznych to jest coś nie tak. Części są absolutnie naturalne i to jest ok. One są podstawą, a podstawowym mottem modelu jest: „wszystkie części są mile widziane”. Wszystkie, bo wszystkie mają pozytywne intencje. Wszystkie, nawet te, które wydają nam się, że robią coś szkodliwego dla naszego ciała. Gdy się z nimi spotkamy i dojdziemy głębiej do ich celu, dlaczego to robią, to tam zawsze będzie pozytywna intencja. Więc części są naturalne. To jest jak najbardziej ok, posiadanie części. I czasem mogą być one ekstremalne i wtedy mamy jakieś diagnozy z tym związane. Przy tym, gdy mamy po prostu mocne, aktywne części, bo najczęściej wtedy mamy jakieś trudne doświadczenia, czyli te trudne, mocne ciężary, ale oczywiście te ciężary, tak jak wspomniałem, można puścić.
EW: To fascynujące. Jakiś czas temu zainteresowałam się IFS i byłam też na takim wstępnym, bardzo podstawowym szkoleniu i to mnie absolutnie fascynuje, to wszystko, co tam dzieje się w naszym środku. Chciałam teraz podpytać trochę bardziej, praktycznie, bardziej konkretnie. Wspomniałaś np. o tych konfliktach, że np. część mnie chce zmienić pracę, a część mnie bardzo chce w tej pracy zostać. No i jak się wtedy z nim pracuje? No bo jakąś decyzję w końcu trzeba podjąć i się z nią pogodzić. No ale wtedy tak jakby wygrywa jedna część, a druga, no, powiedzmy, że przegrywa. Jak to pogodzić i jak to zrobić, żeby obie części były zadowolone z tej albo z drugiej decyzji?
BZ: To można zrobić na wiele sposobów, ale też takim jednym sposobem, który też się łączy z empatyczną komunikacją, jest takie wewnętrzne spotkanie, czyli wewnętrzne mediacje. Bo to tak samo też wygląda w świecie zewnętrznym, że konflikty zachodzą na poziomie strategii. Czyli mamy jakieś strategie dla zaspokojenia jakichś potrzeb. Na poziomie strategii pojawiają się konflikty, na poziomie potrzeb nie ma możliwości, żeby pojawiły się konflikty. Więc tak samo jak w świecie zewnętrznym i wewnętrznym możemy zwrócić uwagę, jakie potrzeby, te uniwersalne, stoją za tymi strategiami. I wtedy pojawia się więcej przestrzeni, żeby wysłuchać siebie nawzajem.
Bo jak jesteśmy w tej wewnętrznej kłótni czy zewnętrznej, czyli bo boksujemy się na strategie, to tam jest dużo napięcia, konfliktu. Jak przejdziemy do potrzeb, to pojawia się więcej spokoju i przestrzeni na rozmowę. Możemy wtedy poznać te części, czy to dwie naraz, czy pojedynczo, co dla nich jest ważnego, dlaczego one chcą akurat tą strategię wybrać? Z jakimi ich potrzebami to się wiąże, z jakimi przekonaniami? Bo to mogą być jakieś przekonania, które powstały w wyniku np. trudnych doświadczeń, w szczególności w dzieciństwie, no nie ma co ukrywać, i na poziomie tych przekonań, które nie są wspierające, czyli tych ciężarów, ta część podejmuje decyzje. Więc my możemy też dojść do tego, do tych ciężarów, które niosą części i pomóc puścić te ciężary tym częściom. Więc tutaj ten zakres przekonań jest bardzo istotny. Jakie przekonania się z tym wiążą, jakie doświadczenia, dlaczego ta część chce to, a nie coś innego?
