Notatki do odcinka

Spodobało się? Pomogłam Ci?
Postaw mi kawę, bym mogła tworzyć więcej treści! 🙂
Wypiję za Twoje zdrowie 🙂


Transkrypcja – podcast do czytania

Transkrypcja – podcast do czytania

Cześć, z tej strony Emilia Wojciechowska. Jestem coachem, trenerką mentalną i prowadzę dla Ciebie podcast „Niezarobiona jestem”, w którym uczę, jak osiągać więcej, stresując się mniej. Odcinek szósty – Znajdź swoje plemię. Wsparcie grupy w osiąganiu celów. Czy w biznesie czasami dopada Cię poczucie samotności? Witaj w klubie! No widzisz i już nie jesteś sama. Dzisiaj razem z uczestniczkami moich programów grupowych opowiemy Ci o tym, jak dobrze mieć swoją grupę wsparcia, takie swoje plemię.

Zanim zaczniemy, już tradycyjnie zapraszam Cię do krótkiej sesji oddechowej. Weź jeden głęboki oddech i gdy go weźmiesz, wyobraź sobie, że krystalicznie czyste powietrze rozlewa się po całym Twoim ciele, sprawiając, że ono się rozluźnia. Wdech, wydech.

Dzięki wielkie.

Przechodzimy do naszego tematu: jak wsparcie grupy, wsparcie innych przedsiębiorców pomaga nam w prowadzeniu biznesu.

Zanim jednak o biznesie, to najpierw opowiem ogólnie o mojej pracy etatowej. Chociaż za żadne skarby świata nie chciałabym wracać na etat i zrobiłabym wszystko, żeby tak się nie stało, bo jednak rzucenie pracy na etacie dało mi bardzo dużo spokoju, dużo pewności siebie i pozwoliło mi rozwijać własny biznes, to jednak pracę na etacie wspominam ogólnie dobrze. I są takie wspomnienia, które najczęściej powracają. Jakie to są wspomnienia? Te, które są związane z byciem z innymi ludźmi. Te, które są związane z moim zespołem, najlepszymi koleżankami i kolegami, których tam poznałam, szczególnie różne żarty, które tam robiliśmy.

Na przykład pamiętam taki nie do końca udany żart, kiedy kolega pojechał na 2-tygodniowy urlop, a ja – taki śmieszek – wzięłam z domu gadżety halloweenowe, które miałam, i tak mu przygotowałam jego stanowisko, jakby faktycznie zarosło już starocią: pełne pajęczyn, pająków, przekrzywiony monitor i takie tam sprawy… Żart nie udał się dlatego, że w kiedy kolegi nie było, firma postanowiła nas poprzesadzać wedle niewiadomych kryteriów. Jak on wrócił, to zauważył takie obrośnięte pajęczynami stanowisko, ale nie wiedział, że to jego, bo siedział wcześniej w innym miejscu. Więc żart trochę się nie udał ze względu na okoliczności. Ale takie żarty miło wspominam. Wspominam też team meetingi, kiedy umawialiśmy się na team meeting, by pooglądać zdjęcia wakacyjne, pamiętam imprezy integracyjne, przejażdżkę barką po Odrze…Super, super rzeczy.

Wszystkie te wspomnienia są związane z innymi ludźmi, dlatego tak ciężko było mi może nie tyle na początku pracy na swoim, tylko po kilku miesiącach pracy w samotności. Ale zrozumiałam to dopiero po czasie. Zrozumiałam to wtedy, kiedy pracowałam z inną trenerką mentalną i chciałam pracować nad swoją produktywnością, dlaczego nie robię tak dużo, ile myślałam, że powinnam czy mogę. I kiedy porozmawiałyśmy na ten temat, ona w pewnym momencie zrobiła mi taką wizualizację. W tej wizualizacji miałam sobie przypomnieć jakiś moment, momenty, czy konkretną sytuację z mojego życia, kiedy czułam czystą radość. I kiedy jej opowiedziałam to, co zobaczyłam, ona mi powiedziała: „Dziewczyno, Tobie brakuje ludzi”.