EW: No faktycznie, bardzo podobne do tych takich zewnętrznych konfliktów, tak by porozmawiać, usiąść na spokojnie, wytłumaczyć, spojrzeć z obu perspektyw i wypracować coś. Dobra, to wracając do tej empatycznej komunikacji, myślę sobie, że ten model czterech kroków jest dość uniwersalny w różnych sytuacjach. Myślę sobie, jak na przykład możemy go wykorzystać w biznesie. Powiedzmy jest jakaś trudna sytuacja z klientem, np. klient po skorzystaniu z usługi nie jest zadowolony i ma jakieś pretensje, składa reklamację. Jak do tego podejść korzystając z tej komunikacji? Żeby z jednej strony klient był zadowolony i na przykład nie napisał nam negatywnej opinii w Google, a z drugiej, żebyśmy my też poczuli, że nie przekroczyliśmy jakichś swoich granic.
BZ: Tutaj przychodzą mi słowa Marshalla Rosenberga, czyli twórcy NVC, Porozumienia bez Przemocy, który mówił o tym, że on nie słucha słów, on słucha potrzeb, języka potrzeb. Czyli zwracamy uwagę nie tylko na słowa, na to, co ktoś mówi, tylko jakie potrzeby kryją się za tymi słowami. Czyli mamy konflikt i najpierw sprawdźmy, jakie nasze potrzeby są ważne w tym temacie, w tym konflikcie. Bo jeśli my nie zwrócimy się najpierw ku sobie, nie damy też sobie tej empatii, sobie uwagi, to będzie nam trudno usłyszeć kogoś drugiego i być przy drugim człowieku.
Czyli najpierw zwrot ku sobie i zaopiekowanie się sobą. Jakie moje potrzeby są ważne w tym przypadku? Mam konflikt i może chcę w tej sytuacji być w ogóle uwzględniony, mam być wzięty pod uwagę? A może to jest jakaś potrzeba związana z dotrzymywaniem umów? Na coś się umówiliśmy i druga strona tej umowy się nie wywiązuje? Czy może to jest potrzeba jakiegoś zaufania? W tym kontekście, o którym tam rozmawiamy. Więc szukamy, jakie nasze potrzeby są związane z tym, nie są zaspokojone w tej sytuacji, a potem sprawdzamy, jakie potrzeby po drugiej stronie są niezaspokojone. Oczywiście droga do potrzeb może być poprzez emocje, czyli najpierw zauważam emocje, które prowadzą mnie do potrzeb niezaspokojonych (czy zaspokojonych, ale to nie będzie w konflikcie), czyli jakie potrzeby ma ten klient, o co on chce zadbać, co dla niego jest ważne.
Mogą być to też te same potrzeby, co nasze: bycia wziętym pod uwagę, może szacunku, może potrzeby wsparcia w tym wszystkim. Więc to jest też ważne, żeby wychwycić te potrzeby. I to niekiedy nie jest łatwe, gdy nie mamy takiego treningu i gdy nam się mylą w ogóle potrzeby ze strategiami. Ale to jest coś, co można wyćwiczyć i potem przynosi to zmiany jakości w naszym życiu. W każdym aspekcie, czy to biznesowym, czy w relacyjnym, prywatnym, czy w relacji z dziećmi. W każdym aspekcie życia. Więc krótko mówiąc: szukajmy potrzeb, które się kryją za tymi słowami.
EW: Aha, czyli my tak mamy zgadywać trochę co się za tymi słowami kryje? Czy my możemy wprost zapytać na przykład klienta, czego potrzebuje w tej sytuacji?
BZ: Tak, jak najbardziej. Możemy zgadywać, pytając, zgadywać. Tylko oczywiście dostosowujemy język do naszego rozmówcy. No bo jeśli to jest jakaś bardzo formalna sytuacja biznesowa, ja zapytam: o, wkurza się pan, czuje pan złość, bo pana potrzeba bycia wziętym pod uwagę jest niespełniona? No to taki język raczej nie będzie służył w kontekście biznesowej, poważnej rozmowy. Może to wręcz spowodować oddalenie, bo ktoś spojrzy jak na kosmitę: jakim on językiem mówi? Co on tu w ogóle jakieś sztuczki psychologiczne na mnie chce zastosować?
I to jest temat bardzo powszechny, że osoby, które wybierają się na kursy empatycznej komunikacji, często starają się wdrożyć język taki żargonowy: czy czujesz, bo potrzebujesz? Czy czujesz złość, bo twoja potrzeba bycia wziętym pod uwagę jest niezaspokojona? I ten język się sprawdza na warsztatach, dla ćwiczenia, ale nie do końca się sprawdza w życiu. Chyba, że rozmawiamy z osobami, które bardzo dobrze ten model znają, ale to jest mało życiowe. Czyli staram się dostosować ten język. I w biznesie ten język jest zupełnie inny niż w relacjach bliskich z partnerem, partnerką, rodzinnych, z przyjaciółmi. Więc dostosowuję ten język. Czyli np. czy rozumiem, że nie podoba się panu ta umowa, bo chciałby Pan poczuć się bardziej bezpiecznie w ramach tej umowy? Może jakieś punkty są dla Pana nie do zaakceptowania? Czy może chciałby Pan więcej porozmawiać o tych warunkach naszej współpracy, wyjaśnić może coś? Więc staramy się dostosowywać ten język do naszego rozmówcy.
EW: Super. Myślę sobie, że to odgadywanie emocji jest łatwiejsze, gdy kogoś widzimy, ewentualnie słyszymy przez telefon. A jak to zrobić mailowo? Kiedy dostajemy jakąś wiadomość od niezadowolonego klienta. Jak stamtąd, poza tym, że są wykrzykniki, możemy odczytać te potrzeby i emocje?
BZ: Można wykorzystać taką technikę, żeby „odtworzyć sobie”, czyli postarać się usłyszeć głos tej osoby poprzez te zdania, które czytamy. I tutaj jest też taki problem, że gdy jest to słowo pisane, to ten kontakt jest w pewien sposób trochę skrócony, bo ja mogę sobie dopowiedzieć (czyli zinterpretować to, wracając do pierwszego kroku), że on w tym komunikacie do mnie krzyczy, bo np. są tam wykrzykniki. I tu pojawia mi się moja osobista historia, że ja kiedyś zajmowałem się dawno temu biznesem, prowadziłem firmę handlową, miałem swój zespół pracowników i ja miałem taką tendencję, że gdy dla mnie coś było ważne, to gdy pisałem, to dawałem na końcu wykrzyknik dla podkreślenia, że to jest ważne.
Ja nie znałem tej koncepcji, że wykrzyknik oznacza krzyk – chociaż ta nazwa jego, wykrzyknik, że krzyczy to do nas. Ja totalnie inną miałem definicję wykrzyknika w tekście, że to jest podkreślenie, że to jest coś ważnego. I w pewnym momencie na jednej z rozmów jedna pracownica powiedziała do mnie, czemu ja ciągle jestem wkurzony w tej komunikacji z nią? Czemu ja tak krzyczę do niej? Ja po prostu nie mogłem zrozumieć, o czym ona mówi! Ale ja, krzyczę? Ona mówi, że w tych wiadomościach mailowych tak ciągle jestem wkurzony. Ale ja w ogóle nie wiedziałem, o czym my rozmawiamy. I chwilę to zajęło, gdy ona powiedziała: tyle tych wykrzykników używasz! No, wykrzykniki używam, żeby pokazać, że to jest akurat ważna sprawa, więc warto też zwrócić na to uwagę.
Ale zdecydowanie lepszą opcją będzie spotkanie face to face. Mamy więcej możliwości, widzimy tą osobę, widzimy mowę ciała. Więc to jest super. Jeśli to nie jest możliwe, to jakaś wideo rozmowa, tak jak my teraz się widzimy, tylko nie widzimy się w pełni. Ja nie widzę Twoich rąk, Ty nie widzisz moich rąk. Więc mamy w pewien sposób ograniczoną możliwość kontaktu poprzez kontakt związany z mową ciała. Więc ja, gdy jestem w tym kontakcie wzrokowym, to też mogę widzieć, czy jego postawa ciała się zamyka, czy otwiera. I mogę zgadywać, z czym to może być związane i sprawdzać to z nim na bieżąco.