I to była prawda. Pomimo tego, że jestem introwertykiem, jestem zwierzęciem stadnym. Lubię ludzi, lubię z nimi rozmawiać, żartować (totalnie lubię), lubię bawić się w różne rzeczy, pomimo tego, że ładuję baterie w samotności jako introwertyk, to nie znaczy, że od ludzi się odcinam. Wprost przeciwnie. Bardzo lubię przebywać z innymi ludźmi i tego mi właśnie brakowało w pracy na swoim, tym bardziej że to była praca w domu. Moja trenerka dała mi takie rozwiązanie: „Znajdź sobie biuro coworkingowe albo jeśli nie jest to dla Ciebie dobre na ten moment, bo to duży wydatek, to chociaż kilka dni w tygodniu pracuj z kawiarni”. Właśnie tę poradę wdrożyłam. I zadziałało jak magia. Nawet nie mając bezpośredniego kontaktu z tymi wszystkimi ludźmi, którzy siedzieli w kawiarni, ja czułam, że byłam wśród ludzi.

Teraz w trakcie pandemii domyślacie się, że to poczucie osamotnienia powraca. Właśnie wtedy szczególnie na początku czułam się bardzo samotna. Miałam przyjaciół, miałam dużo bliskich osób, miałam narzeczonego, który wysłuchiwał wszystkich moich problemów i wyzwań związanych z prowadzeniem biznesu, ale to nie to samo. To nie to samo, bo nie miałam nikogo wśród najbliższych osób, kto by prowadził własną firmę. A to znaczy, że moi bliscy nie musieli się mierzyć z takimi wyzwaniami, z jakimi ja się mierzyłam, nie do końca rozumieli, o co mi chodzi, zanim jakiś problem omówiłam, to musiałam poświęcić pół godziny na to, żeby opisać, jak coś działa. Mimo tego, że miałam wokół siebie ludzi, to czułam się samotnie. Takie zjawisko – samotność przedsiębiorcy – mi się włączyło.

I do tego praca w domu, w którym nie widziałam innego człowieka. Teraz chociaż w domu ze względu na pandemię też pracuje mój narzeczony, ale przed pandemią tego nie miałam. Siedziałam sama w 4 ścianach, oczywiście od czasu do czasu w kawiarni. Dobrze taki stan ilustruje cytat Marie Forleo, która powiedziała: „Working from home might not demand much human interaction, but your soul does”. Co oznacza, że praca z domu być może nie wymaga od Ciebie zbyt dużo kontaktu z innymi ludźmi, ale Twoja dusza tego wymaga. I to jest najkrótszy sposób, by opisać, co czują przedsiębiorcy, jeśli nie mają z kim porozmawiać na temat swoich biznesowych rozterek, szczególnie kiedy pracują z domu, pracują sami.

Pewnie już czujecie pod jaką tezę przygotowałam swoje argumenty w tym odcinku. Tezę mam taką: Potrzebujesz innych ludzi w biznesie, nawet jeśli to biznes jednoosobowy, nikogo nie zatrudniasz i nie masz zamiaru budować swojego zespołu. Potrzebujesz innych ludzi po to, by z nimi pogadać, by wymienić się doświadczeniami, by się wesprzeć, poklepać po plecach, gdy osiągnęłaś sukces, albo przyjąć wyrazy współczucia, gdy coś Ci totalnie nie poszło.

Najlepsze pomysły, na które wpadałam, prowadząc własny biznes czy większą pewność siebie do działania, zyskiwałam po spotkaniach mastermindowych. Od ponad 2 lat spotykam się z Asią i Gosią, pozdrawiam Was dziewczyny, bo na pewno tego słuchacie. Zaczęło się od tego, że poznałyśmy się w Latającej Szkole Agaty Dutkowskiej. Nie miałyśmy wcześniej kontaktu ze sobą, bo na jednym roku w szkole uczy się ponad 100 osób, więc gdzieś migałyśmy sobie w grupie na Facebooku, ale nawet nie zdawałyśmy sobie sprawy, że wszystkie jesteśmy z Wrocławia. Aż pewnego razu Gosia wpadła na to, że chciałaby się z kimś takim spotykać, znalazła mnie, spotkałyśmy się i uzgodniłyśmy, że tak, robimy to. Znalazłyśmy jeszcze z Asią z Wrocławia i tak spotykamy się od ponad 2 lat.