Czasem to też nie jest możliwe, gdy to jest np. tylko rozmowa telefoniczna. Tu też mogę wychwycić z tonu głosu coś i sprawdzić, czy to dobrze, czy ja to dobrze wychwytuję, czy to mnie prowadzi, że ja tam słyszę jakieś emocje. Jak to nie jest możliwe, no to ten tekst. No i to jest trochę wyzwanie, ale można właśnie spróbować sobie to wyobrazić, co ta osoba poprzez te słowa chce nam przekazać, czyli jakie potrzeby tam są związane. I jeszcze przywołując słowa Marshalla Rosenberga: o co ta osoba nas prosi? Albo za co nam dziękuje? Bo Marshall Rosenberg mówił o tym, że wszelkie komunikaty to tak naprawdę można ukrócić do tego, że są to albo prośby, albo podziękowania. Czyli o co ta osoba nas prosi, albo za co nam dziękuję.
EW: Super. Myślę, że nawet jeśli to sobie przyjmiemy, to już taka komunikacja nawet w trudnych sytuacjach stanie się łatwiejsza. Bo ok, ta druga osoba, nawet jeśli ma do mnie jakieś pretensje, no to właśnie: o coś chce mnie poprosić albo za coś chce mi podziękować. Prawdopodobnie to będzie raczej prośba, jeśli ktoś jest bardzo wkurzony, niezadowolony. Chociaż też -można się zastanowić, za co chciała nam podziękować. Może np. za to, że jesteśmy w ogóle otwarci na informację zwrotną? Myślę, że już takie podejście bardzo ułatwi rozwiązywanie tego typu konfliktów. Super! Bardzo fajna wskazówka. Chciałabym jeszcze taki temat poruszyć, który poruszyłeś swoim podcaście i po jego odsłuchaniu zdecydowałam się od razu umówić z Tobą na podcast. Mianowicie, jak jesteśmy w temacie przemocy, tzn. bez przemocy, ale chodzi mi o temat przemocy w rozwoju osobistym. Nagrałeś taki odcinek, który mówi trochę o nadużyciach w rozwoju osobistym, duchowości i chciałabym spytać: jak ktoś, kto chce się rozwijać, chce uczyć się czegoś, stawać się lepszą wersją siebie, może się uchronić przed przemocą. Czym w ogóle jest ta przemoc? Jak to rozumiesz? I co możemy zrobić, żeby się przed tym uchronić?
BZ: Tak, z racji tego, że temat rozwoju osobistego i duchowego interesuje mnie od już wielu, wielu lat, kilkunastu lat, byłem na różnych ścieżkach, w różnych społecznościach i sam osobiście na sobie doświadczyłem różnych kontaktów. I tak samo jak zaczęliśmy od tego, że Porozumienie bez Przemocy jest o empatycznej komunikacji, czyli nieużywaniu przemocy, która może być ubrana w piękne słowa, to mogą być nie dość, że piękne słowa, to może być też piękny ton głosu, bardzo spokojny, bardzo miły, który nam się fajnie kojarzy. I tak samo w szczególności w rozwoju duchowym. Też może być tak, że możemy od jakiegoś nauczyciela, jakiegoś guru usłyszeć coś, co jest ubrane w ładne, piękne słowa. Brzmią one też bardzo przyjemnie i super, a jednak tam będzie coś związane z przemocą, złością, czyli z jakimś celem, jakąś chęcią zmiany nas.
Czyli myślę, że to, co pozwala nam wychwycić to, to po pierwsze najbardziej to zwrot ku sobie i to, co dla mnie jest ważne, to co ja czuję, to jak ja rezonuje z daną osobą, co się we mnie uruchamia. No i tutaj może być też tak, że dużo naszych wrażliwych, młodych części, jeszcze takich nie w pełni rozwiniętych, z okresu naszego dzieciństwa, mogą chcieć mieć tą relację, czyli być w jakiejś społeczności, społeczności rozwoju osobistego, społeczności rozwoju duchowego w jakiejś sandze, w jakiejś wspólnocie i gdzieś tam młoda, nasza nie w pełni jeszcze rozwinięta część podejmuje decyzje, a nie podejmuje decyzje nasze ja, które ma dostęp do całego systemu i szerszego obrazu danej sytuacji. Więc z jednej strony można zwrócić uwagę na to, jaka część mnie podejmuje tę decyzję, że ja np. wybieram przynależność do danej społeczności.
Bardzo dużo społeczności w rozwoju duchowym troszkę przypomina sektę. Mamy tego guru, który bardzo często mówi o tym, że on tu nie jest żadnym nauczycielem duchowym, guru itd., nie traktujcie mnie tak, chociaż jego działania jednak są takie, które do tego dążą. Więc to jest coś, na co warto zwrócić uwagę. Być w kontakcie ze sobą, zwracać uwagę, jakie potrzeby też wiążą się np. z różnymi prośbami danych osób. Bo w sektach mamy bardzo częsty temat związany z finansami, z oddaniem finansów na daną społeczność, wyrzeczenia się czasem tematu pieniędzy, że temat pieniędzy to jest w ogóle coś złego, że to jest zła energia (też niezrozumienie tego, bo to jest też dłuższy temat, bardzo ciekawy – postrzeganie pieniądza). Więc zwracanie na to uwagę, jakie intencje tam są, czy tam są prośby, czy tam są żądania w tej społeczności, jakie tam potrzeby mogą się kryć w tych komunikatach czy prośbach. Więc na to warto zwrócić uwagę.
EW: Czy przypominasz sobie, jeśli chcesz się podzielić jakąś taką sytuacją ze swojego życia, kiedy poczułeś, że granice są przekraczane?
BZ: Oj tak, sporo takich doświadczeń było, choć nie były one zbytnio przyjemne, w szczególności w rozwoju duchowym. Tego jest bardzo dużo. Takie mam wrażenie, bo byłem na różnych ścieżkach i ścieżkach związanych np. z buddyzmem, gdzie doświadczyłem i też widziałem przemoc, która tam była i często to był ten moment, w którym się wycofywałem. Nie doświadczyłem nigdy bardzo silnej przemocy i udało mi się zawsze wychwycić te momenty, że coś tu jest nie tak. Przede wszystkim polegać na swojej intuicji. To jest bardzo, bardzo istotne. Jeśli ja coś czuję, że coś tu mi nie pasuje, to warto za tym iść.
Ta intuicja jest bardzo ważnym tematem. Kiedyś też usłyszałem bardzo fajne podejście do tematu intuicji, definicji intuicji trochę z innej strony, od Diany Nowek, która jest trenerką komunikacji niewerbalnej. Ona mówiła o tym, że tak naprawdę my wychwytujemy tę komunikację niewerbalną i gdy ona nam nie pasuje do słów, czyli ktoś coś mówi, np. że chce z nami nawiązać relację, że mamy mieć przyjacielską, biznesową relację, ale coś nie pasuje nam w mowie ciała, bo mowa ciała pokazuje coś innego. I to jest ten element też intuicji, że my to wychwytujemy na takim nieświadomym poziomie. Bo większość z nas jest w stanie wychwycić mowę ciała, w szczególności z mikroekspresji twarzy, i wychwycić, że coś jest nie tak. I często pojawia się wtedy u nas jakieś napięcie delikatne – i wracamy do tego, że ten bodziec najczęściej nie jest taki wyraźny, że zapala się lampka: uciekaj stąd, tylko często jest bardzo subtelny, że czujemy jakąś niewygodę w kontakcie z tą osobą, jakieś napięcie, że nie jestem w stanie się rozluźnić kontakcie z daną osobą. To już mi dużo mówi. Czy ja mogę być rozluźniony przy tej osobie? Jeśli nie, to czemu nie? Zwracam uwagę: jakie moje potrzeby nie są zaspokojone? Jakie moje części mi się aktywują? Może jest jakaś grupa części, czy jakaś jedna, która gdzieś alarmuje: Słuchaj, coś tu może być nie tak. Zwróć na to uwagę, więc to jest ważne. Ważny temat i ja kilka też miałem takich doświadczeń.