I naprawdę wszelkie pomysły, które podczas rozmów się rodziły albo przekształcały, albo ewoluowały, to były najlepsze pomysły, jakie miałam. To, że mogłam tam pójść i powiedzieć: „Słuchajcie, totalnie zjebałam tę sprzedaż, nie poszło mi totalnie, za mało robiłam, powiedzcie mi, co następnym razem mogę zrobić inaczej”. To, że przychodziłam czasem i mówiłam: „Ale jest beznadziejnie, nie nadaję się do tego”. One odpowiadały: „Daj spokój, przejdzie Ci”. I naprawdę przechodziło. Na następnym spotkaniu mówiłam: „Jest super, cudownie, dalej prowadzę ten biznes”. I one tego wszystkiego słuchały, wspierały, przytulały, kiedy trzeba było, dawały pomysły, nadzieję na to, że będzie lepiej. Dopiero chodząc na te spotkania już jakiś czas zrozumiałam, jak bardzo było mi to potrzebne.

Należałam też do innego mastermindu jeszcze zanim założyłam swój własny biznes. To była większa grupka, było nas 5 albo 6. To był mastermind dla osób, które chcą założyć własną firmę. Taka prywatna inicjatywa, teraz dziewczyny są w różnych miejscach, większość faktycznie nie zdecydowała się na prowadzenie własnego biznesu, ale nadal mamy kontakt, więc wiem, co się u dziewczyn dzieje. Tak naprawdę udział w tym mastermindzie dał mi odwagę do działania, bo dzięki niemu założyłam swoją działalność, mogłam sprawdzić, co dziewczyny sądzą o takim a takim pomyśle. Kiedy sobie przypomniałam o tym mastermindzie, pomyślałam też o tym, że w samej Latającej Szkole były grupki mastermindowe dla chętnych i tam też były fajne dziewczyny mimo że spotykałyśmy się krótko, to ich obecność bardzo dużo mi dała. Teraz dopiero widzę, że bez innych osób byłabym w zupełnie innym miejscu i prawdopodobnie to miejsce nazywałoby się czarna dupa. Tak bardzo ludzie są potrzebni, żeby wyciągnąć Cię z czarnej dupy.

A już tak totalnie poza mastermindowo, bo mastermind jest pewną specyficzną formą, która ma swoją strukturę, konkretny plan, jak przebiega spotkanie, chociaż po kilkunastu spotkaniach nasz mastermind z Gosią i Asią przeszedł na zdecydowanie bardziej prywatny grunt, mam też inne fajne dziewczyny – Angelikę i Kasię – z którymi wspólnie robimy taki projekt Careerhub, każda z nas jest albo była (w moim przypadku) konsultantką kariery i stwierdziłyśmy, że gdy my zaczynałyśmy, to brakowało i nadal brakuje materiałów dla osób, które są konsultantami kariery, i stwierdziłyśmy, zróbmy coś dobrego, coś fajnego dla innych razem. I tak od czerwca 2020 regularnie spotykamy się na spotkaniach biznesowych, żeby omówić ten projekt, a w międzyczasie spotykamy się na plotach. Cały czas jesteśmy ze sobą w kontakcie na Messengerze i tam się można albo pochwalić, albo pożalić. I to też jest fajnie, robienie swojego projektu z innymi osobami, wtedy czujesz, że ta odpowiedzialność trochę się rozkłada i nie masz wszystkiego na swoich barkach, tylko ktoś może Ci pomóc, może wziąć od Ciebie jakieś zadanie, jeśli jest Ci za ciężko, dać Ci jakieś podpowiedzi, może udostępnić narzędzie. To jest naprawdę rewelacja – mieć kogoś, z kim działać. Nie mówię, że musisz szukać projektu, żeby coś robić z kimś, ale jeśli czujesz taką samotność w tym prowadzeniu biznesu i mastermind Ci nie wystarcza, a chcesz mieć kogoś, kto pomaga Ci działać, pomaga ciągnąć projekt, to zdecydowanie polecam znaleźć kogoś, kto ma podobny do Ciebie cel, znaleźć sobie wspólny cel, wspólną wizję i w tym celu działać.

Słuchajcie, moi drodzy, ale to ja. Być może teraz sobie myślicie – ale Tobie się podoba praca w grupie, to jest Twój punkt widzenia, ale może nie wszyscy lubią, może to nie jest takie fajne, może tylko Tobie się to podoba. Sądzę, że nie tylko mnie, ale jestem przekonania że są osoby, które bardzo cenią sobie pracę w pojedynkę i nie potrzebują kontaktu z innymi ludźmi. Jednak zaprosiłam kilka osób tutaj do mojego podcastu, żeby wypowiedziały się na temat pracy w grupie i tego, co mi dała. Są to uczestniczki mojego grupowego programu treningu mentalnego a także mastermindu, które opowiedzą Ci ze swojej perspektywy, co praca w grupie im dała w kontekście rozwoju własnych biznesów.

Posłuchaj, jakimi refleksjami chcą się podzielić. Na pierwszy ogień idzie Angelika Blicharz, która jest coachem kariery i przedsiębiorczych kobiet.

Dołączyłam do mastermindu prowadzącego przez Emilię w bardzo ważnym momencie prowadzenia swojego biznesu, ponieważ po raz pierwszy wypuszczałam na rynek swój program grupowy związany z planowaniem kariery „PLANERY KARIERY – Zaplanuj swoją karierę zawodową!”. I cała koncepcja sprzedaży, i plan sprzedaży, i sprzedaż tego programu działa się na oczach mastermindu. Otrzymałam wtedy bardzo ogromne wsparcie i od Emilii, i od całej grupy, takie mentalne wsparcie, które pozwoliło mi uwierzyć w sukces tego programu oraz całego procesu, który wymyśliłam. Oprócz tego otrzymałam masę inspiracji, masę pomysłów, ale też wsparcie w social mediach, które też ważne i cenne. Wiadomo, jeśli komunikujemy się z klientami przez media społecznościowe, to chcemy, żeby nasze treści docierały do nich jak najszerzej.

Nie było to moje pierwsze doświadczenie z mastermindem. Zawsze w momentach trudnych dla mnie biznesowo, o których wiem, że będą przełomowe, które chcę, żeby się wydarzyły, które chcę, żeby poszły dobrze, zawsze korzystam wtedy ze wsparcia osób w biznesie. Nie tyle operacyjnego, bo wiecie, delegowanie czy wsparcie w realizacji to rzecz bardziej operacyjna, ale korzystam z takiego wsparcia mentalnego, gdzie ktoś poklepie po ramieniu, schallenguje pomysły, poda nowy pomysł, da jakąś inną perspektywę, pocieszy albo zrozumie stres, który aktualnie przeżywasz w związku np. ze sprzedażą.

Bardzo doceniam wkład mastermindu w moje pójście o krok dalej w biznesie, ale też doceniam wkład innych ludzi przedsiębiorczych, myślę, że my jako przedsiębiorcy, ale przede wszystkim jako przedsiębiorcze kobiety, powinnyśmy się trzymać razem i dawać sobie to wsparcie na co dzień, bo dzięki temu w biznesie osiągniemy więcej albo osiągniemy po prostu to, na czym nam zależy. To jest coś, co staram się praktykować i być tym wsparciem i szukać takiego wsparcia. Ja bardzo polecam, mnie to naprawdę dużo dało.

Teraz zapraszam Cię na wypowiedź Kasi Borkowskiej, specjalistki od optymalizacji biznesu online.