Z racji tego, że bardzo fascynuje mnie temat ciała, świadomej pracy z ciałem, więc ten temat też wykorzystywania na poziomie dotyku. I nie mówię tu już tak daleko idące, bo najczęściej to nam się skojarzy z seksualnością. I tu oczywiście też może tak być, że to w szczególności w świecie, gdzie ta seksualność jest tematem w ogóle, z którym się pracuje np. w tantrze, bywa tam często tematem przekraczania granic. Ale nawet sam dotyk niekiedy, który nie jest seksualny, może być przekroczeniem naszych granic. Czy ja teraz nie chcę tego dotyku, a ktoś gdzieś próbuje go sobie wziąć? Tak naprawdę on niekoniecznie daje, tylko zabiera, więc na to też warto zwrócić uwagę.
EW: Czyli na pewno intuicja. Jak jeszcze rozpoznać przy wybieraniu na przykład jakiegoś nauczyciela czy kogoś, z kim będziemy pracować? Na co zwracać uwagę, gdy chcemy współpracować, czy od kogoś się uczyć? Jakie byłyby takie sygnały, takie tak zwane czerwone flagi, które mógłby wesprzeć naszą intuicję i dać nam znać, że może to jednak nie jest odpowiednia osoba dla nas.
BZ: Tak, tutaj myślę, że to, co może być bardzo istotne to spójność. Na ile ta osoba, która się czymś dzieli jest spójna i to, czym się dzieli, to czego naucza jest widoczne w jej życiu, w jej życiu codziennym, a nie tylko na warsztatach czy sesjach indywidualnych, czyli na ile tak naprawdę żyje tym, czego naucza. Więc to jest takie bardzo ważne. Więc ta autentyczność, ta spójność bywa bardzo, bardzo ważnym tematem, bo wiele osób wchodzi w rolę trenera i czegoś naucza, ale tak naprawdę nie realizuje tego w swoim życiu, tylko o tym mówi na szkoleniach, warsztatach, więc warto na to zwrócić uwagę. Tylko to nie jest łatwe, bo nie zawsze mamy możliwości zobaczenia, jak to wygląda danej osoby. Bo jeśli bierzemy pod uwagę temat mediów społecznościowych, to jak ktoś siebie kreuje, to tam może być po prostu kreacja.
Czyli najczęściej pokazuje się jakieś konkretne zdjęcia, filmiki, wycinki, które niekoniecznie się przejawiają, jak to wygląda w życiu na co dzień. Nie ma co ukrywać i o tym jest dużo też obecnie informacji, że bardzo często to jest sztuczna kreacja, sztuczna internetowa kreacja, to jak wygląda życie danej osoby. Więc jeśli mam też możliwość zwrócenia uwagi czasem w innych okolicznościach. Mi się zdarzyło też pewnych nauczycieli poznać poprzez np. bycie razem na innych warsztatach, gdzie miałem okazję poznać danego nauczyciela od strony nie nauczyciela, tylko ucznia. To też bywa bardzo, bardzo ciekawym doświadczeniem.
EW: Super, super. Okej, dobra, myślę, że powoli będziemy już zmierzać ku końcowi tej rozmowy. Ale chciałam jeden bardzo ciekawy temat poruszyć. Mianowicie jesteś organizatorem Festiwalu Dobrych Relacji. Powiedz nam więcej co to jest, kiedy następna edycja i czego tam się można spodziewać?