Zanim dołączyłam do mastermindu nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo potrzebuję wsparcia innych osób w moim biznesie, ponieważ wcześniej działałam tylko sama. Bardzo pomogły mi nasze spotkania na żywo, burze mózgów, kiedy omawiałyśmy swoje problemy, kiedy mogłyśmy dać feedback innym osobom w tym mastermindzie i to było bardzo pomocne, dlatego że bardzo często mogłyśmy spojrzeć na swoje problemy, swoje zagadnienia z całkowicie innej strony. Mogłyśmy się wymieniać hasłami, sloganami, dodatkowymi rzeczami, na które same po prostu byśmy nie wpadły. Bardzo pomocne też było dla mnie samo poczucie tego, że jest ktoś dla mnie życzliwy, ktoś, kto powie mi, nawet jeżeli coś się nie udało albo nawet jeżeli nie miałam dostatecznie takich wyników, jakie bym chciała, że to i tak jest fajnie i tak jest dobrze, bo cały czas działamy i się rozwijamy. Była to też dodatkowa motywacja do tego, żeby jednak przyłożyć się, żeby osiągnąć swoje cele, bo zobowiązywałyśmy się do tego przed grupą, więc głupio byłoby tego nie zrobić i tych celów, które sobie założyłyśmy nie spełnić. Z takich praktycznych rzeczy – fajnie jest mieć takie poczucie, że jest osoba, która Cię wesprze, powie: „Hej, zrobiłaś to dobrze, to było super”, udostępni Twoje rzeczy u siebie, po to, żeby dać swoją społeczność i żeby podzielić się fajnymi wartościowymi rzeczami. To było dla mnie bardzo istotne. Tak jak mówię – doceniam poczucie, że jest ktoś, kto jest ze mną w tym razem, i chce mi pomóc, i chce też bym jak się rozwijała, a też to, że mogłam dać wartość innym osobom w naszej grupie i też podrzucać swoje pomysły. Także bardzo polecam, super doświadczenie.

A co do powiedzenia na temat pracy w grupie ma Marianna Chłopek-Labo spod marki Słowności, która pomaga w tworzeniu dobrych tekstów, opiekuje się stronami na WordPressie i przekłada treści audio na formę pisemną, i to właśnie dzięki niej możecie ten podcast również przeczytać w formie transkrypcji.

Czy wiedziałeś, że nic nie podtrzymuje motywacji lepiej niż przynależność do plemienia? Ja też nie wiedziałam. Ale w 2020 roku przekonałam się, że autor „Atomowych nawyków” się nie mylił. Dołączyłam do programu grupowego Emilii. Praca w grupie pokazała mi, że regularne spotykanie się z innymi osobami, które mają podobne systemy myślenia, pomaga mi wprowadzać zmiany w moim życiu i biznesie. Mogę jednocześnie dostać feedback od kilku osób i informacje o tym, jak one widzą moje problemu i to, z czym się zmagam i moje wyzwania. Zobaczyłam, że jest okej, że inni mają tak samo jak ja, ale to jest fascynujące, że niektórzy mają zupełnie inaczej, jeśli chodzi o planowanie, budowanie strategie i włączyło to we mnie taki tryb: co z tego mogę wykorzystać dla siebie. Dlatego bardzo polecam pracę w grupie, zwłaszcza małej. Wydaje mi się, że praca w grupie to narzędzie, które w tym roku bardzo, bardzo się rozwinie i pomoże wielu osobom. Może Tobie też.

Dziewczyny, świetna robota! Ogromnie dziękuję Wam za to, że zgodziłyście się wystąpić w moim podcaście gościnnie i że wspieracie moje argumenty, że praca w grupie jest przedsiębiorcom niezmiernie potrzebna.

Co dodałabym jeszcze od siebie? Pokażę takie najważniejsze korzyści z mojej perspektywy, co mi daje to, że mam taką grupę, takie osoby, do których mogę się zwrócić, mam takie plemię, z którym mogę wspólnie nad czymś pracować albo wspólnie zapłakać.