BZ: Festiwal Dobrych Relacji jest oparty właśnie o empatyczną komunikację na bazie Porozumienia bez Przemocy oraz też pracy z częściami na bazie IFS – Systemu Wewnętrznej Rodziny, Internal Family Systems. I to jest takie wydarzenie, gdzie na przestrzeni dwóch dni mamy możliwość poznać różne podejścia, różne narzędzia do lepszej komunikacji, zarówno w formie wykładów, czyli tej wiedzy teoretycznej, jak i praktycznej, czyli warsztatów. Są tam wykłady, które najczęściej trwają w okolicach godziny i warsztaty, które trwają trzy godziny po to, żeby móc poznać zarówno różne narzędzia, metody do lepszej komunikacji, poznać też różnych trenerów, żeby sprawdzić, jaki trener ze mną rezonuje w danym momencie, bo to jest też ważny, ważny temat.
To tak samo jak z terapią, że czasem może być naprawdę bardzo dobry terapeuta, ale jeśli my z nim nie rezonujemy, to ta terapia niestety może nie być zbyt skuteczna, więc to jest też bardzo ważny element. I po to jest ten festiwal, żeby móc zarówno poznać różne podejścia, różne osoby, żeby móc z tego skorzystać, się wdrożyć na co dzień, a może później też dalej gdzieś się w tym rozwijać, uczyć się tego. Więc bardzo polecam. To jest festiwal, który odbywa się stacjonarnie w Gdańsku, bo tutaj też mieszkam i większość moich wydarzeń stacjonarnych odbywają się właśnie w Gdańsku, w Trójmieście. Trwa dwa dni i kolejna edycja będzie w maju tego roku.
EW: Super. Będę linkować oczywiście do festiwalu. Brzmi bardzo ciekawie i jeśli będziemy to czasowo pasować to myślę, że się zjawię. Tym bardziej, że Trójmiasto kocham, kocham tam przebywać, więc to będzie taka wymówka, żeby sobie pojechać. Bardzo Ci dziękuję za tę rozmowę. Wiem, że masz dużo ciekawych warsztatów i też kursy online, więc opowiedz proszę, gdzie możemy Cię znaleźć i co u Ciebie można ciekawego znaleźć.
BZ: Najwięcej informacji można znaleźć na mojej stronie zadurski.com. Tam są wszystkie informacje o sesjach indywidualnych czy też o warsztatach, które prowadzę. Takim jednym z ważniejszych warsztatów, a właściwie kursów, bo jest to kurs, który składa się z trzech weekendowych zjazdów. Jest to kurs empatycznej komunikacji w Gdańsku, gdzie na przestrzeni tych zjazdów możemy dużo rzeczy się nauczyć i potem to wdrażać w praktykę. Pomiędzy zjazdami mamy praktykę w dwójkach, tak zwanych empatycznych, między uczestnikami. Drugi taki warsztat, który jest bardzo mi bliski, to jest warsztat wyjazdowy z autoterapią IFS. Kolejne będzie w lipcu pod Elblągiem, więc na to też zapraszam. Zapraszam też na mój podkast „Zadurski mówi”, tam dosyć króciutkie odcinki publikuję co tydzień, w czwartek. Jestem też na Facebooku i Instagramie.
EW: Świetne! Dzięki wielkie Bartek. Bardzo, bardzo przyjemna rozmowa. W takim razie życzę powodzenia z festiwalem i ze wszystkimi Twoimi działaniami. Oczywiście do wszystkiego będą linki w notatkach pod podcastem, więc jeśli słuchaczu, słuchaczko, coś Cię zainteresowało, to na pewno znajdziesz to na stronie tego odcinka. Raz jeszcze dzięki wielkie, Bartosz.
BZ: Dziękuję również za tę rozmowę. Dziękuję Wam też, że byliście tutaj z nami. Do usłyszenia.
EW: Do usłyszenia.
Od początku swojej pracy jako coach powtarzam, że samoświadomość jest kluczem do podejmowania decyzji życiowych. Bartosz opowiedział też o tym, jak przydaje się ona w komunikacji nawet w trudnych sytuacjach w biznesie. Transkrypcję i wszystkie linki do miejsc i wydarzeń wymienionych w tym odcinku znajdziesz na emiliawojciechowska.com/37. Do usłyszenia już za dwa tygodnie!