  1. Możliwość wygadania się, opowiedzenia, co mi leży na sercu, nad czym teraz pracuję, czasem wypłakania się, bo wszystko się wali w jednym momencie. Wiem, że te osoby mnie zrozumieją, wesprą, bo im zależy na tym, bym się dobrze czuła. To jest dla mnie najważniejszy argument za przynależnością do małej grupy –móc się wygadać i poczuć się zrozumianą. Bo te osoby naprawdę rozumieją. To nie jest takie rozumiem, bo dotarły do mnie Twoje słowa, tylko rozumiem, bo sama przez to przechodziłam albo właśnie przechodzę, albo spodziewam się, że będę przechodzić niedługo. To jest najważniejsza korzyść.
  2. Możliwość przeprowadzenia burzy mózgów, możliwość poproszenia grupy, żeby pomogła Ci znaleźć pomysły na wypróbowanie produktu, temat webinaru, nowe hasło dla Twojej firmy. Siadacie, robicie burze mózgów, dyskutujecie o tym wszystkim i masz potem gotowy zestaw pomysłów od ludzi, o których wiesz, że zależy im na tym, żeby Ci było dobrze w biznesie.
  3. Złapanie innej perspektywy. Kiedy siedzisz w swoim biznesie i masz klątwę wiedzy, na przykład nie mówisz o podstawach w swojej branży, bo wydaje Ci się, że wszyscy o tym wiedzą, albo kiedy się kisisz we własnym sosie, bo przez 6 miesięcy nie rozmawiałaś z nikim innym o swoim biznesie, to usłyszenie innej perspektywy, innego spojrzenia na dany problem, dany pomysł jest doskonałą konfrontacja tego Twojego sosu z tym wszystkim, co mają do powiedzenia inni. Wtedy możesz zrozumieć, że: „Hej! w sumie źle do tego podchodzę”; „Hm, to jest ciekawy punkt widzenia, o tym nigdy nie pomyślałam”. Właśnie! Nawet nie zdajecie sobie z tego sprawy, ile razy podczas spotkań mastermindowych powiedziałam na głos albo pomyślałam: „Hm, masz rację, nigdy o tym nie pomyślałam”. I pomyślenie o tym nie byłoby możliwe bez innych ludzi, bo ja nie patrzę na świat oczami innych ludzi, tylko patrzę na świat swoimi oczami, a inni ludzie mogą widzieć te rzeczy całkiem inaczej. To jest niesamowicie wartościowe, kiedy ktoś Ci powie: „Słuchaj, jak tego słucham, to mi się nie podoba, bo cośtam, cośtam”; albo „No nie, to hasło brzmi nieprzyjemnie, nie skłoniłoby mnie do zakupu”. To jest rewelacja! Kiedy wpadasz na jakiś pomysł i po prostu się w nim zakochujesz, a ktoś powie: „Słuchaj, to nie jest fajne”, to możesz się poczuć źle, poczuć się atakowana. Natomiast to jest dobre, bo może się okazać, że wcale ten pomysł nie jest genialny, zakochałaś się, bo miałaś zły dzień i w końcu przyszedł Ci ten jakiś pomysł do głowy i uważasz, że jest genialny, a druga osoba może z pełną serdecznością Ci powiedzieć: „Słuchaj, to nie jest dla Ciebie. To nie pasuje do Ciebie”.
  4. Dzięki temu, że mam swoje plemię, zawsze jest ktoś, kto Cię wesprze, polajkuje jakiś post jeśli poprosisz albo nawet bez proszenia. Ktoś jest, ktoś rozumie, ktoś wie, przez co przechodzisz, ktoś, kto wie, co to jest Canva, więc nie musisz tłumaczyć 17 razy, ktoś, kto wie, jakie błędy mogą wyskoczyć na WordPressie, i Ci powie, że przez to przechodził i możesz wykorzystać takie i takie rozwiązanie. Zawsze ktoś jest i ma Twoje plecy, jak już po angielsku rozmawiamy.
  5. Możesz pogadać o pierdołach. Wydawać by się mogło, że z każdym możesz pogadać o pierdołach, ale gadanie o pierdołach z osobami, z którymi masz podobne problemy, podobne codzienne zadania, jest zupełnie innym gadaniem o pierdołach. Może to jest upewnienie się, że mimo tego, że wszyscy prowadzimy biznes, to jest okej, że możemy gadać o pierdołach, że tego potrzebujemy, że nie musimy być ciągle głową w pracy, że nawet gadanie o pierdołach, totalnie nie o biznesie wchodzi na inny poziom, kiedy rozmawiasz o pierdołach z osobami, które też prowadzą własny biznes.

Wiesz już, że warto mieć swoją grupę wsparcia w biznesie. Pytanie, jak znaleźć taką swoją grupę, jak znaleźć takie plemię? Powiem tak: najlepiej będzie, gdy weźmiesz sprawy w swoje ręce. Nie czekaj na to, aż ktoś Ci zaproponuje dołączenie do jakiejś grupy, aż ktoś Ci powie: „Słuchaj, może byśmy się połączyli, zrobili jakiś mastermind”. Najlepiej będzie, gdy Ty się za to zabierzesz. Podpowiem Ci, jak to zrobić.

  1. Wykorzystaj zbudowane do tej pory relacje. Na pewno masz osoby, które obserwujesz od dawna w Internecie, z którymi się znasz, bo często w prywatnych wiadomościach sobie rozmawiacie, z którymi jesteś na podobnym poziomie w biznesie. Zaproponuj tej osobie jakieś regularne spotkania, może w formie mastermindu, może na ploteczki, ale zaproponuj przeniesienie tych relacji z prywatnych wiadomości na IG czy na FB na rozmowy na Skypie czy Zoomie, żeby się zobaczyć, żeby porozmawiać w czasie rzeczywistym. Jestem pewna, że jeśli znacie się tak po prostu z Internetu, to ta osoba chętnie pozna Cię bliżej i będzie Twoim partnerem. Jeśli znasz więcej takich osób, może macie wspólne grono takich znajomych, to super będzie zebrać się w więcej osób, ale już nawet 1 osoba może być takim Twoim miniplemieniem, minigrupką wsparcia i to już jest ogromna wartość.
  2. Załóż grupę mastermindową. Ogłoś się np. na grupach biznesowych na FB albo zaproponuj znajomym z Internetu faktycznie taką ustrukturyzowaną grupę mastermindową. Jaka jest różnica między zwykłymi spotkaniami a mastermindem? Możesz zdecydować czy bardziej potrzebujesz wsparcia, jeśli chodzi o pomysły biznesowe, czy wsparcia mentalnego – poklepania po ramieniu, takiego przytulenia wirtualnego. Jeśli chcesz pracować nad rozwojem swojego biznesu, doskonałą propozycją będzie właśnie mastermind.
  3. Najbardziej ustrukturyzowaną propozycją jest dołączenie do grupowego programu czy to rozwojowego, czy to biznesowego, w którym ktoś te grupy zbiera za Ciebie, czyli dołączasz i prowadzący tę grupę łączy uczestników w grupę. Dzięki temu masz ustrukturyzowane, wiesz z kim się spotykasz, kiedy, na ile czasu, w jakim celu. I takim programem jest na przykład mój program „Rusz z bloków”, do którego wkrótce rozpocznę nabór. „Rusz z bloków” to program mojego grupowego treningu mentalnego dla przedsiębiorczych kobiet, dzięki któremu zwiększysz swoją pewność siebie, poczujesz większą wartość swojej pracy i z odwagą zaczniesz sięgać po więcej. Spotykamy się w kameralnej 3-osobowej grupie przez 3 miesiące, co pozwoli Ci na zbudowanie bliskich relacji oraz będziesz się uczyć, przepracowywać blokady, ćwiczyć nowe umiejętności i oczywiście – świętować sukcesy.

I teraz jeśli słuchasz tego podcastu przed 25.01, czyli świeżo po jego wypuszczeniu, zapisz się do mojego newslettera, jeśli chcesz się dowiedzieć o starcie naboru do programu. Jeśli słuchasz mnie w dniu 25.01. lub później, to link to szczegółów i zapisów znajdziesz już w notatkach do podcastu.

Czy Ty masz już swoje plemię, czyli grupę ludzi, z którymi możesz porozmawiać o swoich biznesowych troskach? Jeśli doskwiera Ci samotność przedsiębiorcy, jak najszybciej znajdź dla siebie lub załóż swoją grupę wsparcia, zobaczysz, że rozkwitniesz Ty i Twój biznes. Notatki i tranksrypcję podcastu znajdziesz na mojej stronie www.emiliawojciechowska.com/06